Leki stosowane w leczeniu zaburzeń psychicznych.
Zobacz też: Wikipedia
ODPOWIEDZ
Posty: 314 • Strona 9 z 32
  • 953 / 4 / 0
po perazynie w ogóle nie chce się jeść i, co dziwne, w ogóle nie czuję efektu 'wyłączenia' ;x
musisz przekroczyć granicę tylko po to, by pamiętać, gdzie leży.
  • 454 / 14 / 2
angor animi pisze:
Perazyna obniża próg drgawkowy, więc przy odstawce alko to chyba nienajlepszy pomysł.
Czyli w moim przypadku to tez nienajlepszy pomysl?:

http://talk.hyperreal.info/benzodiazepi ... nomobile=1
  • 3309 / 21 / 0
Zdecydowanie. To "tylko" ryzyko i "aż" ryzyko.
sqrt(666)
  • 454 / 14 / 2
angor animi pisze:
Zdecydowanie. To "tylko" ryzyko i "aż" ryzyko.

Dziekuje :)
  • 240 / 4 / 0
W moim odczuciu perazyna to taki wyłącznik, usuwa wszelkie emocje - wkurwienie, stres, ale także podniecenie, euforię i ogólnie humor... nie jest ani dobry, ani zły. Takie warzywo bez jakichkolwiek myśli. Ma to swoje plusy i minusy. Poza tym zadziwia mnie dawkowanie a dokładniej LD50 - kumpel zjadł kiedyś kilkadziesiąt (żeby nie skłamać - może nawet z 40) tabletek "Pernazinum", po dwóch godzinach całkowicie się wyłączył i zasnął jak suseł, obudziwszy się za dwa dni. Zero afterglowu czy coś, przespał się i wstał jak gdyby nigdy nic. Tak czy inaczej wydaje mi się że jest to dobry lek na schizofrenię i depresję - lepiej być bezuczuciowym zombie. Generalnie do rekreacyjnego stosowania to się wg mnie nie nadaje. Może pomogłoby zabić zwałę albo skręta.
  • 953 / 4 / 0
okay, trochę dziwną akcję ostatnio odstawiłam.
bo ten no. bo perazyna jest bardzo podobna do cerutinu jak tak sobie leży blister bez opakowania.
to wpierdalałam po 3-4tabsy dziennie myśląc, że wpierdzielam sobie witaminkę c.
ogarnęłam dopiero jak znalazłam pusty blister po perazynie.
i wiecie co? BARDZO DOBRZE SIĘ PRZEZ TAMTEN CZASU CZUŁAM.
zero skutków ubocznych, wszystko bardzo ładnie mi wychodziło.
co śmieszniejsze, nadal słyszałam głosy w głowie i takie tam, jakby mój organizm mało obszedł fakt, że wpierdalam neuroleptyk, no ale spoko. ogólne odczucia z tamtego okresu są bardzo pozytywne.
chyba przejdę się po jeszcze do psychiatry, pomieszam sobie z cerutinem i będę losowo wpierdalać 4 tabsy dziennie %-D
musisz przekroczyć granicę tylko po to, by pamiętać, gdzie leży.
  • 2 / / 0
ja na perazynie funkcjonuję całkiem spoko - zeszły ze mnie niektóre durne urojenia, halucynacje/głosy wróciły do stanu porównywalnego z normalnym i nie rozkręcam po raz szósty laptopa celem nałożenia pasty termoprzewodzącej, bo na pewno poprzednio musiałam ją źle nałożyć. zero zmulenia i otępienia, ataki paniki ograniczają się do bezpośredniego kontaktu z gównami, których się panicznie boję.
jedynimi efektami ubocznymi przy setce dziennie jest to, że notorycznie nie dopalam petów i brak apetytu, ale na to ostatnie niespecjalnie narzekam.
I can’t even enjoy a blade of grass unless I know there’s a subway handy, or a record store or some other sign that people do not totally regret life.
  • 30 / 1 / 0
Perazyna - tragedia.
Psychiatra przepisał mi ją na bezsenność.

Tylko kruczek jest taki, że jest dość nerwowa (temu nie śpię) i mam z tego powodu napięciowe bóle głowy i zwłaszcza szczęki. Na to biorę doraźnie Mydocalm (Tolperisoni dichloridum) od neurologa + Vicebrol (Vinpocetinum, znany też jako Nootropil) na lepsze krążenie obwodowe. A w ulotce Pernazinum na jakimś końcu, w ostatnich, podobno najrzadszych efektach ubocznych jest nasilenie napiecia mięśniowego.

W moim przypadku Pernazyna to totalna zwała i nieogar, zostawianie torebki w knajpie, telefonu w kiblu, portfela w sklepie, dobrze, że udawało mi się trafić do domu jak wyszłam. Czerwona morda i pikawa, chociaż ciśnienie w normie. Nie do wytrzymania uczucie spięcia całego organizmu, boląca szczęka jak nigdy w życiu. NIE ŚPI SIĘ PO TYM - jak masz bezsenność od depresji albo przez nerwy to Ci nie pomoże. Chyba, że zjesz całe opakowanie, ale ja po tych 2-3 tabletkach czułam się najgorzej w życiu po lekach, o śnie nie było mowy, a jak już zasnęłam w ciągu dnia, to śniły mi się najgorsze koszmary w życiu - 4-5 od zaśnięcia do przebudzenia. O dziwo koszmary pamiętam i przez pewien czas po przebudzeniu nie miałam pojęcia czy to był sen, czy nie, takie realne i dosłowne były. Zobaczyłam relację z uroczystości rocznicowych katastrofy w Lasku Kabackim - wkręciłam sobie jakieś smuty, płakałam i nie nadawałam się do niczego. Mam depresję z objawami kompulsywno-obsesyjnymi - wszystko się nasiliło.

Słowem podsumowania - najgorsze gówno z wszystkich leków jakie żarłam. Nawet po DXM na które jestem uczulona nie było nawet części tego.

NIE BIERZCIE TEGO. Pozdrawiam.
  • 869 / 15 / 0
lekarz przepisał Ci perazynę na bezsenność? Próbowałaś wcześniej innych leków (np. mirtazapina, trittico itd) i okazały się nieskuteczne, czy yy..to był pierwszy wybór Twojego psychiatry?

Z podobnych powodów dostałam receptę na perazynę: duże problemy ze snem, stany ciągłego napięcia i niepokoju, okazjonalnie stany lękowe i odrealnienia, chwiejność emocjonalna. Jestem bardzo sceptycznie nastawiona do farmakoterapii, antydepresanty są dla mnie do zaakceptowania, natomiast neuroleptyki kojarzyły mi się zawsze albo z leczeniem ostrych psychoz, albo schizofrenii, więc czuję że przepisano mi tę perazynę trochę nieadekwatnie...

Nie chce mi się rozwodzić nad swoimi problemami, ale jeżeli stany lękowe ogarniam sama zazwyczaj, odrealnienia są do przeżycia, labilność em. i impulsywność da się trzymać w ryzach (zwłaszcza, że terapię mam), to czy wg Was ciągły stan pobudzenia emocjonalnego (napięcia? taki 'stan alarmowy', gotowości do ucieczki/walki ;-) )oraz bezsenność (zasypiam po 4, mimo starań i z przerwami śpię do 7, czasem w ogóle nie śpię, ale zdarzają się w tygodniu ze 2-3 normalnie przespane noce) i pojawiające się paraliże przysenne oraz niepokój psychoruchowy są postawą do pakowania się w kurację (wg mnie) inwazyjnym lekiem z gr. neuroleptyków? No niby perazyna podobno jest najbardziej "lajtowa", ALE i tak narażam się na skutki uboczne itd.Warto?

Wiadomo, że wolałabym spać i choćby od czasu do czas:D czuć SPOKÓJ, a próbowałam chyba wszystkiego z leków, które uważam za akceptowalne (czyli odpadają np. te, przy których jest wysokie ryzyko zwiększenia masy ciała/apetytu/spowolnienia metabolizmu), ale boję się kosztów tego komfortu;) A może to, co opisałam stanowi zwyczajnie normę mojego organizmu i tak już po prostu mam? :cheesy:
Ostatnio zmieniony 21 maja 2013 przez ohYeah, łącznie zmieniany 1 raz.
So easy to begin and yet impossible to end

primum non nocere
  • 30 / 1 / 0
ohYeah pisze:
lekarz przepisał Ci perazynę na bezsenność? Próbowałaś wcześniej innych leków (np. mirtazapina, trittico itd) i okazały się nieskuteczne, czy yy..to był pierwszy wybór Twojego psychiatry?

Z podobnych powodów dostałam receptę na perazynę: duże problemy ze snem, stany ciągłego napięcia i niepokoju, okazjonalnie stany lękowe i odrealnienia, chwiejność emocjonalna. Jestem bardzo sceptycznie nastawiona do farmakoterapii, antydepresanty są dla mnie do zaakceptowania, natomiast neuroleptyki kojarzyły mi się zawsze albo z leczeniem ostrych psychoz, albo schizofrenii, więc czuję że przepisano mi tę perazynę trochę nieadekwatnie...

Nie chce mi się rozwodzić nad swoimi problemami, ale jeżeli stany lękowe ogarniam sama zazwyczaj, odrealnienia są do przeżycia, labilność em. i impulsywność da się trzymać w ryzach (zwłaszcza, że terapię mam), to czy wg Was ciągły stan pobudzenia emocjonalnego (napięcia? taki 'stan alarmowy', gotowości do ucieczki/walki ;-) )oraz bezsenność (zasypiam po 4, mimo starań i z przerwami śpię do 7, czasem w ogóle nie śpię, ale zdarzają się w tygodniu ze 2-3 normalnie przespane noce) i pojawiające się paraliże przysenne oraz niepokój psychoruchowy są postawą do pakowania się w kurację (wg mnie) inwazyjnym lekiem z gr. neuroleptyków? No niby perazyna podobno jest najbardziej "lajtowa", ALE i tak narażam się na skutki uboczne itd.Warto?

Wiadomo, że wolałabym spać i choćby od czasu do czas:D czuć SPOKÓJ, a próbowałam chyba wszystkiego z leków, które uważam za akceptowalne (czyli odpadają np. te, przy których jest wysokie ryzyko zwiększenia masy ciała/apetytu/spowolnienia metabolizmu), ale boję się kosztów tego komfortu;) A może to, co opisałam stanowi zwyczajnie normę mojego organizmu i tak już po prostu mam? :cheesy:
Brałam kolejno Stilnox, potem Fluo + Zomiren (po którym byłam zombi), Esci, Trittico ("super działanie nasenne i wspaniałe antydepresyjne" - terefere - spanie 18h bez przerwy i współlokator mnie nie mógł obudzić w ogóle, miał dzwonić po pogotowie, mama kilka razy nie mogła się dodzwonić bo zaspałam na obiad i srała ze strachu co ze mną - po jakimś czasie przestało działać), Zotral ("jak się pani zmęczy to szybko pani zasnie") i teraz te pier... Perazyne. Ogólnie to biorę leki od psychiatry od 4 lat. Teraz paradoksalnie zasypiam po jednym Stilnoxie, ale nie będę tego brała codziennie bo pamiętam, że 3 lata temu byłam uzależniona.

A co do Twoich objawów - zajebiście Ci zazdroszczę. Ja mogę położyć się o 21 i leżeć do 9 rano patrząc w sufit. Już przerobiłam WSZYSTKIE absolutnie podręczniki, techniki medytacyjne, chodzę na jogę, nawet po jodze wracam do domu zmeczona i nie mogę usnąć.
Wylali mnie z pracy, więc siedzę w domu, robię pracę magisterską, ale jeśli nie śpię całą noc i nie położę się w ciągu dnia to nie jestem w stanie się skupić na niczym i czuję, że się tak słabo, że czuję, że dostanę zapaści albo Bóg wie czego jeszcze (1,5 roku temu miałam ciśnienie 80/50 po tygodniu niespania - nikomu nie życzę). Wypadają mi z rąk przedmioty, pikawa, nieogar.
Najlepsze uczucie na świecie? Jak wytrzymam dwa dni prawie bez spania i potem się położę. Budzę się wyspana. Trzeba tylko czegoś, żeby mnie z tego łóżka wyciągnęło i żebym nie poszła spać dalej, bo będę spać do 18 i to zarwanie 2 dni pójdzie do lasu.
Ludzie się pytają jak funkcjonuję bez snu. Nie wiem. Czasem szłam na zajęcia nie śpiąc w ogóle, bo jak nie zasnęłam do 4 i nie byłam w ogóle senna a miałam pobudkę o 6 to po prostu wstawałam i oglądałam serial, bo inaczej bym nie wyszła pewnie z domu na czas.

Piszesz o paraliżach przysennych - często mi się śnią koszmary i nie mogę się z nich obudzić, nie mogę się ruszyć. Potem nagle we śnie prawie umieram i budzę się, a sztywność dalej jest. I do tego dochodzą lęki.

Ale ogólnie to na codzień jestem miłą dziewczyną i mam dużo znajomych, często organizuję domówki na które ludzie przychodzą i trzeba ich wyganiać bo tak dobrze się bawią. Potrafię mimo niespania iść wszędzie gdzie mam iść, chociaż czasem nie mam nawet siły jeść. I paradoksalnie często zarwanie 2 nocy z rzędu pomaga mi jeśli chodzi o serotoninę. Ostatnio mnie to dźwignęło z najgorszości. Myślę sobie, że życie jest chyba ok. Tylko chciałabym normalnie spać.
ODPOWIEDZ
Posty: 314 • Strona 9 z 32
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Newsy
[img]
Nie mógł pogodzić się z rozstaniem, rozsypał "biały proszek" na dachu auta byłej partnerki

36-latek dobijał się w gminie Giby (Podlaskie) do drzwi swojej byłej partnerki. Awanturował się i krzyczał, a na koniec rozsypał na dachu jej samochodu amfetaminę. Został zatrzymany przez policję. Był tak pijany, że nie był w stanie dmuchnąć w alkomat.

[img]
Ksiądz podejrzany o posiadanie mefedronu. Prokuratura prowadzi dochodzenie

Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim nadzoruje postępowanie wobec księdza z Archidiecezji Warszawskiej. Duchowny usłyszał zarzuty posiadania mefedronu i jego nieodpłatnego udzielenia innej osobie.

[img]
Aresztowano kobietę, która częstowała dzieci czekoladkami z marihuaną w parku w Wheeling

Aresztowano kobietę, która częstowała dzieci słodyczami z THC – psychoaktywnym składnikiem marihuany – w niedzielę po południu w parku w Wheeling na północno-zachodnich przedmieściach Chicago. Dzieci trafiły do szpitala.