Ogólnie w ostatnich dniach pierwszy raz w życiu próbowałem kodeiny (opioidów nigdy jeszcze nie brałem) i doświadczyłem po 3 dniach codziennych testów wreszcie kodeinowego półsnu (przez pierwsze 2 dni miałem normalny stabilny sen, kodeina wtedy nie dała mi żadnych prawie efektów więc receptory nie wyrobione chyba były z tego co czytałem). Zmiany jakie wywołał w moich snach są tak niesamowite, że aż postanowiłem się tym podzielić ze wszystkimi. Najlepsze z tego to jest fakt, że te zmiany okazały się być trwałe. (Zniknął mi cały kawał posta który napisałem :/ Szkoda bo był tak ładnie napisany. Piszę jeszcze raz więc może być trochę mniej szczegółów)
Normalnie każdy sen zwykły czy ten świadomy jaki miałem bazował na rzeczach z moich wspomnień i na ogólnym wyglądzie naszej planety. Branie codziennie po kilka razy 150mg thiocodinu wywołało u mnie niesamowite zmiany.
Godzinę przed snem zażyłem resztę paczki thio jaka mi została i wypiłem herbatę z melisy. Bardzo szybko zasnąłem po tym. Około 3 godziny później obudziłem się nagle czując gigantyczne uczucie dysocjacji, tak wielkie, że przebija nawet najbardziej zakręcone tripy na DXM'ie. Nastąpił "półsen" gdzie na przemian zasypiałem/budziłem się przez parę następnych godzin. Zauważyłem, że moje ręce jak i nogi zaciskały się na rzeczach które były w pobliżu. Dodatkowo towarzyszył mi lekki ból w różnych częściach ciała. W końcu po jakimś czasie nastał stabilny sen aż obudził mnie budzik który przestawiłem o jedną godzinę do przodu (używam tego jako metody do wywoływania świadomych snów, rzadko kiedy mogę je kontrolować, ale prawie wszystko z nich za to pamiętam).
Sen 1:
Zostałem wystrzelony z naszej planety dosłownie w kosmos gdy zaczął się kodeinowy półsen (stąd pochodziła ta cała gigantyczna dysocjacja chyba) i wylądowałem na jakiejś planecie. Pojawiłem się w małym domku gdzie spędziłem sporą część snu (niestety mam z tego etapu tylko strzępy pamięci i za bardzo nie wiem co w nim robiłem). W końcu wyszedłem na zewnątrz gdzie panowała dosyć jasna noc. Domek był pośrodku wielkiego pola trawy, w oddali było widać płot zaś w pobliżu znajdowało się parę drzew. Przy jednym z nich stała dosyć spora grupa ludzi. Udałem się w ich kierunku omijając pułapki będące drewnianymi kolcami wbitymi po prostu w ziemię jak i będącymi w dołach. Gdy byłem dosyć blisko ich usłyszałem fragment rozmowy: "ta gra jest za łatwa, te zombie są zbyt banalne do zabicia". W tym momencie przez płot zaczęły przesypywać się jakieś stworzenia które domyśliłem się, że są to zombie. Zauważyłem jak osoby z drzewa spuściły wielką kłodę nabijaną kolcami będącą na linie która leciała w moim kierunku. Przeturlałem się pod nią kątem oka zauważając jak uderzyła w grupę zombie. W tym momencie postanowiłem wrócić do domku. Wziąłem rozbieg i skoczyłem niesamowicie daleko, więcej niż normalnie człowiek potrafi. Trafiłem stopami na pułapkę z drewnianych kolców, widziałem jak się przebijają (w tym momencie obudziłem się na chwilę, czułem w prawdziwym życiu, że moje stopy są przebite i niesamowicie bolą, ale mimo tego praktycznie od razu wróciłem do snu). O dziwo przebite stopy nic mi nie przeszkadzały, wszedłem na drzewo obok którego wylądowałem. Gdy zombie zaczęło się na nie wspinać zeskoczyłem z drugiej strony i pobiegłem w kierunku domku. To było dziwne przeżycie jak biegłem przez te pułapki które co chwile mi stopy przebijały (ja mogłem biec przez to normalnie zaś zombie to skutecznie zatrzymywało). W końcu dotarłem do domku, wszedłem do środka i zamknąłem drzwi. W raz z momentem zamknięcia sen się zakończył i powróciłem do rzeczywistości.
Ogólnie całość snu uznałem za efekt/trip który wywołała kodeina gdy receptory jako tako się wreszcie może wyrobiły. Myślałem, że jest to rzecz jednorazowa i już się nie powtórzy dopóki znowu nie wezmę. Cały dzień nic nie brałem, gdy się skończył normalnie poszedłem spać solidnym snem. Obudziłem się gdy budzik zadzwonił i znowu zastało mnie uczucie wielkiej dysocjacji, może nawet większej niż ostatnio co było bardzo dziwne. Ledwo ustawiłem budzik na dwie godziny (by więcej czasu na sen przed przerwą było) do przodu i pogrążyłem się w świadomym śnie, tak unikalnym i potężnym, że musi być wywołany przez zmiany które zaszły w moim ciele za sprawą kodeiny.
Sen 2:
Leciałem przez kosmos (odległości pomiędzy planetami i układami słonecznymi były naprawdę gigantyczne i wszystko to widziałem jak i zapamiętałem w raz z uczuciami które mi towarzyszyły) z gigantyczną prędkością (tak wielką, że w ciągu paru minut snu byłem w stanie przekroczyć koniec galaktyki, z każdą chwilą prędkość rosła). Powiedziałbym, że nie był to lot, ale jakby coś ciągnęło siłą gdzieś moją duszę/ciało. Gdy zahaczałem o atmosferę jakiejś planety czułem gigantyczny powiew albo raczej opór powietrza lub czegoś z czego planeta się składała. W tych momentach dusiłem się częściowo we śnie jak i w prawdziwym życiu, trochę to straszne było. Wszystko działo się tak szybko, ale wszystkie planety które zobaczyłem chociaż na sekundę wydawały się być kompletnie nie zamieszkane. W pewnym momencie doleciałem do końca galaktyki chyba, było to coś w rodzaju wielkiej ściany czarnej materii przez którą było widać trochę rozmazaną kolejną galaktykę. Miałem dosłownie mniej niż sekundę by podziwiać ten widok ponieważ przebiłem się przez tą ścianę i wleciałem do kolejnej galaktyki. To samo wydarzyło się ze 2-3 razy aż w końcu nagle wylądowałem/zderzyłem się z jakąś planetą. Na niebie było wielkie słońce, były nie wielkie ilości rzadkich, małych białawych chmurek zaś kolor nieba był inny niż na naszej planecie. Bardziej taki pomarańczowy jakby skład atmosfery inny był. Ogólnie było bardzo jasno jak i ciepło. W tym momencie poczułem zaskoczenie, byłem razem z grupą ludzi ze wczorajszego snu tym razem ubraną w dziwne kombinezony i hełmy (ja tak samo byłem ubrany). Byliśmy pośrodku ruin zniszczonego miasta, miałem wrażenie, że była to umierająca planeta, a jej cywilizacja już dawno nie istnieje. Miasto te w większości składało się z dziwnego jakby metalu, reszta to były fragmenty skalne planety. "Coś" podzieliło nas na dwie drużyny (To była jakaś istota, pod snem opiszę ją bardziej ponieważ coś dziwnego z nią się stało). Pojawiliśmy się po przeciwnych stronach ruin, moja drużyna znajdowała się jakby w małej bazie z metaliczną jakby skrzynią (coś innego, ale nie mam jak tego nazwać bo nie istnieje takie coś w naszym świecie) pełną różnych broni. Każdy coś wziął co mu pasowało i udaliśmy na polowanie przeciwnej drużyny. - Na te polowania zleciała mi spora część snu, jak ktoś "ginął" to pojawiał się od razu w bazie -
Po pewnym czasie "coś" przyzwało wszystkich na środek, dowiedzieliśmy się kto wygrał. Okazało się, że to mój skład i weźmiemy teraz udział w losowaniu. Każdy dotknął ręką dzbanu na środku, po chwili "coś" orzekło, że wygrał Damian i jego życzenie które pomyślał się spełni, wszyscy staną się kotami (ciężko mi to wytłumaczyć, bardziej kotoludziami bym to nazwał bo tak wyglądaliśmy, nasze myśli stały się znacznie prostsze, instynkty bardziej podstawowe/naturalne i wszystkim na czym nam zależało to zabawa). Dziewczyno-koty zaczepiały chłopaków w zabawie, po chwili dotarło do mnie, że to forma "zaproszenia" do rozmnażania/przeżywania przyjemności. Złapałem jedną "kocicę" i gdy doszło do aktu sen się zakończył, a ja obudziłem się niesamowicie wypoczęty i szczęśliwy marząc o przeżyciu tego jego raz.
Opisałem oba sny, po co? A no dlatego, że dotyczą półsnu i uświadczyłem je tylko dlatego, że jakieś zmiany wywołało we mnie zażywanie po parę razy dziennie przez 3 dni kodeiny. Te sny zaczęły następować dopiero gdy kodeina wywołała pierwszy raz u mnie ten niespokojny sen z budzeniem się co chwilę.
Podsumowując zmiany we snach okazały się trwałe, jak na razie na moim zdrowiu negatywnie to nic, a nic się nie odbiło i mam nadzieję, że tak zostanie.
Czym było to "coś":
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/9/9924d98d-e63c-4726-824a-d81158b4526e/life-is-too-short-to-smoke-poopy-weed-v0-uti3vicf34rc1.webp?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250211%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250211T115102Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=febd82b365fad77c26a7e318f32223448443286029f4f3969b5173549d94232c)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/medyczna-marihuana-naprowmieniowana-promieniami-gamma-655x1024.jpg.jpg)
Co promieniowanie gamma robi z medyczną marihuaną i jak wpływa na kannabinoidy i terpeny?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/cognitivemarijuana.jpg)
Długotrwałe używanie marihuany może mieć wpływ na zdolności poznawcze
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/pippismoking.jpg)
Czy świadek może odmówić odpowiedzi na pytania w sprawie o narkotyki? Analiza art. 183 K.p.k.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/skrecacz.jpg)
Młody mężczyzna skręcał skręta na ławce pod kamerą monitoringu miejskiego
Operator, który obserwował zachowanie młodego mężczyzny siedzącego na ławce w Parku Garnizonowym widział jak młodzieniec zażywa narkotyki.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/178-276058.jpg)
Narkotyki z Ameryki Południowej i Europy warte blisko 9 milionów złotych przechwycone
Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali 37-latka w jednym z mieszkań na warszawskiej Woli. Mężczyzna podejrzany jest o posiadanie blisko 25 kilogramów narkotyków, o łącznej wartości blisko 9 milionów złotych. Sąd przychylił się do wniosku Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola, stosując wobec podejrzanego tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/browar.jpg)
Będzie minimalna cena za gram alkoholu? Czarny scenariusz dla browarów
Ministerstwo Zdrowia analizuje możliwość wprowadzenia minimalnej ceny za gram alkoholu, co skutkowałoby głównie wzrostem cen piwa. To spełnienie marzeń przemysłu spirytusowego - mówią piwowarzy - informuje wtorkowy "Puls Biznesu".