...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 13 • Strona 1 z 2
  • 1 / / 0
Nie piszę tego tekstu pod prawdziwym nickiem bo używam go w zbyt wielu miejscach i wstyd mi poprostu. Nie jestem też bardzo znanym użytkownikiem, raczej przeciętniakiem sporadycznie się udzialającym

Wiem, że to długie ale proszę przeczytajcie to, proszę niech przeczyta to jak najwięcej osób jako przestroga. bo zaczęło się bardzo niewinnie. Od kodeiny...

Bardzo ciężko mi było napisać tego posta, ze wstydu ale muszę to zrzucić z siebie.
Wszystko zaczęło się od eksperymentowania, jako, że nie miałem dostępu do narkotyków. Były leki. Rok 2006, wtedy jeszcze czasy efedryny, tantum rosa, acodin, thiocodin.
No właśnie thiocodin.
Przypominam sobie ten sierpniowy dzień roku 2006. Od razy wziąłem 10 tabl. Wyszedłem na spacer, spojrzałem na trawę i drzewa były bardziej zielone, niebo było błękitne, a wszystko przesiąknięte było radością i brakiem zmartwień. Świat idealny. Utopia. Dokładnie pamiętam myśł która mi wtedy przyszła do głowy. Pamiętam ją jakby mi się objawiła wczoraj - " To jest to, nic więcej nie chcę".
No i zaczęło się. W międzyczasie 4-5 razy z zielskiem ale nie podobało mi się. koda rządziła. Najpierw raz na tydzień, potem 2-3 razy w tyg. Wystarczyło 300 mg. Tak trwało to do grudnia 2006. Wtedy też odkryłem w domowej apteczce Tramal 96ml, było go ponad połowę butelki. Poczytałem w internecie no i zaczęło się. Chwilowo zapomniałem o kodzie i raczyłem się Poltramem z Polpharmy. Czułem się Bogiem, stan niesamowity, wydawało mi się lepsze od kody. Tak cudownie, szybko to zleciało, że 3 lub 4 stycznia poznałem co to znaczy skręt, wcześniej się nawet nie zastanawiałem, a należałoby. Nie wiem jak to jest możliwe, ale był to największy skręt w moim życiu. Mimo późniejszych miesięcznych ciągów na kodzie, tygodniowych Tramalu (po 900mg), nigdy nie miałem takiego skręta jak za piewszym razem. Nie brałem heroiny, ale myślę, że to dokładnie można by porównać. Czas zatarł pamięc było to na początku stycznia 2007, ale to co za pamiętałem to okropny stan gdy nie mogłem leżeć bez ruchu, musiałem ciągle machać nogami, a jednocześnie nie miałem siły (ochoty) machać i tak non-stop. Potworne uczucie. Nie będę już tego opisywał, po 3 dniach w miarę było dobrze, zostało zimno i gęsia skórka.
Tramal się skończył, ale nie uzależnienie. Do kwietnia 2007 ciągnąłem na kodzie, jakoś w lutym dochodząc do dawki 450mg jednorazowo czyli 30tabl. Wciąż było super, świetnie. Tak jak pisałem w kwietniu udało mi się zdobyć dwie butelki Poltramu. Nie wiem co się stało ale po tym grudniowym skręcie tramal już nigdy na mnie nie działał (nawet w roku 2012 kilka klonów i 2g trama i nic,ale ja nie o tym).
Więc Tramal na przełomie kwietnia/maja 2007 nie działał, a ja byłem tak podirytowany, ze waliłem codziennie przez 2 tyg, ani razu się nie opróżniając (!!!). W końcu doszło do tego, że pewno wieczora, dorzuciłem do 1200mg Poltramu. Pamiętam, że siedziałem z mamą w pokoju, jadłem kopytka i zszedłem. Grand mall. Padaczka. Tydzień w szpitalu, przymusowy detox bez niczego (bardzo ciężki, ale bez porównania do tego grudniowego). Najgorsze, że nie mogłem się wypróżnić. Lewatywa. Wstyd. Ulga. Wstyd.
Wyjście ze szpitala, spacer z psem i tego samego dnia kolejne 450mg thiocodinu.
Ciągnęło się tak cały czas. W listopadzie pierwszy ośrodek - Garwolin, ucieczka po dwóch tygodniach. Błagania matki i zapewnienia o poprawie. Po dwóch tygodniach powór do Garwolina z wiadomego powodu i ucieczka - również po dwóch tygodniach.
W styczniu 2008 ponownie Garwolin z postanowieniem, że dam radę. Wyrzymałem 2 miesiące, terapia trwała 2,5 miesiąca, ale za brak postępów, przedłużono mi ją o jeszcze dwa, więc zrezygnowałem. Zapewniałem mamie, ze leki to przeszłość.
Sierpień 2008 nowe towarzystwo, "klimat". No i zaczęło się. marihuana, najpierw raz na kilkanaście dni, potem zaczęło mi się nagle podobać. Oczywiście w między czasie brałem kodeinę. Rzuciłem szkołę, straciłem motywację. W końcu zacząłem palić codziennie jak był 10g to paliłem 10, jak 1g to paliłem 1g. Jak nie było to sprzedawałem to co było pod reką. Styczeń-Maj 2009 przerwa z powodu wyjazdu (nieważne gdzie bo i tak brałem nurofen plus, tylko to było). Po przyjeździe zaczęło się konkretnie. marihuana w zasadzie codziennie, kodeina co 3-4 dni stale 450-600mg.
Najgorszy okres rozpoczął się w listopadzie 2009. Zostałem na trzy miesiące sam w domu. To co się działo, to sam teraz nie wierzę. Kilkudniowe ciągi na amfetaminie, potem koda, żeby zabić zejście. codziennie marihuana, mętlik i chaos w głowie, ale to raczej od mefedronu. To był ten okres gdy był najlepszy mefedron. Ciągi, niespanie po 3 dni z rzędu, niesamowity chaos, przywidzenia, przesłuchy, paranoje, dziwne stany nie do opisania. Wszystko potęgowała marihuana. Gdy przyjechała mama wszystko się na szczęście skończyło. Wcześniej ważyłem 78 kg, po tym wszystkim w lutym 2010 ważyłem 61 kg.
Następnie wielomiesięczne namwianie na terapie, na które jeździłem, byłem już w ośrodku i nagle ogarniał mnie lęk. Wychodziłem i wracałem do domu.
Rok 2011 to pierwsze spróbowanie kokainy (jeden raz), kilka piguł różnych. kodeina oczywiście cały czas. W wakacje odbyta terapia i ukończona. 2 miesięczna.
Zapomniałem dodać, że przed wyjazdem na terapię poznałem klonazepam. Przechowali mi go w depozycie. Nie wyszedłem nawet za bramę po ukończeniu terapii i już poszło 6mg klona. Wyjazd z Polski. Powrót we wrześniu. kodeina praktycznie codziennie, dawki od 600mg do 1500mg (czyli 150tabl. thiocodinu). Tak naprawdę nie czułem nic, żadnej fazy, nie wiem po co to robiłem. To uzależnienie psychiczne, ale nawet cholerna nikotyna daje przyjemność, a tu nic. Straty tylko. Po wrześniu październik i ogromne ilości klonów, ogromne przypały, że wstydzę się do dziś, po prostu tragedia, na sumieniu do końca życia, w tym głupie kradzieże ze sklepów. W ciągu jednego dnia ciuchy na około 1000 zł, nie wiem dlaczego to zrobiłem. W grudniu przypadkowo trafiło mi się w Warszawie spróbować heroinę, poprosił mnie o tel. ja się zorientowałem i zapytałem czy ogarnie. Zgodził się. Pojechaliśmy na pragę, on wziął towar, kupił wszystko, przygotował. No właśnie przygotował sobie pół ćwiary i po chwili wygrzało go ostro. Z tej samej ćwiary zapodał mi i nic. NIC nie poczułem, może delikatne przymknięcie oczu ale na granicy placebo. Koleszka zdziwiony bo mówi że wali hel już 8 lat i nie widział czegoś takiego. Po 30 minutach, zapodajemy znowu z tej samej ćwiary najpierw ja potem on. Nie było możliwości, że oszukał bo było z tej samej ćwiary. Ja oczywiście nic, a gość wygrzany na maxa.
Powrót przed wigilią, ogromny wstyd przed rodziną na klonach i Tramalu. Odjebałem, jak pojebany debil. Wstydzę się tego. Wyszedłem w wigilię. Zaszyłem się u kumpla. Tydzień dzień w dzień po kilkanaście klonów, około 700-1000mg Tramalu i koda w ilości od 450 do 1500. Najgorsze, że nie miałem fazy. Nie wiem co się stało.
Aha jeszcze straty: Xbox360 z grami, nokia n96, kilka innych telefonow w tym samsung galaxy ace, dysk 750gb od kompa, sporo ubrań firmowych, odtwarzacz mp4 creative zen 30gb, pozlacany zegarek seiko i złota biżuteria mojej mamy (tak mi wstyd, jebany debil to mało powiedziane o mnie). I pewnie sporo innych rzeczy o ktróych nie pamięam. No i kradzieże. 3 wyroki w zawieszeniu.


Teraz siedzę w kafejce internetowej w Wawie i piszę to bo jest mi ciężko i trochę mi ulżyło. Wstydzę się wszystkiego. Ogromne straty. Zostałem bez domu, może starczy pieniędzy by pożyć tak parę dni ale będe musiał w końcu iść do ośrodka. Nie mam wyjścia bo trafię za kraty.

Jakie polecacie ośrodek dla osoby całkowicie izolującej się, najchętniej nie rozmawiałbym z nikim, boję się społeczności, ludzi, terapeutów, wszystkiego. Jestem przerażony, a sytuacja zmusza mnie do podjęcia leczenia :'(
Poradźcie mi coś, mam myśli samobójcze, żeby zaćpać się klonami Tramalem i paroma innymi rzeczami, żeby odddech ustał. Już za bardzo mnie to wszystko przytłacza :'(
W dodatku zostałem wyrzucony z domu, przyjechałem do Warszawy, zostało mi kilkadzesiąt złotych. W ciągi ostatniego miesiąca miałem kilka skierowań do ośrodków, a w dniu wyjazdu po prostu mnie zatykało i nie mogłem się ruszyć z łóżka, jak pomyślałem co mnie czeka. Jestem typem samotnika, nie wyobrażam sobie 24h na dobę siedzieć z kimś, w dodatku mam takie, a nie inne cechy charakteru które bardzo utrudniają mi życie w grupie. Tak naprawdę nie potrafię żyć w grupie.
Podejrzewam, że nawet moja mama to czyta, ponieważ przegląda to forum i się domyśli, że to ja pisałem. No trudno. Musiałem się z kimś podzielić co mi leży na sercu.
Proszę dajcie mi jakieś rady bo ośrodek mnie czeka. Ośrodek albo ucieczka za granicę, ponieważ mam wyroki w zawieszeniu (jak nie podejmę teraz leczenia to odwieszą) :( :(

Dzięki za przeczytanie.
Uwaga! Użytkownik Fangorn nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3169 / 363 / 0
W twojej sytuacji terapia długoterminowa (ponad rok) w ośrodku Monaru to najlepsze wyjście jeśli chcesz wyjść na prostą. Co do tego który ośrodek to dużo dobrego ludzie mówią o Marianówku. Zresztą możesz poczytać wątek o ośrodkach.
Jakie polecacie ośrodek dla osoby całkowicie izolującej się, najchętniej nie rozmawiałbym z nikim, boję się społeczności, ludzi, terapeutów, wszystkiego. Jestem przerażony, a sytuacja zmusza mnie do podjęcia leczenia
Każdy na początku się izoluje i boi innych ludzi. Chodzi o to żeby przy pomocy terapii z tej izolacji jakoś wyjść. Może poprzednie pobyty się nie udawały bo ty nie chciałeś się leczyć tylko jak sam piszesz czułeś się zmuszony przez czynniki zewnętrzne. Jak chcesz się zaćpać to zrobisz to i nikt ani nic ci nie pomoże. Także na początek zastanów się czego tak na prawdę chcesz.
  • 723 / 16 / 0
Fangorn. Nigdy nie byłam w takiej ciężkiej sytuacji. Ale powiem Ci jedno - zaćpać na śmierć zawsze się zdążysz jeśli zechcesz dlatego najpierw spróbuj innych rozwiązań. Wiem że w twoim stanie wydaje się że nie ma rozwiązania ale... spróbuj dać sobie szansą.


Ja obecnie jestem na detoksie po 3 latach opio. Jest ciężko. I wyobraź sobie że ja wiem że prawdopodobnie skończy się na przerwie zdrowotnej a potem popłynę znowu. A jednak, mam jakieś maleńkie, nikłe resztki nadziei że może trzeźwość coś zmieni, spodoba mi się. Daję sobie szansę.
Nie jest lekko.

Idź do ośrodka i spróbuj po prostu tam przetrwać. Z czasem jak psychika trochę uwolni się od dragów może będzie lepiej. Jeśli nie - wtedy tez będziesz mógł zdecydować co dalej.
pozdrawiam.
Bo matka chemia bardzo, bardzo kocha swoje dzieci i nigdy, przenigdy nie pozwoli im umierać samotnie.
  • 802 / 28 / 0
osrodek..idz..strach to norma..ja myslalam ze umre ze strachu...powaznie...przed trzezwoscia..ludzmi..nowym miejscem...przed glupim wyjsciem na ulice...paranoja...
przechodzi...nie szybko..ale jednak...leczenie to jedyne wyjscie gdy jest sie tak wkreconym.
  • 7 / / 0
To przeczytaj moja historie... szukam ośrodka , szukam i znależc ni moge, bo.. mam dzieci , bo nie moge sobie pozwolić na wakacje, a wiem ,ze zdechnę niedługo, stary pojechał, jest super tata teraz,a ja ..... zaczęłam w wieku 15 lat.....kompot ,teraz mam 38 ..... zjebane zycie, kompot,amfa i jak już przypili ścierwo-efka,prochy,alkochol, ale zyję czasem sie zastanawiam po co?
jakiś supermen ze mnie jebany?
tez chcę jechac na wakacje do ośrodka, czy to dla wybranych?
bo to widze komfort jest, na który mnie nie stac, jak to k.. zrobić??
Uwaga! Użytkownik magdar nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3169 / 363 / 0
Nie kumam w czym problem tak na prawdę. Są ośrodki które przyjmują matki z dziećmi np Kębliny http://www.monar-kebliny.pl/
Chodzi o pracę, boisz się jej utraty? Cóż czasem trzeba dużo poświecić żeby się wyleczyć. Są też inne opcje, np terapia stacjonarna w poradni. Masz silną motywację do rzucenia, wierzysz ze możesz zmienić swoje życie na lepsze?
  • 802 / 28 / 0
bo mam dzieci-zdechne niedlugo...nie moge sobie pozwolic na wakcje...
a nie boisz sie ze ci dzieciaki odbiora?...jakie to ma znaczneie skoro i tak umrzesz niedlugo..
dzown gdzie sie da ..przedstaw problem..napewno jest jakies wyjscie..
  • 7 / / 0
monar mnie przeraża, a jakiś inny??
Uwaga! Użytkownik magdar nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 133 / 2 / 0
Ośrodek Terapii Uzależnień w Otwocku
ul.Borowa

Przyjemna terapia 6 miesieczna , terapeuci spoko .
Miałem , mam bardzo podobną sytuację jak Ty i byłem w tym ośrodku dla złagodzenia wyroków i oderwania od dragów i myślę ,że to bardzo dobry ośrodek.
  • 1 / / 0
Cholera, mój syn jest w podobnej sytuacji - wyszedł z ośrodka na własną odpowiedzialność, bez kasy, nawet bez kurtki zimowej. Telefon też przećpany, więc boję się, że gdzieś zamarznie. Ale pewnikiem po prostu ćpa. A tak zapewniał, że już nie może, nie chce ćpać. Zastanawiał się nad wyjściem jeszcze dwa tygodnie temu. Obiecaliśmy go zawieźć do innego ośrodka. I co? I ćpanie. Leczcie się, jeśli jakkolwiek zależy Wam na życiu, na dzieciach, na rodzicach, jeśli jeszcze gnębi Was choć trochę sumienie, kiedy kradniecie. Bo nie jesteście źli, ale to, co z Wami robią dragi JEST złe. A ośrodki stacjonarne wszystkie są ciężkie. Cudów nie ma, to walka o życie. Pozdrawiam Was wszystkich.
ODPOWIEDZ
Posty: 13 • Strona 1 z 2
Artykuły
Newsy
[img]
Szympansy biesiadują? Sfilmowano je, gdy dzieliły się owocami zawierającymi alkohol

Ludzie od dawna spożywają alkohol i od tysiącleci odgrywa on rolę we wzmacnianiu więzi społecznych. Nowe badania wskazują, że nasi najbliżsi krewni – szympansy – mogą wykorzystywać alkohol w podobnym celu. Po raz pierwszy udało się sfilmować szympansy, które dzielą się sfermentowanymi owocami, w których stwierdzono obecność alkoholu.

[img]
Ryszard Petru ma już projekt depenalizacji marihuany. Znamy szczegóły

Dopuszczenie posiadania do 15 gramów suszu lub jednego krzaka konopi na własny użytek – to propozycja, którą przedstawi zespół parlamentarny tworzony przez posłów koalicji. Dotarliśmy do szczegółów projektu, które potwierdzają nasze wcześniejsze ustalenia.

[img]
1,3 tony kokainy przejęte dzięki współpracy służb z Polski, Hiszpanii i Francji

Efektem działań CBŚP, francuskiej Służby Celnej i hiszpańskiej Policji Narodowej, we współpracy z Europolem, było przejęcie ogromnej ilości kokainy na terenie Francji i Hiszpanii, która docelowo miała trafić na czarny rynek Niemiec, Polski, Niderlandów i Wielkiej Brytanii. W ramach działań skontrolowano dwie ciężarówki z Polski i zatrzymano polskiego obywatela.