Alkohol etylowy pod każdą postacią.
Więcej informacji: Etanol w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 30 • Strona 1 z 3
  • 989 / 76 / 0
Przejrzałem cały dział i się dziwię, że takiego tematu jeszcze tu nie było, tu gdzie zaglądają miłośnicy najpopularniejszej substancji psychoaktywnej na świecie (może z wyjątkiem kawy i herbaty). W sumie to i nie ma czym się chwalić, bo to takie naturalne w naszym kraju, że nikt nawet nie wspomni.

Październik, trzecia klasa gimnazjum, ciemna noc październikowa. Stoję sobie w ciemnicy drzew obok drogi z bratem ciotecznym, czekamy na trzeciego kompana, który miał załatwić pół litra. Załatwił, moja siostra cioteczna mu kupiła. Jak do nas przyszedł to zaproponował zajście po koleżankę, rok od nas starszą albo dwa lata. Poszliśmy do pustej, starej, zimnej chaty z powybijanymi oknami, piliśmy z gwinta 0,5 na trzech, kompan miał jeszcze piwa, poczęstował koleżankę i mojego brata, sam też potem pił. Ja nie wypiłem nawet 150ml a byłem najebany jak messerschmitt. Żartowałem, w głowie mi się pierdoliło, widziałem 1:00 a była 22:00. Paliłem fajka, ale nie dałem rady, dałem dla kompana, palił dwa na raz. Potem wstałem w nagłym przypływie strachu przed tym co to rodzice powiedzą, chwyciłem jedno piwo i pierdolnąłem w ścianę, śmiejąc się i pytając moich kompanów czy chcą wyglądać tak jak ja. Potem wyszedłem na podwórze, kręta była moja droga, lecz wesoła. Szczałem pod drzewem, patrzyłem w gwiazdy i krzyczałem, że kocham życie. Potem koleżanka wzięła mnie pod rękę i poszliśmy do mojego domu. Oczywiście obowiązkowy opierdol od matki, nawet na nią nie patrzyłem jak darła ryja, tylko jebłem się na wyro. Helikopter. Jak leżałem na lewej stronie to ciągnęło na prawą i na odwrót. Przed oczami miałem twarze kompanów od picia. Coś jak halucynacje, jakby stali nade mną i coś tam gadali. Z rana suchar w mordzie ale oprócz tego brak kaca. Spadł śnieg, wszędzie biało, ojciec w ramach kary dał mi jakąś pracę fizyczną, a konkretnie wożenie drzewa. Po tym wydarzeniu nie tykałem alku przez 3 lata, nie żeby mi się nie podobało, ale popadłem w religijny fanatyzm i zarzekałem się, iż nie będę już nigdy pił. A aktualnie chcę się nakurwić jak dzika świnia.
Ostatnio zmieniony 23 listopada 2013 przez Błazen, łącznie zmieniany 1 raz.
Egoista, ale miły.
Narcyz, ale nie ostentacyjny.
Kłamca, ale wrażliwy.
Miło mi Cię poznać.
  • 149 / 2 / 0
Pierwszy kieliszek, pierwsza puszka, pierwszy papieros, to początek drogi prowadzącej do przyspiesonej degradacji, do śmierci z przedawkownia TWARDYCH narkotyków!
  • 44 / 1 / 0
najwcześniejsze porzadne najebanie to większosc mojego gimnazjum :) wracałem ze szkoly (najczesciej odpuszcajac kilka ostatnich lekcji) i wypijałem co ciekaweszego znalazłem w barku rodziców :D
wypijałem kilka/nascie szotów w 2-3 h i zasypiałem. budziłem sie, szybkie ogarnięcie, umycie, zeby rodzice własnie wracajacy z pracy byli przekonani ze odpoczywałem po szkole :*)
  • 49 / 1 / 0
Wakacje z 2 do 3 klasy gimnazjum. Sierpień. Impreza u niedawno poznanego kolegi w ogrodzie. Idąc na imprezę kupiłem sobie 1 piwo. Siedzimy przy stole, niektórzy tańczą na parkiecie, ktoś najebany pływa w dmuchanym basenie. Podchodzi do mnie mój najlepszy przyjaciel od lat dzieciństwa i wyjmuje wódkę spod stołu. Polewa mi i sobie w plastikowy kubek. Podniosłem go, przechylilem i wypilem. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Po chwili po raz pierwszy w życiu poczułem ten charakterystyczny gorzki smak, który towarzyszy mi często w obecnym życiu. Wypilismy razem kilka takich kolejek. Po chwili poczułem ze zaczyna się coś ze mną dziać, dziwnie było utrzymać równowagę, pojawiła się ogromna empatia, zacząłem przytulić moich znajomych. Po kilkunastu minutach znalazłem się w ciemnym pomieszczeniu gospodarczym i usiadlem na fotelu. Siedziałem tam chwilę. Po kilku minutach przyszła do mnie pewna dziewczyna, która widziałem na przystanku autobusowym przed impreza. Nie wiem jak to się stało, ze zaczęliśmy się całować. (mój pierwszy raz). Po tym wszystkim mieliśmy razem krótki epizod. Teraz jestem w klasie maturalnej a owa dziewczyna mimo iż mieszka za granicą jest mója najlepszą przyjaciółka i rozmawiamy codziennie. Tak oto pierwsza wódka stworzyła wieloletnią przyjaźń. : )
  • 433 / / 0
Wakacje, po 6 klasie podstawówki. Ciepły lipcowy wieczór nad jeziorem z kumplem, zamiar najebania się na ostro, starym powiedzieliśmy że śpimy w namiocie więc bez spiny pt. "jak my wrócimy do domu", starsza koleżanka z ulicy idzie do sklepu, browary nie były mi obce ale tym razem zgarniamy jakoś po 5 strongów na głowę i ruszamy w drogę dookoła jeziorka. Dzieje się dobrze, coraz lepiej, coraz weselej, w końcu przy próbie umycia rąk kumpel wyjebuje się na ryj do wody, niewiele myśląc włażę w butach i spodniach i go wyciągam na plażę. Koleżka stwierdza że nie będzie łaził w mokrej bluzie, zdejmuje ją i rzuca w piasek plaży po czym stwierdza że jest zimno i ubiera ją ponownie. Całą w piachu. No chuj tam, jak woli, wracamy dalej ale nie ma innej drogi niż przez główną plażę, dyskoteki and shit. Wzbudzamy niemałe zainteresowanie, co druga melanżująca ekipa chce pogadać z tymi "młodymi przypałowcami". Wzbudzamy wręcz rodzicielską troskę, zwłaszcza u panienek. "Tacy mali a umieją się ostro zmelanżować, szacun". Szacun objawia się głównie w częstowaniu nas alkoholami i szlugami. Jakieś ziomki wyrywają w czapę od dresów za nabijanie się z naszych mokrych ciuchów. Staramy się trzymać fason i korzystać z tych uprzejmości dość asertywnie w przewidywaniu że do domu mamy jeszcze spory kawałek. I tak się nie udaje, po pewnym czasie jesteśmy już masakrycznie najebani. W końcu jakoś udaje nam się urwać bo zaczynamy czuć się jak na teatralnym występie. Wracamy do domu ciemną alejką. Kumpel rzyga na siatkę. Okazuje się że świeżo malowaną a właściciel właśnie maluje bramę 10m dalej. O dwunastej w nocy, no cóż ludzie pracy są wśród nas. Wzięta nie wiadomo skąd łopata groźnie świszcze w powietrzu za naszymi plecami, spierdalamy. W przypływie zemsty robię unik, mijam typa i przebiegam niczym w filmie akcji po malowanej bramie, bieg po pionowej powierzchni nie był dobrym pomysłem, kolano rozjebane niemniej brama zaznaczona i udało się spierdolić. Dalej mijamy tor do jazdy quadem, wytyczony oponami. Nie wiem kto odkrył że rzucanie oponami to fajna zabawa. jeszcze fajniejsza to wyrzucanie ich na ulicę obok. Zablokowaliśmy prawie całą demontując ze 20m toru. Korek, opony leżą wszędzie lub toczą się z górki, ktoś krzyczy coś o dzwonieniu na psy. No nic zabieramy się. 200m dalej. Samochód cicho zajeżdża nas z tyłu. "Dobry wieczór, policja, proszę się zatrzymać". Zatrzymujemy się jak wryci. Szybka ocena sytuacji, za nami krzaki. "Spierdalamy!" krzyczę i startuję jak do olimpijskiej setki. Okrzyki typu "Stać skurwysyny" "Policja" etc. dodają nam skrzydeł. Pokonujemy krzaki. Pokonujemy płot. Pokonujemy siatkę i mur. Psiarze odpuścili już przy pierwszej poważniejszej przeszkodzie. Przy kolejnej siatce zaczepiam się spodniami o drut kolczasty, spadam na ryj z wysokości około 2m. Ledwo się ruszam, spodnie porwane w pizdu. Potem z racji obaw przed wpadnięciem znów na radiolę powrót przez jakiś lasek, wpieprzyliśmy się do bagna żeby było smieszniej, błoto za kolana, jakoś daliśmy radę, dalej cała noc rzygania ze strony kumpla, i marznięcia z mojej bo okazało się że nie mamy w tym namiocie nawet kocy żeby się przespać. Ot i cała historia. Najwiekszy problem był z wyjasnieniem starym co stało się z ciuchami bo wróciłem w samych bokserkach i porwanej koszulce a kumpel cały oblepiony błotem jak po zawodach motocrossu.

De facto pierwszy raz upiłem się mając 8 czy 9 lat na weselu gdy zajebaliśmy z dwa lata starszym kuzynem ze stołu szampana i jakąś rozpitą do połowy wódkę po czym obaliliśmy na zapleczu, potem rzygałem w kiblu przez pół nocy a do domu musiał mnie odnieść stary ale to była jednorazowa i nieplanowana akcja.
Ostatnio zmieniony 25 listopada 2013 przez Vombat, łącznie zmieniany 3 razy.
Legalise drugs and murder.

Moje posty to fikcja literacka.
  • 238 / / 0
Koniec trzeciej gimnazjum, weekend na który długo czekałyśmy z koleżankami, bo rodzice dwóch z nich wyjeżdżali gdzieś i planowałyśmy porządny melanż. Zorganizowałyśmy ognisko nad rzeką, na które pół wsi się zeszło. Ja po kilku kieliszkach wódki i piwie zaliczyłam najbardziej epickiego zgona życia. Przenosili mnie, upuszczali, przewozili, nic z tego nie pamiętam. Świadomość wróciła mi dopiero jak byłam już w domu koleżanki, gdzie powoli dochodziłam do siebie.
Wieść o naszym ognisku zatoczyła szerokie koło, dowiedzieli się o nim wszyscy, łącznie z babcią, która usłyszała o tym w sklepie i poleciała powiedzieć moim rodzicom. Jeszcze do dwóch lat po tym wydarzeniu, osoby z którymi nie utrzymuję praktycznie kontaktu mówiły mi, że pamiętają mnie przede wszystkim z tej akcji ze zgonem :blush:
Nigdy już mi się coś podobnego nie zdarzyło. Na szczęście.
życie jak las vegas parano
  • 5766 / 1175 / 43
Tak to się zaczęło.
Byłem wielkim przeciwnikiem wszystkich używek papierosów, alkoholu itp. Najpierw zacząłem popalać fajki w wieku 14 lat. Spodobało mi się to. mój stosunek do używek coraz bardziej luzował. Chciałem spróbować innego stanu świadomości. Pierwsze piwo, które wypiłem w całości to 14 lat. Był to zielony Hubert z kuzynem 5 lat starszym. Pamiętam ten deszczowy dzień jakby było to wczoraj. Dziś wiem jak przełomowy to był dzień w moim życiu. Potem moja siostra z koleżanką namawiały mnie na piwa i wódkę. Piliśmy razem w chacie. po 2 mocnych tatrach niezłe nam szumiało. alkohol mnie oczarował. to jest to czego szukałem w życiu. To jak dr jekyll i pan hyde. Inny człowiek. żadny inny narkotyk nie daje tego stanu. Zaczynałem popijać sam w wieku 16 lat. Potem regularne balangi, których nie chce mi się opisywać.
Teraz jestem uzależniony. Piję codziennie. Tego posta pisze na rauszu. Nie żałuje jednak tego, gdyż nie wyobrażam sobie jak to by było gdybym nie pił. Widzę młodzież, która pije dla szpanu. Widzę w nich samego siebie z przeszłości. Ludzie nie zdają sobie sprawy czym jest alkohol i do czego doprowadza, nie będę nikomu tego pisał bo wszyscy wiecie. i nigdy bym nie pomyślał, że się uzależnię.
@Seth dobrze, że założyłeś taki temat. Twoje zdrowie.
Ostatnio zmieniony 25 listopada 2013 przez london5, łącznie zmieniany 3 razy.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 93 / / 0
sylwester - wiek - 12 lat. szósta klasa podstawówki.

rodzice wyszli na imprezę, a ja miałem siedzieć w domu. wypiliśmy z młodszym(!) bratem trochę szampana i włączyła nam się misja, że trzeba coś zrobić. trafiliśmy do kolegi z mojej klasy i razem z kilkoma jeszcze osobami opróżniliśmy część barku. pamiętam, że się przewracaliśmy, rozlewaliśmy, ogólnie chlew.


w domu ojciec znalazł korek od szampana i straszny przypał za to miałem. dobrze, że nie wiedział jak było na prawdę. :cool:
  • 35 / / 0
Sylwester w gimnazjum gdzieś w lesie, ognisko, szampany, browary i wódka. Moje pierwsze ostre dziabniecie. I nawet dalem rade wrocic do domu, nie pamietam jak. Zarzygany pokoj i pierwszy taki kac w zyciu, podobno brat mnie na bok przekrecal sam bedac najebanym zebym sie nie :kotz:. Skutki uboczne nie zniechecily mnie do ponownych najebundów;p
You are what you think you are;)
  • 114 / / 0
5 klasa szkoły podstawowej, to było na weselu %-D pytam cioci czy mi wleje wódki do kieliszka, oczywiście to było dla żartów, chciałam zobaczyć jej reakcję. No i wlała mi tej wódki, potem znowu i znowu. Potem jeszcze dała mi papierosa, żebym zapaliła bo twierdzila, że " do alkoholu , zapal papieroska"

Jaaak dawno to było i że ja takie rzeczy jeszcze pamiętam ;O
wróciłam po latach, aby dawać przykład. abstynencja to chuj, wszystko z umiarem :lsd:
ODPOWIEDZ
Posty: 30 • Strona 1 z 3
Artykuły
[img]
Czy lekarstwem na samotność, niepewność lub lęk mogą być psychodeliki?

Newsy
[img]
Stany Zjednoczone dopuszczają do sprzedaży saszetki nikotynowe ZYN

FDA: „To mniejsze ryzyko dla zdrowia niż palenie papierosów”

[img]
Wiadomości Świat Dealer fentanylu dostarczał klientom narkotyk przy pomocy drona

Z aktu oskarżenia wynika, że mieszkaniec Kalifornii używał drona do dostarczania narkotyków swoim klientom, a jeden z nich zmarł po przedawkowaniu fentanylu.

[img]
Francja: Minister: narkotyki są przyczyną 20 proc. wypadków śmiertelnych na drogach

Minister transportu Francji Philippe Tabarot powiedział w piątek, że narkotyki są przyczyną 20 proc. wypadków śmiertelnych na drogach w tym kraju. Dzień wcześniej w wypadku autobusu szkolnego zginęła 15-latka, a wstępne badanie kierowcy na obecność narkotyków dało wynik dodatni.