wiem, zauważyłam. pół tabletki klona i jest okay.
zwłaszcza, że potrafię metkata koło 19 walić, to potem jakoś zasnąć trzeba, więc benzo są niezastąpione.

Niestety trzeba odpokutować faze :P Jednak mi z pomocną dłonią wychodzi kodeina.

Też kiedyś tak robiłem dopóki nie obraziła się na mnie wątroba za używanie takiej pomocnej dłoni. ;-)

Obecnie robię trochę inaczej.
Przede wszystkim na peak'u fazy metcata łykam parę tabletek aceroli plus (spora dawka witaminy C i rutyny) z Puritan Prida - próbowałem eksperymentować i zażywałem spore dawki przed jazdą, ale znacznie to osłabiało doznania.
Do tego podczas fazy piję 1-2 butelek napoju izotonicznego (nie energetyka!) - tutaj dla mnie warto zwrócić przy zakupie uwagę na etykietę - bo one się jednak od siebie różnią trochę.

Gdy zaczyna się zjazd to opierdolę cały listek magnezu i idę pod prysznic (nie wiem czemu, ale to połącznie właśnie daje zajebistą ulgę :-) ) Do tego jeszcze łykam gdzieś 2000 mg inozytolu + parę kapsułek witaminy A i witaminy E oraz robię sobie moje ulubione danie na wieczór - łosoś przyrządzony z jajkiem sadzonym oraz kiełkami brokułów i mixem sałat. Do tego dania zaparzam w jednym kubku zieloną herbatę (na kubek 2 torebki) a w drugim kubku melisę (analogicznie jak wcześniej). Jak mam iść spać to łyknę jeszcze parę kapsułek Olimp Forsen (zawiera min tryptofan) i Melatoninę ... i zejście jest wówczas minimalnie odczuwalne (o ile w ogóle).

Może i wychodzi drożej i dłużej niż pójście do apteki, zakup Thiocodinków i łyknięcie ich w drodze powrotnej - ale wolę swój sposób ;-)

Witamina C wyplukuje metkata z systemu, wiec na zjazd jak najbardziej Vit C/magnez i po chwili caly zjazd zaczyna schodzic. Wystarczy doprawic kodeina, zjesc posilek i wlaczyc dobry film. metkat to jest jeszcze lighcik na zejsciu w porownaniu do reszty stymulantow.

wiesz ja nie mam takich zejść jak po metkacie po ani amfie ani kokainie, metkat spłukuje mnie kompletnie z uczuć, mózgu i właściwie czegokolwiek bo nawet z kasy ale to potrafią też inne stymulanty

chyba nie mówicie o zejściu z kilku paczek. na drugi dzień łupie w kościach nieasmowicie, ból głowy. Psychicznie - beznadzieja przytłaczająca, nawet jak się dasz radę kimnąć.

Każdy to odczuwa (lub wręcz przeciwnie) inaczej,
ja mogę walić metkata iv cały dzień a wieczorem zasnę, jedyne co to następnego dnia bolą mnie trochę mięśnie (można to tłumaczyć tym, że dużo wtedy chodzę ) a i to nie zawsze.
Nie da się określić konkretnego zjazdu dla nikogo, każdy może dodać coś od siebie o czym wcześniej nikt nie słyszał.

Pomyliles sie synku jesli mowisz o zejsciu po kokosach (pewnie polaka smrodka waliles)m\.
Po metkacie j/w mam rozne rozkminy na tmat zycia, cpania itd.
niby wsystko ma w zyciu ok:
dom, szkola, fura, hajsu ciutke i zarobic zawsze umiem ale jednak dziecinstwo jak mi sie przypomina na zwale to placze jak 4 latek :/

22 maja 2012, 15:36 / scalono - surv

Kurde wczoraj zjadlem 5 pak, pierw 2 poem co 1,5h kolejna, kolejna i last.
Caly dzien bani, juz na sam koniec tylko galy wywalone i leciutki carki, ale mam takie dola w bani.
Apatia. nic nie chc e mi si e robic, jaralbym tylko buchy (ktroe sie konczyly na dodatek do cholery jasnej) i próbował spać.
Strasznie taki jestem zmęczony niczym :D

zgadzam się, po kocie psychika nie siada tak bardzo jak np. po speddach (amf)

Możecie mi nie wierzyć, ale u mnie zejście po kocie jest dużo bardziej przykre i po prostu nie do wytrzymania w porównaniu do fety. Nawet 3 nieprzespane nocki na A. nie mają tak destrukcyjnego działania na moją psychikę jak ten rozpierdol po kocie. Jest w zasadzie normalnie, psychozy czasami mi się nawet podobają, bo jest śmiesznie(do czasu).
Nie wiem dlaczego tak jest, ale po amfetaminie na zejściu po prostu leżę na łóżku patrząc się w sufit i rozmyślając. Czasami nawet przyjemnie tak przeleżeć kilka godzin, serio. Natomiast po kocie nie uleżę w łóżku, bo wiercę się na boki. W końcu wstaję i rozpaczliwie szukam czegokolwiek co mogłoby mi pomóc. Jestem "do niczego",a jednocześnie tak zdesperowany, że zawsze skombinuje hajs choćby na browary czy PST.