Więcej informacji: Beta-ketony w Narkopedii [H]yperreala
Jakby się nad tym zastanowić to tak właściwie każdy sposób podania sieje w naszym organizmie spustoszenie.
Ja właśnie też walczę z refluksem już kilka lat i nic nie pomaga. Co Ci pomogło wcześniej się z tego wyleczyć? ;)
09 czerwca 2024TooMuchSmoke pisze: poczytaj sobie o tej metodzie: https://millemedica.pl/blog/operacja-za ... -leczenia/
sam miałem ten zabieg, wyczyścili mi cały syf z zatok zalegający, jakieś polipy tez i kawałek przegrody usunęli xd katar nie ustąpił w 100% ale jest znacznie lepiej, teraz mam w sumie bardziej alergiczny…
10 czerwca 2024london5 pisze: Po prostu taki śluz.
Kisiel z nosa.
Nienawidzę tego, i ten parzący gardło sniff.
Może lepiej już to jeść >?
Znałem kiedyś ćpuna co tylko wcierał w dziąsła.
Po prostu co to sniffujemy ewidentnie niszczy całe górne drogi oddechowe razem z gardłem. Wcale się nie dziwie że lepiej jest zjeść niż wciągać. Miałem ostatnio strupy w nosie delikatne ale po Xylogel także ciężko jest z tą przegrodą.
@nieoszukujsiee u mnie jest tak samo tylko że u mnie będzie z 6 lat od ostatniego sniffa albo bliżej 5 lat. Po takim czasie spędzonym z katarami + trudnościami z oddychaniem przez nos + napierdalaniem uszu z utratą słuchu włącznie to pierdole jakieś sniffy, szybciej bym pobiegł jak stoje po igły do IV.
09 czerwca 2024TooMuchSmoke pisze: poczytaj sobie o tej metodzie: https://millemedica.pl/blog/operacja-za ... -leczenia/
sam miałem ten zabieg, wyczyścili mi cały syf z zatok zalegający, jakieś polipy tez i kawałek przegrody usunęli xd katar nie ustąpił w 100% ale jest znacznie lepiej, teraz mam w sumie bardziej alergiczny…
10 czerwca 2024london5 pisze: Po prostu taki śluz.
Kisiel z nosa.
Nienawidzę tego, i ten parzący gardło sniff.
Może lepiej już to jeść >?
Znałem kiedyś ćpuna co tylko wcierał w dziąsła.
Po prostu co to sniffujemy ewidentnie niszczy całe górne drogi oddechowe razem z gardłem. Wcale się nie dziwie że lepiej jest zjeść niż wciągać. Miałem ostatnio strupy w nosie delikatne ale po Xylogel także ciężko jest z tą przegrodą.
@nieoszukujsiee u mnie jest tak samo tylko że u mnie będzie z 6 lat od ostatniego sniffa albo bliżej 5 lat. Po takim czasie spędzonym z katarami + trudnościami z oddychaniem przez nos + napierdalaniem uszu z utratą słuchu włącznie to pierdole jakieś sniffy, szybciej bym pobiegł jak stoje po igły do IV.
Czytałem na szybko, ale była mowa o słabości zamienników. Zamiennika Concerty 36 - nie doświadczyłem. Samą concerte 36mg miałem tylko raz, bo nie było medikinetu w aptekach, więc z trudnością, ale namówiłem magika do zmiany.
Natomiast, Symkinet MR30 nie tylko działa, ale w moim przekonaniu - mocniej i dłużej. MPH brałem medikinety instant i nawet snifowałem w zeszłym roku latem. Concerte 36 miałem tylko raz, medikinet 30 - wiele razy, raz medikinet 40.
I medikinet CR preferowałem, ale Symkinet MR 30 (czyli jego zamiennik) wzbudza we mnie większy "szacunek" (czy ostrożność). Działa mocniej i dłużej, jego działanie jest stabilne, ale też zawsze zwiększa puls i prawie zawsze ciśnienie. Łeb też boli częściej/mocniej. Ja więc bym się nie obawiał, że nie działa, tylko bardziej na niego uważał, bo on zdaje się działać mocniej i dłużej i wywoływać większe objawy na pikawę szczególnie i lekkie bóle głowy (znośne).
Problemem jest jak zwykle to, że korci, by wziąć "więcej niż trzeba", ale co ciekawe - z ostatnim opakowaniem wytrzymałem aż ponad 20 dni (co wcześniej się nie zdarzyło raczej w przypadku medikinetu czy concerty).
W czym problem - 36 dni między wizytami to już było za dużo (miałem "tylko" 30 kapsułek) i bez symkinetu - tragedia. Motywacja i pewność siebie na dnie. klonazepam nic nie pomagał w tym aspekcie. Równocześnie rzuciłem baklofen, więc nie byłem pewien przyczyny, a dodać należy, że jednym z dwóch głównych powodów, dlaczego w MPH w ogóle wszedłem było to, że wcześniej wjebałem się w beta-ketony, na które MPH jest jedyną skuteczną odtrutką (jedyną racjonalną, którą da się w tym Kraju zdobyć. Bo nawet na osiedlu - tylko ketony, fety - "bardzo ciężko, nie da rady").
Tylko teraz uwaga - jak skończył mi się Symkinet MR to nie tylko pewność siebie spadła bardzo, bardzo nisko, ale w ogóle nie spałem w nocy. Późnym popołudniem zasypiałem. Zamieniłem się w wampira, który bał się niemalże własnego cienia. Waliłem najsilniejsze leki nasenne jak zolpidem, mirtazapina a nawet kwetiapinę od kumpla wziąłem po 200mg tylko za pierwszym razem mnie uśpiło.
I wczoraj załatwiłem Symkinet MR 30. Nie będę ściemniał - poszalałem z 4 kapsułkami i te 120mg to był nie tylko mocny kop (jakiego nie pamiętam po innych wersjach MPH i to w dużo większych dawkach nawet), ale wszystkie objawy, a w szczególności - bezsenność - zniknęły. Wystarczył Mirtor 60mg (2x30, a cholera wie czy jedna by nie wystarczyła) - zasnąłem jak dziecko.
jaka jest więc moja obawa? Że wjebałem się w MPH/stymulanty W OGÓLE. Bo nie tylko nieprzespane noce zniknęły, również ochota na papierosy/alkohol/kofeinę.
W dwa dni zużyłem już 7 kapsułek i trzeba zrobić ostre haltowanie, bo to absurd. Nie wiem po co wziąłem dzisiaj trzy, bo czuje działanie mocno cały czas. Po co wziąłem trzecią, to już w ogóle nie wiem, bo miałem 100 pulsu po drugiej dzisiaj. Teraz: 122/71 i 112 pulsu. Puls czasami wzrastał po różnych specyfikach MPH - czasem tak, czasem nie. Tutaj wzrasta zawsze i długo się utrzymuje, stąd podkreślam - plotki o "niedziałającym" Symkinecie włożyłbym między bajki.
Moja obawa natomiast jest taka, że ja od MPH (czy w ogóle stymulantów działających mocno na dopaminę) się uzależniłem, stąd plan jest taki, by brać maks jedną kapsułkę dziennie, a czasem - wcale.
Na pewno MPH to nie takie ścierwo jak bieda-ketony, ale trzeba je mieć, a załatwić trudno. Na niskich relatywnie dawkach zresztą człowiek funkcjonuje sprawniej, ale odnosi się to do motywacji a nie siły fizycznej. Tylko no trzeba się ogarnąć i brać jedną dziennie i to nawet z przerwami, co łatwe chyba nie będzie, ale mam świadomość, że nie chce przechodzić drugi raz bycia pozbawionym MPH - ile ja nocy nie przespałem, masakra. Zero motywacji, pewności siebie.
Aha i dodam - ten symkinet 30MR kkosztował mnie 128 zł. Nawet Magik patrzył w katalog i miał napisane około 80, ale ktoś wykorzystuje notoryczne braki medikinetu/concerty i sieciówki walą takie ceny, że najchętniej to ja bym im... walnął.
Ja też podejrzewam u siebie taką dziurę, ale od okresu dojrzewania. Ale leczę się modafinilem i amisulprydem, bo do metylofenidatu jakos nie mam zaufania i różne rzeczy o narkomanach stosujacych go słyszałem xD
No siłą rzeczy - to silny stymulant dopaminowo-noradrenergiczny. Taki "klasyczny", ale nadużywany...
Ciągnie do tego, jak do wszystkiego co działa na dopaminę.
Jednocześnie - w racjonalnych dawkach - bardzo pomocny, tylko czy dopaminergiczne stymulanty, to coś, nad czym można zapanować?
Powątpiewam.
Bo klony latami mam pod kontrolą, ale one nie uzależniają psychicznie
Obawiam się, że znam odp. na własne pytania, to jest najgorsze
Andrzej Urbanowicz, dla dobra sztuki, zgodził się być królikiem do testowania LSD
Problem z fentanylem nas nie ominie i sami sobie z nim nie poradzimy…
Czy lekarstwem na samotność, niepewność lub lęk mogą być psychodeliki?
"Ciężarna 14-latka z zapaleniem wątroby i AIDS trafiła do nas z domu publicznego".
"Często chodzę z rodziną na spacery po parku i widzę pięknych, dobrze ubranych młodych ludzi, którzy czegoś szukają. Wiele osób myśli, że zbierają liście lub kwiaty, ale oni szukają woreczków pod kamieniami, pod kłodami. To setki młodych ludzi, którzy codziennie zażywają narkotyki" — mówi Anton, który mieszka w Mołdawii. W jego kraju problem z niedozwolonymi substancjami staje się coraz większy.
Narkotykowy proceder w centrum przemyśla przerwany przez CBŚP
Funkcjonariusze CBŚP wspierani przez kontrterrorystów rozbili zorganizowaną grupę przestępczą powiązaną z pseudokibicami, która w centrum Przemyśla „w biały dzień” handlowała narkotykami. Zatrzymano dwóch mężczyzn i zabezpieczono narkotyki o wartości 1 mln PLN. Sprawę nadzoruje podkarpacki pion PZ Prokuratury Krajowej w Rzeszowie.
Była wzorową uczennicą. Zrobiła coś strasznego. Jej rodzina jest załamana
Już nigdy nie zobaczy błękitu nieba, twarzy bliskich ani własnego odbicia w lustrze. To, co zrobiła 25-letnia Kaylee Muthart, na zawsze zmieniło jej życie. Pod wpływem halucynacji, które wywołały narkotyki, dokonała samookaleczenia w przerażający sposób, pozbawiając się wzroku. W tamtej chwili nie była sobą. Głos, który kazał jej działać, był wytworem urojeń. Teraz, choć żyje z konsekwencjami tej tragedii, walczy o jedno – aby jej historia była przestrogą dla innych.