Zaczne o opisu kim jestem, od kiedy pamiętam lubiłem "inne stany swiadomosci". Na poczatku zapewniał mi je alkohol, przez okolo rok praktycznie dzień w dzień wypijałem 4pak piwa, lubiłem ten stan poprawionego humoru, odprężenia. Takie regularne picie odstawilem z dnia na dzien kiedy zacząłem pracować jako kierowca, i o dziwo w ogole mi nie brakowało stanu po alkoholu, nawet powiem że wystarczało mi całkowicie życie bez żadnych używek(pomijam fajki), po prostu cieszyłem sie zyciem.
Po około roku życia w prawie zupełnej trzeźwości(kilka piw na imprezie co 2-3msc) zainteresowałem sie ziołem, wczesniej miałem okazje je palić ale jakoś nigdy mi taka faza zbytnio nie odpowiadała stąd też porzuciłem wtedy próby palenia. A zainteresowałem się ponownie przez to że zostałem poczęstowany skrętem którego 3 buchy dały mi stan jakiego jeszcze nie znałem, całkiem inny niż wtedy gdy próbowałem palić. Po zapaleniu od razu poprawienie samopoczucia - tego zawsze chcialem od jakiejkolwiek substancji.
No i tak moja przygoda z ziołem trwała jakieś 3 miesiące przez które regularnie paliłem średnio co 3 dni. Zacząłem sie zastanawiać, może spróbować czegoś innego? Zacząłem czytać o różnych substancjach, chciałem spróbować amfetaminy, kokainy, MDMA, powiedziałem sam sobie że spróbuje, ale skończy się na jednym razie choćby nie wiadomo co się działo to sobie obiecałem że tak będzie. Ufałem sobie ze wiem co robie i że to ja decyduje za siebie a nie jakaś substancja. Wtedy jeszcze nie wiedziałem jak bardzo się myliłem myśląc ze kontroluje sytuacje.
Przygoda ze stymulantami zaczęła się rok temu, wtedy to też pierwszy raz sprobowalem jakiegoś beta ketonu sprzedawanego pod nazwą mefedron ponieważ było to coś co mogłem załatwić od znajomego, do innych dragów nie miałem dostępu, nie miałem znajomości. Pamiętam to jak dziś, wspólnie z kolegą który też chciał pierwszy raz spróbować czegoś więcej zjedliśmy na spółke jednego grama. Stan w jakim się wtedy znalazłem zapamiętam do końca życia, nie mam nawet teraz wątpliwości że tamte 5 minut po trzeciej kresce było najpiękniejszym momentem w całym moim życiu, serio. Worek się skończył, faza łagodnie zeszła, nie doświadczyłem wtedy czegoś o czym czytałem przed pierwszą próbą, mówie tu o zjeździe, mnie wtedy ani przez moment nie dopadł zjazd, poprostu poszedłem spać.
Na kolejny dzień powiedziałem sobie że musze jeszcze raz spróbować, strasznie pragnąłem osiągnąć ten stan euforii który dzień wcześniej miałem. Bez żadnego nawet zastanowienia załatwiłem kolejnego grama, i juz w tamtym momencie upadła moja kontrola nad samym sobą, przecież obiecałem sobie że skończy się na jednym razie. Mowiłem sobie wtedy tylko że jeszcze raz nie zaszkodzi, że nie mam sie czym martwić. Z perspektywy czasu teraz myśle - kurwa jaki ja byłem głupi...
Chęć poczucia się lepiej, o wiele lepiej niż na trzeźwo, lepiej niż po ziole lub piwie sprawiła że mefedron stał się moją ulubioną używką. Początkowo brałem raz na tydzień, z miesiąca na miesiąc było coraz więcej ćpania, raz np. 3 razy w tygodniu, innym razem 3 dni pod rząd i kilka przerwy. W pierwszym półroczu brania najdłuższa abstynencja wynosiła miesiąc, wtedy chciałem już odstawić bo widziałem że mef zaczyna mną rządzić, oczywiście po miesiącu wynagrodziłem sobie ten czas, czym? To oczywiste, czymś co mi dawało najwiecej szczęścia, mefedronem, bo skoro potrafiłem wytrzymać miesiąc bez to znaczy że to kontroluje i raz sobie moge pozwolić, no przecież nic sie nie stanie....tak sobie wmawiałem chcąc sie usprawiedliwić przed samym sobą że to co robie nie jest takie złe.
Od tamtego momentu moja przygoda nabiera tempa, nie ma już dłuższych przerw, zazwyczaj 3-4 dni brania po 2g na dzień, po tym jeden, dwa, góra trzy dni na trzeźwo i schemat powtarzał się od początku. Brałem tylko w domu, samotnie siedząc przed komputerem lub robiąc coś innego, przebywanie naćpanym wśród innych ludzi nie powiem że nie było przyjemne, ale stresowało mnie to że ktoś sie może dowiedzieć że biore i to sprawiło ze moje własne cztery ściany stały się miejscem gdzie niszczyłem sam siebie, mimo że pozornie było fajnie. Na początku dokuczały mi zjazdy, nie mogłem zasnąć kilka godzin po ostatniej dawce, pomógł alkohol, zazwyczaj ćwiartka wódki lub 4 piwa wypijane po opróżnieniu worka. Pomagalo, zasypiałem od razu a po obudzeniu się czułem jakby nic się poprzedniego dnia nie zdarzyło.
Kolejne miesiące to coraz większe dawki, potrafiłem przez kilka godzin wieczorem pochłonąć nawet 5 g, schemat był dalej taki sam, tylko w domu, zejście zapijane alkoholem. Mniej więcej od lutego tego roku do czerwca brałem praktycznie codziennie, najdłuższa przerwa wynosiła 3 dni....
Nagle człowiek od którego od początku załatwiałem mefa wyjechał, przestałem brać bo nie miałem innego źródła. O dziwo pierwsze kilka dni bez cpania były całkiem normalne, obawiałem sie że cięzko mi będzie wytrzymać na trzeźwo. Wtedy w ręce wpadło mi opakowanie alprazolamu, wiedziałem co to jest benzo ale nigdy wcześniej nic z tej grupy leków nie brałem. Oczywiście musiałem spróbować, "bo przecież jakakolwiek faza jest lepsza niż rzeczywistość", tak więc następne 2 tygodnie spędziłem bez żadnych stymulantów, zabawa z alprą wystarczała mi w zupełności. W końcu tabletki się skończyły a ja oczywiscie nie moglem pozwolic aby niczego nie brać, "przecież to jest takie piękne"...
metkatynon, z tą substancją minął mi kolejny miesiąc, praktycznie codziennie 2-3 opakowania Sudafedu, przyjmowałem go jedynie poprzez wypicie, ładowanie po kablach nie wchodziło w gre, to moja kolejna obietnica dana samemu sobie, mam nadzieje że nigdy jej nie złamie.... Po tym czasie metkat działał coraz słabiej i słabiej że dalsze branie nie miało większego sensu. Na moje nieszczęście znów miałem dostęp do mefa, oczywiście skorzystałem i zacząłem znowu regularnie brać, ale tym razem o wiele mniej i rzadziej niż wcześniej. Podczas "przygody" z metkatem spróbowałem kodeiny, brałem ją około 6-8 razy po czym stwierdziłem że więcej nie ma sensu, szczerze mówiąc nie pasował mi stan po, mimo że było bardzo przyjemnie to jednak brakowało mi stymulacji którą dawał mi mef.
I tak ostatnie 2 miesiące wyglądają w taki sposób że średnio co 3-4 dni zjem 2g, nie zapijam już zjazdu alkoholem, praktycznie bezproblemowo zasypiam po zakończonej zabawie.
Dopiero po takim czasie, po roku zacząłem zdawać sobie sprawe z tego jak ogromny mam problem. Potrafie odczuwać radość z innych rzeczy, prowadze nawet ciekawe życie, aczkolwiek tych paru godzin wieczorem nie moge sobie wyobrazić bez ćpania. Lubie ćpać, przyznaje sie do tego sam przed sobą, do tego że jestem ćpunem też, nie zaprzeczam że jestem w to bardzo mocno wjebany, mam tego świadomość.
Jako że tak jak pisałem wcześniej lubie inne stany świadomości nie chce całkowicie rezygnować z czegokolwiek. Niestety alkohol juz na mnie bardzo słabo działa, ogromne ilości mnie praktycznie nie ruszają, zioło mnie zamula tak że jedyne co robie po spaleniu to patrzenie się w ściane. mef za to działa tak dobrze jak kiedyś, wiadomo euforii jak na początku nie ma ale zawsze daje mi to czego oczekuje.
Jednak całe życie nie moge tego brać, na szczęście do tej pory zdrowie mam w porządku, zrobiłem sporo badań i jest okej. No ale wiecznie tak nie będzie, dlatego chce się ogarnąć nim będzie za poźno.
Myślałem o jakimś benzo RC które pozwoli mi odstawić całkowicie stymulanty tylko wiem że moge się wjebać z jednej substancji w drugą, to raczej byłoby bez sensu. Powrót do kodeiny? Odpada, to nie dla mnie. Najbardziej zastanawiam się nad czymś pokroju 4-HO-MET, albo czyms innym czego jeszcze nigdy nie brałem, czymś co pokieruje mój umysł na inny tor. Wiem, powiecie że to załatwi terapia u specjalisty, biore to pod uwage i zapewne na tym się skonczy, ale jak już wspominałem, lubie ćpać i nie chce z tego zrezygnować, jestem całkowicie świadomy jakie to niesie ze sobą skutki, chce po prostu zminimalizować ryzyko. Stimy ryją organizm, psychikę też.
Organizmu mi jeszcze nie zniszczyły, natomiast psychika dostała mocno w dupe. Uzależniłem się nie tyle od mefedronu co od bycia "nie trzeźwym", byle co byle się naćpać.
Powoli chce zacząć się naprawiać i poszukuje właśnie innego środka który mi w tym pomoże.
Ktoś coś zaproponuje?
Ja nie chce zrobić przerwy calkowitej od brania czegokolwiek, rozsądek po prostu mówi zeby stimom powiedzieć dość. Zapomniałem wcześniej dodać ze próbowałem fety ale nie podeszła mi zbytnio, jakieś pixy też kiedyś zjadłem, oczekiwałem wiele od stanu po MDMA, zawiodlem sie, wieksza euforie dawał mi mef...
Najgorsze jest ze za bardzo mi sie podoba stan po stimach, to ze mi sie chce coś robić, cieszy nawet glupia rozmowa przez telefon ktora trwa 2h a gdybym nie był naćpany to skonczyla by sie w 5 min. Wiele spraw ogarnąłem na fazie, takich które sprawiłyby mi trudność na trzeźwo. I to wlasnie zbyt mocno polubiłem i wiem ze bedzie mi tego brakować. A ze stymulanty chce calkowicie odstawic to potrzebuje czegos co mi pomoze przez ten najgorszy czas i dostarczy rozrywki w czasie gdy bede myslal czy moze by jednak nie ogarnac wora, 'ten ostatni raz i nigdy wiecej' - bo ja wiem ze tak bedzie, znam sie już troche.
O różnych nootropach myslalem, moze je wprowadze do 'diety redukujacej szkody' ktora zaczynam stosowac.
DXM? Jakies tryptaminy? Benzo sie troszke boje bo jedno opakowanie alpry pokazalo mi z jaka sila to potrafi uzaleznic. A zmienic mefa na benzo ktore jest niby mniej szkodliwe dla organizmu niz mef.... brzmi to w miare "rozsadnie" ale co z tego skoro wjebie sie w kolejne uzaleznienie z ktorego tez chyba nie jest latwo wyjsc. Myslalem nad benzo rc ale takim o profilu dzialania lekko stymulujacym, podobno niektore tak dzialaja z tego co czytalem. Nie wiem sam, moze bede probowal po kolei tego co wymysle, moze cos mi sie tak spodoba ze wystarczy mi jeden trip w miesiacu...nie brzmi to mądrze co mówie ze "musze coś ćpać", ale teraz priorytetem jest skonczenie z mefem wiec ze tak powiem wybieram mniejsze zło
- krew
Nerki, wątroba,ob, morfologia
- hormony
Detox czyli odstawienie słodkiego, fast fusów,kolorowego picia i przetworzonego żarcia
Do tego *witaminy B (nie żadne kompleksy centrum czy plusze), Wit C, E
*ważne!! Kompleks musi obejmować b12!!
Po paru tyg doping mózgu i można coś myśleć.
Do tego elektrolity.
Przy Wit B obowiązkowo potas.
Potem możecie zamienić np na 3-emc lub 3mec w kombo z 3cmc.
https://hyperreal.info/talk/viewtopic.php?t=77897&start=700
Mile widziane krótkie uzasadnienie.
@Stteetart to co napisales wyzej jest ok z tym ze jedna rzecz-przeciez on chce z tego wylezc a ty mu jakies ketony polecasz,z jednego bagna w drugie.
niech poczyta moze ten doping mozgu faq i sie do tego zastosuje. ja bym polecil to co co napisalem wyzej a jak chce koniecznie jakas chemie to mozna sie zastanowic nad metylofenidatem czy bupropionem
Tak naprawde chyba jedyną rzeczą która bardzo ucierpiała przez ćpanie jest moja przegroda nosowa w której mam dziure, ale na to złożyło sie uzaleznienie od xylometazolinu przez 7 lat, bardzo mi te krople zniszczyly śluzówke, do tego krzywo zrośnieta przegroda po zlamaniu nosa, o i zrobiła sie perforacja, najpierw mała, w poł roku powiekszyla sie dwukrotnie, a ja głupi mimo tego ze straciłem fragment nosa ktory nigdy nie odrośnie i tak waliłem dalej mając w dupie jak bardzo złe mogą być konsekwencje tego co robie
Mowisz że detox to odstawienie wszystkiego... spoko moge zmienić diete, nie jeść rzeczy które wymieniłeś, ale powiedz jaki to ma sens w przypadku gdzie to moj łeb jest 'chory' a nie ciało, mówie ze ze zdrowiem wszystko w porzadku.
A różne witaminy jem regularnie takze braków nie mam żadnych.
Doping mózgu, czytalem ten temat, mysle ze moglbym sprobowac czegos takiego:
Sporo osob pisało że po zabawie np z tryptaminami zmieniało im sie podejscie do stimow o 180 stopni, poki co w tym pokładam jakas nadzieje ze to coś zmieni, jezeli nie to bede kombinowal dalej i szukał innych rozwiązań.
A jak inaczej można rozwiązać moj problem? Nie mam pojęcia, stąd ten temat. Jezeli coś wiecie to piszcie, mi kazda rada czy sposob sie przyda;)
Hormony/przekazniki które ona wydziela działają na zasadzie tzw sprzężenia zwrotnego.
Rośnie jeden -rośnie inny -dodatnie sprzężenie.
Czyli glowa warunkuje wszystko.
Tylko jak ma wszystko wrócić do normy jak np nerki leżą?
Jak masz za mało elektrolitów?
post2693265.html?hilit=Anhedonia#p2693265
https://hyperreal.info/talk/viewtopic.php?t=77897&start=700
Mile widziane krótkie uzasadnienie.
Sent from my SM-A510F using Rozmowy Hyperreala mobile app
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/a12a216cf97460608e37260bc2663020f9aa0a82.jpg)
Dlaczego Portugalia może być europejską stolicą medycznej marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mmnaswiecie.png)
Mówili: "Narkotyków to ja nie chcę". Dopóki ból stawał się nie do zniesienia
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/zrzut_ekranu_z_2025-01-17_11-55-24.jpg)
„Wokół marihuany medycznej wciąż jest wiele stereotypów, a największą bolączką jest dezinformacja”
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/trafiloimsie.jpg)
Zamiast paneli podłogowych narkotyki. KAS zatrzymała kontener z marihuaną
Funkcjonariusze Pomorskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Gdyni skontrolowali kontener, który przypłynął z Kanady do portu w Gdańsku. Zgodnie z deklaracją, w kontenerze miały być drewniane ekologiczne panele podłogowe, a odbiorcą była firma w Polsce.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/lotnisko-w-pyrzowicach-.jpg)
Przemytnicy kokainy z Kolumbii skazani. Pachnące mentolem narkotyki przylatywały na Śląsk
Gliwicki sąd skazał sześciu członków grupy przestępczej, która drogą lotniczą przemyciła na Śląsk kilkadziesiąt kilogramów kokainy. Przewożona ją w paczkach z napisem "Rolls Royce".
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/petru.jpg)
Ryszard Petru ma już projekt depenalizacji marihuany. Znamy szczegóły
Dopuszczenie posiadania do 15 gramów suszu lub jednego krzaka konopi na własny użytek – to propozycja, którą przedstawi zespół parlamentarny tworzony przez posłów koalicji. Dotarliśmy do szczegółów projektu, które potwierdzają nasze wcześniejsze ustalenia.