...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 26 • Strona 1 z 3
  • 13 / / 0
Hej,
miałam tu kiedyś konto, kilka lat temu. Kończę studia, mam dziecko i rozpada mi się związek. Doświadczenie życiowe: były i ciągi, psychiatryk z powodu depresji - a teraz względny spokój. Rzuciłam studia, poszłam na inne - te niby wymarzone. Przyszły praktyki, na których chujowo sobie radzę, moja wewnętrzna motywacja do rozmawiania z ludźmi-kretynami jest bardzo niska, dodatkowo średnio sobie radzę z praktyczną stronę zawodu. Jakoś tak wyszło, że odezwała się we mnie chęć wznowienia znajomości z opiatami - żeby móc znieść stres związany z totalnymi zmianami w życiu (no trzeba się wyprowadzić, wziąć dziecko ze sobą, wynająć pokój). Nigdy nie miałam długiej przygody z porządnymi opiatami, jakoś takoś tramadol mi przypasował. Zdarzył mi się 1,5 roczny ciąg - konsekwencje społeczne były znaczne.

Tylko teraz miałam raz na jakiś czas poprawić sobie nastrój i wyluzować się w pracy - z ludźmi jakoś łatwiej się rozmawia, lepiej się ich znosi, a przy okazji człowiek jest bardziej wyluzowany. Tylko w ciągu 3 tygodni z czasem, raz na jakiś czas - zrobiło się cały czas. Ze względu na trudności dostępu do tramadolu leci PST. Wcale się zbyt dobrze nie czuje, na początku nakręcało mnie to, czułam się zmotywowana i jakoś wszystko szło jak woda. Znowu się zaczyna i nie mam z kim o tym pogadać. Nie chcę sobie przepierdolić życia na "zaleczanie" problemów w domu i na praktykach. Jakieś sprawdzone sposoby jak ogarnąć psychikę, bo mocno obawiam się, że znowu doprowadzę życie do klęski? Znajomych olewam ciepłym moczem, bo lepiej się ugrzać niż wyjść do nich; studia też nie za dobrze, a reszta była gówniana już wcześniej. Zapewne dla większości śmieszny problem i śmieszne sprawa - PST i tramadol (i dobrze, że tylko tyle jest w zasięgu ręki i nie odważyłam się z miejsca praktyk podpierdolić coś lepszego - choć już chodzi to po chorym łbie), ale jakieś rady, nawet banały, żeby się teraz ogarnąć. Myślę nad benzo, żeby było mi łatwiej odpuścić dalsze babranie się w tym. Teraz jestem przekonana, że to co robię to zło, jebie sobie życie etc., a rano wstanę i poleci schamat. Także, bardzo chętnie skorzystam z rad starszych kolegów, bo mam chwilowy przebłysk w swojej mózgownicy. Jak sobie pomóc?
  • 839 / 67 / 0
Mnie na Twoim miejscu już dostatecznie motywowałoby to, że mam dziecko. Pomyśl, że swoim ćpaniem możesz zjebać życie nie tylko sobie, ale też swojemu dziecku. Naprawdę Cię to nie przekonuje? Benzo to też nie jest dobre wyjście.
Najlepiej się przemóc i zacząć pracować nad sobą - wiem że to trudne, uwierz mi. Załóż sobie zeszyt w którym zaczniesz opisywać wszystkie swoje emocje, ważne dla Ciebie wydarzenia, każdy możliwy problem. To ma być taki pomocnik, nie trzeba zmuszać się do pisania codziennie, wystarczy pisać w razie potrzeby, kiedy widzisz jakiś problem. To pozwala zrozumieć siebie, co jest bardzo istotne. Sama prowadzę taki zeszyt i niesamowicie mi pomaga. Z tym że ja go piszę już od pięciu lat i moich zeszytów nazbierała się już cała sterta. Warto później czytać swoje wcześniejsze wpisy, to pozwala zauważyć wiele rzeczy, których wcześniej nie byliśmy w stanie dostrzec. Nie potrafię wyrazić w słowach jak takie głupie pisanie zeszytu mi pomogło, tym bardziej że ostatnio zdiagnozowano u mnie schizofrenię. Za tydzień na wizycie zapytam się jeszcze raz, bo sama nie potrafię w to uwierzyć.. Druga sprawa - znajdź sobie psychoterapeutę, który pomoże analizować Ci to, co się z Tobą dzieje. Dobrze byłoby też wkręcić się na jakąś terapię od uzależnień. Wiem, że rzucam standardowymi radami, ale jak się za coś zaweźmiesz i zaczniesz robić to na sto procent to jest duża szansa, że przyniesie efekty. Nie wykluczam, że może być konieczne leczenie farmakologiczne, ale nie wybieraj benzo - one tylko maskują problem.
Życzę Ci jak najlepiej i mam nadzieję, że przebłysk wcale nie będzie chwilowy. Powodzenia :)
Mam pod oczami cienie życia
I wargi mi spierzchły od suszy
w duszy.

47828580/missiv@protonmail.com - napisz mi coś miłego
  • 703 / 40 / 0
Po pierwsze - morfina (główny upierdalacz w PST) i tramadol to wcale nie jest śmieszna sprawa, z powodzeniem można sobie tym rozwalić życie. Zresztą jak masz dostęp do silniejszych rzeczy na co dzień to tylko kwestia czasu aż zdecydujesz się coś zabrać do domu, potem - aż cię na tym przyłapią i stracisz możliwość wykonywania zawodu, cokolwiek to jest. Zamiana opio na benzo to już w ogóle kaplica. Uspokajacze na chwile mogą ci pomóc, ale na dłuższą metę niczego nie zmienią. Masz skłonności do nałogów, najprawdopodobniej po prostu wpadniesz w jeszcze chujowsze uzależnienie. Dla dziecka to nic dobrego mieć matkę wiecznie czymś odurzoną.

Z twojego posta da się wyczytać, że wymarzone studia okazały się nie być wcale fajne i wolałabyś robić coś innego. Może się mylę. Ja to widzę tak - nie ogarniesz psychiki, dopóki będziesz tkwiła w środowisku, w którym źle się czujesz. Już nie mówiąc o ciągłej bliskości dragów. Dla ćpuna praca w farmacji i tym podobnych to zły pomysł. Będzie cię ciągle kusiło nawet jak uda ci się zacząć ogarniać.

Trudno poradzić coś sensownego poza terapią. Sama sobie raczej nie poradzisz z tymi wszystkimi zmianami, a tkwić w tej sytuacji nie możesz. Nie ma sensu trzymać się czegoś co ci nie daje żadnej satysfakcji, tylko dlatego, że kiedyś sobie wymarzyłaś, że będziesz to robić. Zawsze można zacząć od nowa. Powodzenia :-)
  • 13 / / 0
son.of.the.blue.sky pisze:
Dla ćpuna praca w farmacji i tym podobnych to zły pomysł. Będzie cię ciągle kusiło nawet jak uda ci się zacząć ogarniać.
Moja pierwsza myśl: czy Ty insynuujesz, że jestem ćpunem? Jednak jak skończę studia, to będę miała prawie 30, więc nie pozostaje mi inna droga. Mój przyszły zawód zostawia mi dużą furtkę, żeby nie mieć styczności z lekami - jednak nie po co zapierdałam, żeby szlachtować mięso. Myślę, że po kilku latach pracy może mi się nawet spodobać, jak nabędę podstawowe umiejętności.
son.of.the.blue.sky pisze:
Trudno poradzić coś sensownego poza terapią.
Terapia - jaka? Na czym polega? bo nie wyobrażam sobie, żeby jakiś psycholog gadał mi 30 minut/tydzień, że czynię haniebne rzeczy i niszczę swoją rodzinę. Poza tym czuję straszny wstyd i specyficzny niesmak przed przyznaniem się do samego faktu wjebania się, bo raczej ludzie mają mnie za taką poukładaną, uśmiechniętą tylko trochę zamkniętą. Czy psycholodzy przyjmują na terapię z powodu nie radzenia sobie z tramadolem, bo nie jest zbyt błahe dla nfz'u? Ewentualnie gdzie się udać żeby mnie nie wyśmiali?

fuko pisze:
Mnie na Twoim miejscu już dostatecznie motywowałoby to, że mam dziecko. Pomyśl, że swoim ćpaniem możesz zjebać życie nie tylko sobie, ale też swojemu dziecku. Naprawdę Cię to nie przekonuje? Benzo to też nie jest dobre wyjście.

Gdyby nie przebłyski mózgu to miałabym chęć odpowiedzieć, że moje dziecko korzysta z tego, bo matka jest wtedy bardziej zorganizowana, nie rozlazła i taka kochająco-spokojna.


Z benzo już dawno, bardzo dobrze się poznałam i absolutnie to nie mój typ, więc o ewentualne uzależnienie się nie boję, stosuję tylko profilaktycznie - inna kwestia czy to może pomóc w wyższych dawkach jakoś pożegnać się z moimi opio. Poza tym niezbyt dobrze PST na mnie działa, w dawkach jakie są dla mnie zajebiście przyjemne, cały następny dzień rzygam jak kot (nie wiem dlaczego? ktoś może mi to wytłumaczyć?). Nie bierze mnie na bełty pod wpływem, tylko w momencie wstania rano na dwie nogi. Ktoś ma na to jakiś sposób - pytam z ciekawości.
  • 703 / 40 / 0
Kumkwaty pisze:
Doświadczenie życiowe: były i ciągi, psychiatryk z powodu depresji (...)
Jakoś tak wyszło, że odezwała się we mnie chęć wznowienia znajomości z opiatami(...)
(...)jakoś takoś tramadol mi przypasował. Zdarzył mi się 1,5 roczny ciąg - konsekwencje społeczne były znaczne.(...)
Tylko w ciągu 3 tygodni z czasem, raz na jakiś czas - zrobiło się cały czas. Ze względu na trudności dostępu do tramadolu leci PST.(...)
Znajomych olewam ciepłym moczem, bo lepiej się ugrzać niż wyjść do nich(...)
nie odważyłam się z miejsca praktyk podpierdolić coś lepszego - choć już chodzi to po chorym łbie)(...),
Teraz jestem przekonana, że to co robię to zło, jebie sobie życie etc., a rano wstanę i poleci schamat.
Tak, sugeruję, że jesteś ćpunem, z pięknie rozwiniętym systemem iluzji i zaprzeczeń. I nie piszę tego, żeby cię obrazić. Nie ma co się spinać, tutaj sami swoi.
Kumkwaty pisze:
Jednak jak skończę studia, to będę miała prawie 30, więc nie pozostaje mi inna droga.
Dziwne myślenie. W dzisiejszych czasach ludzie non stop skaczą od jednego zawodu do drugiego, nikt ci nie każe od razu szlachtować mięsa jeśli to dla ciebie takie poniżające. Skoro teraz jest na tyle ciężko, że musisz brać opio albo benzo, żeby przetrwać, to marne szanse, że wytrzymasz do momentu, w którym praca zacznie ci sprawiać przyjemność. Kilka lat na wiecznym wkurwie i zmęczeniu to jednak sporo.

Nie wmawiaj sobie, że tramal i morfina to niewielki problem, bo przecież są ludzie, którzy walą po kablach hel z roztopionym śniegiem i żyją na dworcach, więc u ciebie nie jest jeszcze tak źle. Wiesz, że jest źle. Żaden terapeuta cię nie wyśmieje dlatego, że uzależniłaś się od opioidów. (Tak swoją drogą, nawet jakby miał cię wyśmiać, to co? Przejmujesz się tym co o tobie myśli jakiś randomowy kretyn?) Znajdź w necie adres np. najbliższego Monaru, umów się na wizytę i zobaczysz jak to wygląda. Nic nie stracisz, jak terapeuta ci się nie spodoba, to możesz zawsze iść do innego. Albo w ogóle do innej placówki. Ci ludzie nie są od tego, żeby ci mówić jak bardzo niszczysz sobie życie i wpędzać w wyrzuty sumienia, tylko żeby ci pomóc.
  • 3188 / 373 / 0
Kumkwaty pisze:
Terapia - jaka? Na czym polega? bo nie wyobrażam sobie, żeby jakiś psycholog gadał mi 30 minut/tydzień, że czynię haniebne rzeczy i niszczę swoją rodzinę.
Terapia polega na znalezieniu odpowiedzi na pytanie jakie dziury w swoim życiu usiłujesz załatać narkotykami i jakie są sposoby żeby jakoś poradzić sobie z tymi problemami na trzeźwo. Poza tym masz masę fałszywych przekonań, które trzymają cię w nałogu, terapia pozwoli ci je dostrzec (jesli oczywiście będzie chciała, dużo ludzi woli wierzyć w ładne bajki nawet jeśli podświadomie zdają sobie sprawę że to tylko bajki a nie prawda).

Polecam udać się do najbliższej poradni leczenia uzależnień Monaru.
Kumkwaty pisze:
inna kwestia czy to może pomóc w wyższych dawkach jakoś pożegnać się z moimi opio.
Raczej nie. Bardziej prawdopodobne, że będziesz brała na zmianę jedno i drugie albo też razem.
  • 13 / / 0
son.of.the.blue.sky pisze:
Kumkwaty napisał:
Jednak jak skończę studia, to będę miała prawie 30, więc nie pozostaje mi inna droga.



Dziwne myślenie. W dzisiejszych czasach ludzie non stop skaczą od jednego zawodu do drugiego, nikt ci nie każe od razu szlachtować mięsa jeśli to dla ciebie takie poniżające. Skoro teraz jest na tyle ciężko, że musisz brać opio albo benzo, żeby przetrwać, to marne szanse, że wytrzymasz do momentu, w którym praca zacznie ci sprawiać przyjemność. Kilka lat na wiecznym wkurwie i zmęczeniu to jednak sporo.
Zawód wyuczony będzie ok, tylko musi minąć kilka lat od skończenia, zanim zacznie się robić komfortowo ze względu na umiejętności oraz przyszłe zarobki. Mam tylko pewne obawy związane z dostępnością (już niedługą) do wszelakich 'rarytasów'.
Blu pisze:
Terapia polega na znalezieniu odpowiedzi na pytanie jakie dziury w swoim życiu usiłujesz załatać narkotykami i jakie są sposoby żeby jakoś poradzić sobie z tymi problemami na trzeźwo. Poza tym masz masę fałszywych przekonań, które trzymają cię w nałogu, terapia pozwoli ci je dostrzec (jesli oczywiście będzie chciała, dużo ludzi woli wierzyć w ładne bajki nawet jeśli podświadomie zdają sobie sprawę że to tylko bajki a nie prawda).
Znam odpowiedzi dlaczego i jakie mam problemy w życiu, łatwo ich nie będzie rozwiązać.

Wydaje mi się, że na terapie tego typu to za wcześnie. Sprawa nie jest aż tak poważna, tylko trochę psychika mi fika. Sprawa wygląda obecnie tak: mam jakiś cholerny lęk, że na trzeźwo sobie nie poradzę i natrętne myśli, które mnie męczą. Jednak jak czuje się konkretnie upierdolona, to mi cudownie lepiej - pod każdym względem (napęd, motywacja, nastrój, nawet robi się ze mnie żartowniś). A potem zaczyna znowu narastać do zirytowanie, lęk, niepokój i nie pozostaje nic innego niż dorzucić. Wcześniej nigdy tak nie miałam - było tramal to był i świetnie mi się z tym żyło (może, nie do końca), ale ogólnie tak. Teraz mną strasznie targa.
Da radę sobie z tym jakoś samej poradzić, jakieś książki, afirmację czy coś innego? Ewentualnie psychiatra może coś wspomóc farmakologicznie?
  • 3188 / 373 / 0
Kumkwaty pisze:
Wydaje mi się, że na terapie tego typu to za wcześnie. Sprawa nie jest aż tak poważna
Mylisz się, sprawa jest zajebiście poważna a ty ją bagatelizujesz po to, żeby nie musieć się z nią zmierzyć tu i teraz, twarzą w twarz. Jak spadniesz jeszcze niżej i już nie będzie się dało żadnym sposobem ukryć prawdy, to bedziesz sobie z kolei mówiła "już za późno na zmiany, tyle straciłam że już nie ma o co walczyć." To są wszystko iluzje, które podsuwa ci chora na uzależnienie psychika.
Kumkwaty pisze:
Da radę sobie z tym jakoś samej poradzić, jakieś książki, afirmację czy coś innego?
Raczej niewielkie szanse, zbyt głęboko w tym tkwisz.
Kumkwaty pisze:
Ewentualnie psychiatra może coś wspomóc farmakologicznie?
Ale co wspomóc? Same tabletki nie rozwiążą twoich problemów i po nich nie odechce ci się ćpać.
  • 293 / 14 / 0
W pierwszym poscie napisalas ze wiesz ze jebiesz sobie zycie, ale na propozycje terapii twierdzisz ze sprawa nie jest powazna. Jebanie sobie zycia jest powazna sprawa.
To jest przyklad jak twoj mozg cie oszukuje, szuka wymowek i zawsze znajdzie taka ktora cie przekona.
Jestes uzalezniona od silnych opiatow (PST to morfina i to w sporych dawkach) i niestety dopoki nie przyznasz sama przed soba ze jestes narkomanka to nie bedziesz umiala z tego wyjsc.
Teraz twoje dziecko odczuwa pozytywne skutki tego co robisz (jestes kochajaca gdy sie zgrzejesz itp), ale im dluzej to bedziesz robic tym glebiej bedziesz uzalezniona, bedzie ci potrzebne mocniejsze ujebanie, az pewnego razu twoje dziecko bedzie lezec i plakac z glodu bo ty bedziesz lezala nieprzytomna od opio. To jest schemat ktory powtarza sie u KAZDEGO.
Nie zapanujesz nad tym a benzo tylko pogorszy sprawe. Wiedz tez ze uzaleznienie im silniejsze tym szybciej postepuje. Idz na terapie bo potem moze byc za ciezko.
  • 13 / / 0
seshkaa pisze:
Teraz twoje dziecko odczuwa pozytywne skutki tego co robisz (jestes kochajaca gdy sie zgrzejesz itp), ale im dluzej to bedziesz robic tym glebiej bedziesz uzalezniona, bedzie ci potrzebne mocniejsze ujebanie, az pewnego razu twoje dziecko bedzie lezec i plakac z glodu bo ty bedziesz lezala nieprzytomna od opio. To jest schemat ktory powtarza sie u KAZDEGO.
Nie no, bez przesady. Jestem dobrą matką i nigdy w życiu nie doprowadzę do takiej sytuacji. Nie jestem degeneratem społecznym.

Może naiwnie to zabrzmi, ale na uzależnienie pracuje się latami, a ja tu piszę o problemie, który się pojawiał w ciągu ostatniego miesiąca (praktycznie z dnia na dzień). Podłoże musi być inne, nie wiem -- muszę popracować nad samooceną, poczuciem bezpieczeństwa, może mam za dużo obowiązków, stresów. Na pewno opio nakręciło to u mnie, ale to nie główny problem (taka raczej wikłająca rzecz, która nasila lęk i zamyka się koło), czego się całkiem nieźle przestraszyłam. Trzeba zrobić jakąś przerwę (wrócić do sportowego trybu) i popracować nad sobą.

Zobaczymy jak mi to wyjdzie, ale w planach na dziś jest zrobienie przerwy i obawiam się, że jednak muszę upierdolić się benzo, żeby nie czuć tego narastającego niepokoju - zwłaszcza, że już teraz czuje się jakby mi coś realnie zagrażało (że można mieć tak najebane we łbie, nic mi się przecież nie stanie). Pewnie to działa tak, że nagradzam się opio, za uczucie lęku i tak wzmacniam to zachowanie. Pomyślę o jakichś czynnościach zastępczych, żeby rozładować to napięcie. Ja to chyba na nerwicę powinnam się leczyć, więc rozważę wizytę u psychiatry.

W każdym razie dzięki.
ODPOWIEDZ
Posty: 26 • Strona 1 z 3
Newsy
[img]
Szajka z Mississaugi kradła mleko dla niemowląt by kupić narkotyki. 11 osób aresztowanych

Peel Regional Police poinformowała, że po czteromiesięcznym dochodzeniu udało się rozpracować zorganizowaną grupę przestępczą, która zajmowała się kradzieżą produktów dla niemowląt i ich wymianą na narkotyki. W sprawie postawiono zarzuty 11 osobom.

[img]
Był twarzą lokalnej policji od wielu lat. Zwalniają go za narkotyki

Rzecznik komendy policji w Kluczborku został zatrzymany w związku z posiadaniem narkotyków, właśnie jest wydalany dyscyplinarnie ze służby - dowiedział się tvn24.pl. To kolejny w ostatnim czasie przypadek przyłapania funkcjonariusza służb mundurowych z narkotykami.

[img]
Zniknęło 400 kg kokainy. Policjanci objęci śledztwem

Biura dwóch policjantów z Biura ds. Zwalczania Przestępczości Narkotykowej we francuskim Nanterre oraz ich domy zostały przeszukane przez IGPN (Wydział Wewnętrzny Inspektoratu Policji) w związku ze sprawą „Trident”. Chodzi o zaginięcie blisko pół tony kokainy. Według informacji „Le Parisien”, przeszukania przeprowadzono w biurach dwóch policjantów z wydziału antynarkotykowego oraz w ich domach. Zarekwirowano także ich tablety i komputery.