Nie trudno o łatkę ćpuna, później trafiasz na takiego gościa i będzie ci robił pod górkę oraz czepiał się o wszystko a sam chleje do nieprzytomności. To tyle, zdrówka
Przytaczam wtedy liczne podobieństwa między alko a innymi substancjami. Nierzadko słyszałem też argument: „to nie narkotyk, bo jest legalnie dostępny w sklepach”. To, że alkohol można kupić bez przeszkód, nie zmienia jego natury – niestety, taki mamy iloraz inteligencji w społeczeństwie.
Chcesz wspomóc narkopedię swoją wiedzą? Pisz na — martwamysz/at/tuta.io
Dołącz do Hajpowego Mastodona - kliknij„link na końcu”i dołącz do naszej społeczności! — https://hyperreal.cyou
16 września 2024RHA pisze: Ja właśnie leżę na onko i "pustym wzrokiem patrzę w okno". Wracając do tematu, jedni palą inni piją i nie widzą nic w tym złego, tzw. legalnie narkotyki jak kiedyś RC. tylko bardziej popularne i mają przyzwolenie społeczne. alkohol ciągnie na dno szybciej niż większość nielegalnych substancji, a nikotyna uzależnia zresztą każdy wie jak bardzo.
Nie trudno o łatkę ćpuna, później trafiasz na takiego gościa i będzie ci robił pod górkę oraz czepiał się o wszystko a sam chleje do nieprzytomności. To tyle, zdrówka
Np..chcialbys się dostać do pracy gdzieś i wyszłoby w historii, że ćpałeś. Nieważne, czy to było np jeden trip na kwasie, zajaranie zioła, ciąg na helenie IV, mefedron na imprezie jak zobaczą coś w historii to już "nie, nie, nie ćpun zawsze będzie ćpunem".
W placówkach medycznych też będą od razu patrzeć z dezaprobatą, jakby od takiej piguły zależało to by wywaliła Cię na zbity pysk żebyś zdychał na ulicy.
No, ale jak sami zaleczają "wypalenie zawodowe" alkoholem, uchlewają się w domach na umór, komendanci, dowódcy mają flaszkę i kieliszki, czyli (zestaw) w 3 szufladzie w biurku i w nocy omawiają z "zastępcą" i innymi szychami sprawy aż mają naczynka na nosie popękane od alko to juz jest ok.
To jest "coś innego".
01 października 2024nieoszukujsiee pisze: Najlepsze to jest to, że osoba która wieczorem wali 6 piw i idzie spać ma prawo wyzywać nas od narkomanów i mówić, że jesteśmy skończeni xD I przy okazji uważa, że to co robi jest normalne, bo pije przecież każdy - hit.
Owa substancja, jako psychoaktywna, zdobył swoją "uprzywilejowaną" pozycję dzięki normom kulturowym, które pozwalają na jego powszechną dostępność bez większych konsekwencji prawnych. Wiele osób wypiera tę rzeczywistość, ponieważ etanol – środek, który w innym kontekście byłby traktowany jako narkotyk – jest w pełni legalny i ogólnodostępny. Jednakże zmiany są na horyzoncie. Podobno w planach ustawodawczych pojawiają się już regulacje dotyczące ograniczenia sprzedaży alkoholu, szczególnie na stacjach paliw. Nie mam pojęcia kiedy powinny się pojawić, ale oby jak najszybciej.
Osobiście uważam, że wprowadzenie rozwiązań podobnych do tych funkcjonujących w Szwecji – gdzie alko dostępne jest wyłącznie w specjalnych sklepach, w ograniczonych godzinach – mogłoby przynieść więcej korzyści niż obecna sytuacja. Tam imprezy czy zakupy wymagają odpowiedniego planowania, co znacząco redukuje impulsywne spożywanie. Tymczasem w Polszy, absurdalnie, łatwiej kupić alkohol o trzeciej w nocy niż świeży chleb czy podstawowe lekarstwa.
Na zakończenie: rozróżnienie między określeniem "alkoholik" a "narkoman" jest czysto semantyczne i w istocie mylące. Osoba uzależniona od tego syfu również zmaga się z nałogiem, który prowadzi do zaburzeń psychicznych i emocjonalnych. Skala tego problemu jest przerażająca – w samej Polsce odsetek takich person jest wysoki, a globalnie rocznie z powodu nadużywania (mowa o samym piciu) umiera około 3 milionów ludzi. Czas spojrzeć na to zjawisko bez złudzeń i wyciągnąć wnioski, zanim będzie za późno.
Stygmatyzowanie osób biorących "narkotyki", a klepanie alkoholika po plecach, to dzisiaj najgorsze kuriozum, z jakim ja osobiście się spotykam.
Chcesz wspomóc narkopedię swoją wiedzą? Pisz na — martwamysz/at/tuta.io
Dołącz do Hajpowego Mastodona - kliknij„link na końcu”i dołącz do naszej społeczności! — https://hyperreal.cyou
Tu jest problem przechlanego straumatyzowanego społeczeństwa, które w bardzo dużym procencie żyje od weekendu do weekendu i narkotyzuje się alkoholem. II wojna światowa, okupacja radziecka zrobily z tym społeczeństwem swoje, a alkohol był najbliżej dostępny do wyciszania trudnych emocji.
Ja osobiście traktuje picie alkoholu jako ćpanie, bo tu nie ma co rozróżniać. Po etanolu ma się zwyczajnie tzw. banię, jak po innych środkach psychoaktywnych.
Inna sprawa to odwieczny konflikt typowych narkomanów i alkoholików, którzy wzajemnie sobą gardzą. Jest to oparte jedynie na stereotypach i taka pogarda w jakiś sposób wybiela uzależnioną osobę, w kontekście tego że narkoman na przykład nie zniży się do chlania, a alkoholik do ćpania.
Niektóre miasta wprowadzają już zakaz sprzedaży alkoholu w nocy, chyba przykładowo Kraków ma coś takiego u siebie po 22. Jak wszystko ma być moim zakazane to wszystko, a nie alkohol ma mieć przywileje, jednocześnie zbierając żniwo największej ilości zgonów i dramatów rodzinnych z nim związanych w społeczeństwie.
Uśmiechałem się kilka razy czytając wasze dwa, zgrabne posty! :)
Trafność wniosków oraz logiczne konkluzje są niezaprzeczalne i trudno im zadać kłam.
"My", jako konsumenci "narkotyków", wiemy, że po pierwsze – kłótnia konsumenta LSD z alkoholikiem o to, kto jest "bardziej na dnie", powinno być wstyd – jest bezcelowa.
Mamy albowiem te przewagę, że byliśmy i tu, i tam – każdy przecież pił alkohol, każdy wie co to znaczy stan upojenia, co to kac i jak to jest kiedy picie od święta przeradza się w picie co weekend, które przeradza się w picie "od święta także w tygodniu"...
Ja na przykład nigdy nie miałem problemów z alkoholem, mam to szczęście. Nie ciągnęło mnie nigdy i nawet nie byłem bliski "pomarańczowej lampki ostrzegawczej". Lubię wypić ale nie schodzę poniżej poziomu dwa na trzy. Wkurwia mnie później kac, wkurwiają mnie bóle głowy, żołądek, wkurwia mnie helikopter kiedy chce się położyć po weselu albo po imprezie sylwestrowej itd itp.
Chociaż drugiej strony patrząc – być może lepiej by było gdybym wychodził sobie na piwo regularnie w sobotę albo w piątek i sobotę, niż gdybym miał się uzależniać od chemicznych syntetyków, chemiczna – magicznych nazw budzących lęk i odrazę w społeczeństwie: mefedrony, fentanyle, bandziorska przecież amfetamina*, enigmatyczny oksykodon, xanax, marihuana, psychodeliki i cała reszta tej podejrzanej bandy.
Poznaliśmy się na imprezie, rozmowa delikatnie przeze mnie (nie piłem alkoholu ani grama, w trakcie imprezy, po północy walnąłem relatywnie średnią kreskę) skierowana na tematy anegdotycznych ekscesów opowiadała o różnego rodzaju narkomanach, którzy a to uciekali przez okno na 8 piętrze budynku, a to zasypiali najebani zamknięci w pokoju, zostawiając garnek na kuchence w kuchni...
Byli też handlarze narkotyków (sic) którzy przydybani przez policję uciekali się do desperackich kroków ze skandalem na skalę powiatu, pomine szczegóły.
Strażacy trzymają się po kumpelsku z innymi służbami, znają temat. Często udzielają pierwszej pomocy... Na przykład kobieta, która atakowana przez naćpanego chłopaka musiała bronić się przed fizyczną przemocą, bo ukochany nie spał już czwarta noc i miał paranoje metaamfetaminie czy tam innym stymulantem.
Oni ich wszyscy równo wrzucają do jednego worka, do tego z etykietą pogardy, deprecjonującą wartość zawartości, specjalnego obchodzenia się, z taką która mówi że można tych ludzi nie żałować, że przecież sami są sobie winni, że to na własne życzenie i w zasadzie to dobrze wam tak, "teraz macie za swoje".
Masa jest to na forum opowieści, mówiących o tym, jak jakiś opiatowiec na głodzie został zakuty w pasy na psychiatrycznym oddziale, że leżał dwa dni zakichany w pampersie, zacewnikowany za karę (sic).
Pewnie niejeden z nas doświadczył sytuacji kiedy musiał korzystać ze służby zdrowia – a to SOR, a to szpital albo lekarz poz, poradnie specjalistyczne, dentyści... I pewnie przejechaliście się na własnej uczciwości oraz rozsądkowi który podpowiadał aby w obliczu jakieś procedury medycznej zeznawaliście że na przykład danego dnia "było walone" (w desperacji oczekując pomocy bo dostaliście jakieś gówno zamiast uczciwej piksy), albo że "przyjmuje na stałe dawki benzodiazepin przekraczające 5 razy górną granicę ", albo że przed wizytą u stomatologa profilaktycznie, dla zabicia lęku, weszło 2mg alprazolamu i 160 oksy albo 600 tramadolu ( )
Pewnie zakosztowaliście tego spojrzenia lekarza, nagłej zmiany nastawienia i dewaluacji. Personel medyczny nagle przestawał zachowywać się grzecznie z kulturą. Pozwalali sobie na otwarte i bezczelne zachowanie, "bo przecież co – ćpun się będzie na mnie skarżyć?! "
Tymczasem pan alkoholik – "No cóż, to nałóg występujący w każdej grupie zawodowej, w każdej warstwie społeczeństwa, od ulicznego menela do lekarza o drugiej specjalizacji w obalaniu połówki solo".
"Alkoholik też człowiek, przecież jak się odtruje to będzie poważanym lekarzem, inżynierem, politykiem, kierowcą, biznesmenem i przedsiębiorcą jeżdżącym suvem zasługującym na uznanie i szacunek"
Tylko że oni wszyscy, gardzący ludźmi niekoniecznie mającymi paranoje po czterech nocach nieprzespanych, nigdy nie palili jointa, nie zjedli piguły na dyskotece w latach 90, nie próbowali kwasa na koncercie, a z leków to tylko alkaseltzer na skacowany ból głowy.
Ale w ich oczach my robimy coś co jest poza granicami akceptacji. Nawet gdyby trzeźwy i nie wypity palacz marihuany powiedział że pali, to To nic że jest przy forsie, ma pracę i kobietę- w gronie swojego rozmówcy, alkoholika, będzie już nazywany "tym ćpunem".
Ja się nikomu nie przyznawałem do używania, kto wiedział ten wiedział, czasami się inaczej nie dało.
I to zawsze ja byłem kierowcą na imprezie.
Wasze zachlane, akceptowalne społecznie i kulturowo zwłoki rozwoził trzeźwy ćpun.
***
"Rutyna to rzecz zgubna "
Marihuana a rak głowy i szyi: Czy używanie marihuany może zwiększać szanse na raka?
Medyczna marihuana działa – polemika z tekstem OKO.press. Odpowiedź autora: dowody są słabe
Psychodeliki mogą wspomagać onkologiczną psychoterapię i leczenie alkoholizmu
Silny psychodelik amazońskich szamanów. Chcą nim leczyć ludzi
“W przypadku uzależnienia od alkoholu 50 proc. osób wraca do nałogu w ciągu trzech miesięcy, a około 60–70 proc. w ciągu trzech lat. Leczenie samo w sobie nie zmieniło się zasadniczo od 70 lat, więc istnieje pilna potrzeba nowych leków i podejść terapeutycznych. Jeśli DMT może dostarczyć bardziej efektywnego podejścia, warto to zbadać” - wyjaśnia prof. Ravi Das, który wraz z prof. Jeremym Skipperem prowadzą badania w University College London.
Wiadomości Świat Dealer fentanylu dostarczał klientom narkotyk przy pomocy drona
Z aktu oskarżenia wynika, że mieszkaniec Kalifornii używał drona do dostarczania narkotyków swoim klientom, a jeden z nich zmarł po przedawkowaniu fentanylu.
Używanie marihuany może wiązać się ze zmianami epigenetycznymi
Naukowcy podjęli się próby zbadania związku między zmianami epigenetycznymi u dorosłych osób, którzy palili lub palą marihuanę.