- Staraj się określać połączenie jako pozytywne, bądź negatywne – bazując na doświadczeniu, uwzględniając czy miałeś dobry set&setting.
- Każda substancja się liczy, chyba że nie ogarniasz. Niewiadome ilości też należałoby podać.
- Nie doradzaj, jeśli to nie jest oczywiste. Łatwiej zapytać, aby dyskusja mogła nastać. To nie jest takie proste.
I am the pit without sun, where blind beasts dwell.
Gdy przyszłam do niego ok. 17-stej, strzeliliśmy po 100 mg majki i popijaliśmy sobie po piwesiu. Ok. godziny 22 stwierdziłam, że czas na mnie, bo następnego dnia mam zajęcia, a on wstaje do tyry po 5. Ściągnęliśmy po buszku tego syntetycznego haszu, który dostał na test. Miał konsystencję mokrego piasku i był tak ślicznie zielony, że od samego patrzenia człowiekowi się milutko robiło. ;) Był prześliczny w kolorze - taka intensywna butelkowa zieleń, ale bardzo ciepła.
Tutaj zaznaczę to, co podkreślam przez całe moje narko-życie i co wykładam zawsze, gdy ktoś zapyta czy jaram trawę i/lub dlaczego tego nie robię, a czego nauczyłam się już w wieku 14 lat po pierwszym zapaleniu: nie palę marihuany! A już na pewno nie tknę jej pochodnych tudzież tych zjebanych maczan i różnych eksperymentalnie hodowanych w piwnicy/na poddaszu u Łysego badziewi. Nienawidzę zielska, nie palę tego, nie służy mi, nie zgrywa się to z moją chorą psychiką, dostaję po tym lęków, paranoi i takie "ściągnięcie bucha" może się skończyć wpierdalaniem klonów na uspokojenie i sen jednocześnie, bo jestem wtedy tak znerwicowana, że nie mogę zasnąć. Nie ważne jakie to zielsko, nie ufam zwłaszcza temu gównu, które sprzedają w Polsce, jak już wspomniałam. Nie przemawia do mnie argument, że "To akurat jest dobre", bo wcale nie jest. Nie kupuję czegoś w stylu "Zajebiste zielsko od kolegi Seby, klepie w chuj", bo "klepanie" można rozumieć jako "upizganie na uspokojenie, sen", ale jednak częściej jest to rozumiane jako upizganie "na idiotę" z halunami w pakiecie lub słyszę "Nie wiem jak to określić, ale dobre"; jedyne zielone, jakie mi przypasowało to jakaś fajna odmianka, której troszeczkę przywiózł z Holandii mój mężczyzna, na pewno przeważała tam indica, bo ładnie nas uspokoiło, ukoiło po całym dniu i oglądając film zasnęliśmy jak dzieci. Mój luby nawet przespał większość nocy, a cierpi biedactwo na bezsenność już dobre 10-11 lat. Z resztą w kofiku o taką bardziej nasenną poprosił, więc wiedział jak to zadziała i na niego, i na mnie.
Ale wracając do topicu - kilkadziesiąt sekund po ściągnięciu tego małego bucha poczułam jak rosną mi "pizdy" pod oczami, przez które ledwo co na nie [oczy] widzę, a dodatkowo te małe źrenice i lekka mgła przed oczami po majce i spokój po niej sprawiały, że zrobiło się bardzo milutko. Ale tylko do wyjścia od kolegi z domu. Po wyjściu z klatki jebnęło mi wiatrem w twarz, więc zarzuciłam na głowę kaptur i przyspieszyłam, żeby szybko znaleźć na przystanku. Miałam do przejścia jakieś 100 m. Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę jeszcze w bloku. Idąc, zaczęłam przyspieszać jeszcze bardziej. Wydawało mi się, że pędzę jak pojebana, że prawie biegnę, tymczasem, gdy spojrzałam w górę i liczyłam na to, że jestem już na wysokości Żabki, która jest idealnie na przeciwko przystanku, byłam dopiero obok poczty, która znajduje się ledwo na ukos od bloku kolegi. Miałam wrażenie, że płynę, sunę, ale niesamowicie wolno. Szłam i szłam, i szłam na ten przystanek, a on wcale się nie przybliżał. Idąc ze znów spuszczoną głową (do wiatru dołączył bardzo mały, ale gęsto padający, śnieg) w kapturze i słuchając muzyki, myślałam, że minęło już z 10 minut, a ja nadal nie jestem na przystanku. Zwykle podróż od klatki do przystanku zajmowała mi jakieś 3 minuty, jeśli nie szłam przez przejście z sygnalizacją tylko, tak jak zazwyczaj, przechodziłam przez ulicę i pas zieleni dzielący ją, a teraz szłam chyba z 10 i nadal nie byłam na przystanku! Oczywiście te 10 minut podróży na przystanek to tylko to, co działo się w mojej głowie, ale do tego doszłam oczywiście później, gdy wytrzeźwiałam. Czułam się jakbym poruszała się tak wolno, tak ślimaczo powoli, ale biegnąc, zapieprzając przed siebie. W rzeczywistości pewnie po prostu szłam trochę wolniej ze względu na to, że wiał silny wiatr i zaczął padać śnieg, ale przez ten hasz wydawało mi się, że prawie biegnę i dlatego dziwiło mnie, że nie jestem już na przystanku, tylko wlekę się tam 10 minut mimo pędu.
Uczucie, którego raczej nie polecam. Teraz jest mi jakoś tak obojętnie na wspomnienie tego stanu, ale ogólnie to jeden z objawów - oderwanie od rzeczywistości i zachwianie czasoprzestrzeni, jakie obserwuję u siebie po zapaleniu. Cieszę się, że paliliśmy to po majce, bo dzięki niej nie czułam się zestresowana, co niewątpliwie czułabym, gdybym na trzeźwo to zajarała.
Przede wszystkim nie zgodziłabym się na palenie syntetycznego haszu, ale jeśli już bym się zgodziła to jestem w 100% pewna, że takie ślimaczenie podczas pędzenia na przystanek wywołałoby u mnie lęk, że coś jest nie tak, a następnie zaczęłoby się samoistne nakręcanie, że coś jeszcze jest nie tak, może okazałoby się, że kolory są nie takie, jakie być powinny, więc byłyby to ewidentne halucynacje, co powodowałoby jeszcze gorszy lęk, itd., itd. Chwilę po dotarciu "biegiem" na przystanek przyjechał mój autoban i pojechałam do domu. W drodze przysypiałam słuchając muzyki. Otwierałam oczy, gdy czułam, że pojazd hamuje i wtedy sprawdzałam czy to już przystanek, na którym wysiadam. W drodze z przystanku do domu miałam to samo wrażenie "biegu", który wcale nie przybliżał mnie do celu tak szybko, jak bieg powinien to robić. Po wejściu do domu zmyłam makijaż i poszłam spać. Wolałam nawet nie rozmawiać z mamą, bo mogłabym jej się wydać "dziwna" na twarzy, a wtedy dostałabym totalnej paranoi i nie zdziwiłabym się, gdybym nagle wyśpiewała jej prawdę co biorę od lat i że tego dnia zmiksowałam to z syntetycznym haszem, bo tak ładnie wyglądał.
Na jakiekolwiek zaczepki odnośnie tego, że nie lubię marihuany/haszu, bo sama się na to nakręcam i że to nie żadne lęki, nie będę odpowiadać. Swoje wiem, swoje przeżyłam, swoje stestowałam i jeśli jesteś takim ignorantem, że nie potrafisz pojąć, że niektóre substancje nie są stworzone dla niektórych ludzi, to już Twój problem.
*KURTYNA*
"Uuuuh, yea-e-yeah!" ~ Robert Plant
Pisząc na hexankova@yahoo.com, masz pewność, że odczytam wiadomość/odpiszę.
Pozdro
Polecam średniej wielkości joint + 500 mg tramca.
Nie zapomnę pierwszy nastuk
W wieku lat piętnastu
Później zarzucanie różnych wynalazków
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/a12a216cf97460608e37260bc2663020f9aa0a82.jpg)
Dlaczego Portugalia może być europejską stolicą medycznej marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/forestgumprunin.jpg)
Fenomen euforii biegacza – to nie endorfiny, tylko naturalna marihuana
Tajemniczy stan euforii, którego doświadcza blisko 75% biegaczy. Tak zwana „euforia biegacza” redukuje ból, wyostrza zmysły i daje uczucie podobne do działania marihuany. Najnowsze badania naukowe tłumaczą, dlaczego „runner’s high” to nie mit, a ewolucyjny mechanizm przetrwania – i jak go uruchomić nawet początkującym. W tym artykule dowiesz się, co to jest runner’s high, jak działa i jak go wywołać nawet jeśli dopiero zaczynasz biegać.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/listrzaskowski.jpg)
Zaskakujące słowa Tomasza Lisa. "Odrobina amfy by Rafałowi nie zaszkodziła"
Zaskakujące słowa Tomasza Lisa! W swoim internetowym programie, w którym dyskutował na temat kampanii wyborczej, nagle stwierdził, że "odrobina amfy [amfetaminy - dop. red.]" Rafałowi Trzaskowskiemu by "nie zaszkodziła".
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/latajacy-holender-1.jpg)
1 na 50 przewoźników był karany za narkotyki – nietypowe badanie z Holandii
Holenderski urząd statystyczny CBS (Centraal Bureau voor de Statistiek) opublikował wyniki nietypowego badania, mogącego wskazywać na powiązania między branża narkotykową a innymi, legalnymi sektorami gospodarki. Skupiono się przy tym na właścicielach firm oraz prezesach, a na szczycie rankingu pojawili się między innymi przewoźnicy.