ODPOWIEDZ
Posty: 7508 • Strona 283 z 751
  • 853 / 56 / 0
Pewnie że nie - ja zaliczyłem chyba ze 3 razy przedawkowanie ale było ono lekkie czyli nie zepsuły mi nocy.Dopiero na trzeźwo mogłem ocenić że było za grubo
Ogólnie polecam poznać swoje ciało, bo każdy reaguje inaczej -tu erowid jest średnio pomocny
  • 1615 / 28 / 0
Problem w tym że materiał materiałowi nie równy, więc trzeba się nauczyć oceniać sytuację pod wpływem, czy warto jeszcze dorzucić czy nie, bo będzie przesada. A nie jest to łatwe.
  • 1857 / 66 / 80
@Didzej993
Było tylko fajnie bo odczułeś efekty 100mg z działaniem rozciągniętym w czasie. Zjadłbyś te 200mg naraz i jak dla mnie działanie jak całkiem inna substancja. I wtedy byłoby właśnie tak jak wszyscy mówią.

A i cofam moje oświadczyny że sniffowane MD jest bardziej euforyczne od metaamfy, jednak sniffowane działa w na tyle odmienny sposób że oczekując tego stanu który każdy ma na myśli słysząc "MDMA" można sie jedynie zawieść. Jakoś ostatnio mi sie przypomniało że co prawda porównywałem 150mg tej substancji do 150mg tej przy tej samej drodze podania, ale tamtego dnia przed sniffem MD zjadłem wcześniej 180mg i spaliłem sie haszem jak pies, a ten dzien gdy przyjmowałem 150mg meth był 3dniem ciągu. Nagle sytuacja się wyklarowała czemu pierwsze doświadczenie było bardziej euforyczne ;-) .
  • 65 / 18 / 0
Chciałem się podzielić swoim pierwszym doświadczeniem z kryształami i skonfrontować je ze waszymi obserwacjami.

Kupiłem grama za 200 zeta (wawa). Kryształy trochę jak sól z wieliczki, bezwonne, lekko łososiowo-różwowawe, mętne, do rozkruszenia palcami na białawy pył. To wprawdzie nie moja fota, ale wyglądały dokłądnie tak:

http://1.bp.blogspot.com/_RoO5ukvH6Co/T ... 600/12.jpg

Znajomi, którzy mają trochę większe doświadczenie ode mnie, mówili że sprzęt jest w porządu. Dla mnie to był pierwszy raz z MDMA, za sobą mam 20 lat konopii, kilkadziesiąt razy kwasy i grzyby, 1x na 5 lat amfetamina, 5x szałwia, ostatnio rekreacyjnie koks. Nie mam problemu z zapodawaniem psychodelików samemu, czuję się raczej komfortowo. Waga: 68kg

Wczoraj miałem zupełnie wolny dzień, ogarniałem chatę i przypomniałem sobie o torbie kupionej jakiś czas temu kupiłem dla żony, która obiecała zadebiutować w temacie kryształów ze swoim kumplem. Jednak gość ciągle odwoływał spotkanie, więc dość spontanicznie ok. 16.30 zacząłem trochę podjadać z torby. Nie dzieliłem kryształów bardzo precyzyjnie, ale na oko sądzę, że w ciągu ok. 45 minut podjadania co kwadrans zjadłem ok 0.15g. Smak - gorycz, ale nie tak kwaśno-oczywista jak w przypadku amfy, powiedziłbym, że bardziej ze słodkawą nutą i "wodnista", odczuwalna w zasadzie z tyłu języka i w przełyku, a nie całą gębą. Niezbyt przyjemna, ale bez przesady, po popiciu smak znikał.

Kończąc sprzątanie chaty po ok. 80 minutach od pierwszego maczania palca poczułem, że coś się zaczyna zmieniać, przypominało mi to trochę wejście grzybów - lekki niepokój, coś się dzieje w brzuchu, powietrze wydaje się bardziej wilgotne niż zwykle, itd. Trwało to ok. 20 minut, aż w końcu całe ciało wydawało się totalnie lekkie, dłonie nie miały cieżaru, wydawały się trochę jak z waty, faza zaczęła nabierać tempa. W klatce piersiowej zaczęło rozlewać się ciepło. Kręciłem się sam po mieszkaniu próbując raczej wczuć się w odmienny stan niż go nadmiernie analizować, ale, jak zapewne wiecie, przy samotnym zarzucaniu zostaje się samemu z ciałem i umysłem, więc trudno zupełnie uciec myślami od świadomości, że coś się zarzuciło. W każdym razie nie było to uczucie silnie niepokojące, raczej efekt lekkiej ekscytacji czymś nowym. Źrenice miałem umiarkowanie powiększone - w łazience przy ostrzym świetle były większe niż zwykle, ale nie były to typowe "kwasowe" spody.

Odnotowałem drobne zmiany w percepcji: lekkie zwiększenie nasycenia kolorów, lekka poświata wokół kontrastujących kształtów, ale też miałem uczucie jakby wszystko było zblurrowane - takie uczucie, gdy jedziecie autobusem i patrzycie na świat przez trochę zaparowaną szybę.

Interesujące że wbrew zasłyszanym opiniom w ogóle nie czułem się jak po zażyciu stymulantu - owszem, odnotowałem drobne pobudzenie i wspomnianą euforyczną lekkość (na początku również i myśli), ale zasadniczo w ogóle nie byłbym w stanie wykonywać bardziej złożonych czynności manualnych, czy pracy fizycznej, motorykę miałem osłabioną o jakieś 50%. Przypomniało mi się wtedy, jak kumpel, z którym razem DJ-owaliśmy po zjedzeniu piguły miał kłopoty z kręceniem gałkami i zmienianiem płyt i zarzekał się, że po pigułach nie będzie nigdy grał. Zaburzenie motoryki było do tego stopnia silne, że najlepiej czułem się jednak w fotelu a potem leżąc na kanapie, chodząc, nogi miałem jak z waty o obijałem się nawet czasami o ściany - z zewnątrz musiało to wyglądać, jakbym był pijany. Podobny był stan umysłu - z jednej strony lekkość, zero paranoi i złych klimatów, ale z drugiej takie poczucie wyjebania na wszystko, dość konkretne wyłączenie ze świata "tu i teraz". W zasadzie mógłbym zalec gdzieś w kącie i byłoby mi zajebiście dobrze, chodzenie sprawiało tylko kłopot a myśli - chociaż nie tyle myśli co jakieś wewnętrzne poczucie wielkiego spełnienia - sprawiały, że kompletnie przestałem się przejmować rzeczywistością. Nie bawiłem się nigdy w opiaty, DXM i inne dysocjacyjne substancje, jednak stan po kryształach oceniam jako gdzieś tam podobny stan wyłączenia z rzeczywistości, taki archetypiczny stan po dragach, którymi straszy się dzieci - przypierdalasz i jest ci tak zajebiście, że możesz zaomnieć o świecie, problemach, itd. Po każdym narkotyku który brałem włączały mi się czasami paranoje, wrażenie, że coś robię nie tak, jakieś idiotyczne poczucie winy, ale lekkie stany lękowe - zwykle, po wciągnięciu dwóch kresek za dużo albo spaleniu całego jednomachowego jointa. Tutaj - nic. Równocześnie zupełnie nie czułem potrzeby przebywania z kimś, nie brakowalo mi towarzystwa, żeby podzielić się tym stanem z przyjaciółmi i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, jak moża na takiej fazie iść na imprezę pełną ludzi z milionem bodźców na sekundę, co innego jakiś solowy dryf w chill out roomie, albo na wieczorem na trawie.

Ponieważ po ok. 3 godzinach od zarzucenia poczułem lekki spadek działania, dojadłem trochęm kryształów raz, a potem drugi - sądzę, że zjadłem tego dnia ok. 250mg, ale rozłożone w czasie 3-4 godzin. Tym razem poczułem uderzenie w dosłownie 5-7 minut po dojedzeniu - ponowna fala ciepła i pulsująca, jakby oddychająca rzeczywistość, znowu problemy z koordynacją, chęć położenia się i relaksu. Ciekawe, że gdy poszedłem do kibla, usiadłem na nim i zamknąłem oczy na 10 minut to w ciągu 30-60 sekund następowało niemal natychmiastowe odcięcie od świata, trochę mi to przypominało średnie plateaux po szałwi, gdzie przy otwartych oczach jest wprawdzie mgła, może się coś wygina, ale gdy je zamkniesz niemal natychmiast jesteś gdzie indziej. Tu oczywiście nie było żadnych wizuali, kolorowych światów czy realistycznych halunów, unoszenia się nad ciałem, czy znanych po LSD "fraktali" i wkręcania się w patterny widziane przy zamkniętych oczach, raczej stan podobny jak przy zapadaniu w sen - że jesteś jedną nogą w tym świecie a z drugiej tracisz kontakt z ciałem, myśli zaczynają się uwalniać, fale mózgowe podobnie, jest ci bardzo, bardzo dobrze. Natomiast po otwarciu oczu "budzisz się" i wracasz do normalnego świata.

W tym czasie wróciła moja dziewczyna i drugie dojedzenie było już z nią, posiedzieliśmy trochę, pogadaliśmy a potem włączyliśmy film, prawie 3-godzinny. Ja po filmie cały czas czułem działanie, przy zgaszonym świetle i właczonym projektorze była nawet większa wkrętka, chociaż miałem problemy z utrzymaniem ostrości i trochę mi się wszystko rozjeżdżało. Owszem, przy bliskiej osobie ciepło i kontakt były bardzo miłe, ale jednak nie czuliśmy się specjalinie zbliżeni do siebie, nie było potrzeby wygadania się ani wylewu emocji. w zasadzie na tym polu kryształy miały nawet działanie osłabiające - moja dziewczyna czuła się bardzo nieswojo, miała przez cały czas cielesny dyskomfort i była zaniepokojona. Wprawdzie film pomagał nie myśleć o tym stanie, ale gdy się skończył i wróciliśmy do rzeczywistości, swojego znanego mieszkania i kanapy z rozłożonym kocem, jakoś nie czuliśmy specjalnego spełnienia.

Noc przebiegła dosć niespokojnie. W zasadzie zapadnięcie w sen było łatwiejsze niż się spodziewałem, ale tak na prawdę sen był pozorny i stanowił kontynuację tego wewnętrznego zawieszenia"medytacyjnego". Spałem pół na pół, przewracając się z boku na bok przez kilka godzin.

Rano podsumowaliśmy doświadczenie i chociaż u mnie dominowały wrażenia pozytywne, to u niej raczej przeważały negatywne. Ostatecznie popłakała się i przyznała, ze czuje się fatalnie rozjebana i że miała słaby przelot, który ją wykończył psychicznie i fizycznie - chociaż na moje oko nie zjadła więcej niż 0,08, czyli ponad 2x mniej niż ja.

Podsumowując - w większym gronie raczej nastawiałbym się na solidny chill out na kanapce niż na pląsy. Doświadczenie było dość miłe, na granicy ekstatycznego poczucia wewnętrznego ciepła i szczęścia, spełnienia, zadwolenia, chujowe natomiast było poczucie niezborności fizycznej, czułem w sumie dość poważną zamułę, jak po przywaleniu bhangu w indiach, gdzie jedyna pozycja w jakiej mogłem cieszyć się jazdą to była pozycja horyzontalna.

No nic, temat wymaga dalszego poznania :)
Ostatnio zmieniony 12 kwietnia 2013 przez promieniowanie, łącznie zmieniany 3 razy.
  • 79 / / 0
@Promieniowanie - Zajebiście ważną sprawą przy MDMA jest Set & Setting, jak się nastawisz pozytywnie, jesteś w dobrej formie psychicznej i emocjonalnej to już przynajmniej połowa sukcesu.

Druga kwestia to okoliczności, w domu samemu może być fajnie... ale ale ale ale spotkanie ze znajomymi, imprezka w klubie lub domówka, gdzie wszyscy się raczą tą zajebistą substancją, muzyczka, odpowiedni klimat...takie lepsze warunki mogą dopiero pokazać Ci potencjał tej substancji. Pójdziesz do klubu z muzyką jaką lubisz to będziesz się bawił, zrobisz domówkę z grupką przyjaciół to wygadacie się za wszystkie czasy, wyprzytulacie, a uczucie ogarniającej miłości do świata was przygniecie ;)

W moim przypadku te same kryształy brane w trzech rożnych okolicznościach dały trzy "różne" stany i przeżycia. Za każdym razem było fajnie? Nie! Zajebiscie! :D. Raz czułem niewyobrażalną miłość do moich przyjaciół przy czym przegadałem z nimi całą noc, za drugim nie mogłem przestać dotykać i przytulać się do moich koleżanek, a za trzecim dźwigiem by mnie z parkietu na imprezie nie ściągnął :D Te sam kryształ i zupełnie inne przeżycia.

Co do Twojej partnerki, to mój przyjaciel jak raz zjadł za mało kryształu to miał takie uczucie niepokoju i dyskomfortu w ciele i potem to wszystko przeszło na głowę (w sensie samopoczucia). Jesteś wtedy taki niedojebany MDMA i może Ci wejść kiepska akcja właśnie. Wtedy trzeba dorzucić i jest po krzyku, bo jak wejdzie odpowiedni stan w głowie to nie myślisz już o tym co w ciele czujesz. Jak koleżanka zjadła 0,08 kryształu, to wg. mnie było zdecydowanie za mało. Spokojnie ze 0,12 na start można przyjąć a potem po 0,1 dorzucać. Chociaż wiadomo to też zależy od płci i wagi ;)
  • 65 / 18 / 0
Jasne, dzięki za radę. Zostało jeszcze trochę w torbie, na oko ponad 0,5g, więc chociaż korci mnie dzisiaj, to poczekam jednak parę tygodni na ustablizowanie w głowie i będzie powtórka.
  • 1615 / 28 / 0
Spróbuj MDMA np na imprezie z muzyką którą lubisz, albo w gronie znajomych (ale nie takich co krzywo patrzą na nawrzucanych, bo możesz odczuwać dyskomfort). Albo zarzuć z kimś z towarzystwa, do tego muzyka, światła... wtedy zobaczysz pełen potencjał MDMA. Bez wątpienia jest to towarzyska używka.

Również uważam że w przypadku tej substancji bardzo dużo zależy od okoliczności, miejsca, i twojego samopoczucia. Działanie zawsze będzie takie samo ale doznania jakie będą ci toważyszyły będą inne (lepsze lub gorsze).

Dotyk po MDMA jest czymś wyjątkowym. Moim zdaniem zarówno dotyk jak i bliskość kobiecego ciała jest bardzo przyjemny. Jeśli chodzi o seks, to zdania są raczej podzielone. Ja osobiście lubie sobie poruchac pod wpływem, jeśli nie jestem za bardzo napizgany.

Jak byś odczuwał spadek mocy, to dociągnij dosłownie o drobinę fety, też będzie ciekawie.
  • 992 / 25 / 0
@up dopełnie tylko twojego posta apropo s&s i sexu

Mi osobiście ta używka nie podeszła, s&s -mieszkanie z dziewczyną w celu relaksu z muzyką itp
I tu muszę podkreślić że pewnie nie podeszła mi z powodu mojego lekceważacego podejścia przed spożyciem.
Bardziej chciało mi się rozmawiać o przeszłości niż kochać.
MDMA JEST WYBREDNE!! Zapamiętajcie to sobie, i wrzucajcie je tylko wtedy gdy macie naprawdę dobrą okazję, dobry humor, dobre towarzystwo i dobrą muzykę rzecz jasna ;)

moja skromna uwaga dla nowicjuszy, kanapowo jest tylko wtedy gdy macie takie S&S, MDMA nie jest takie kanapowe jak otaczają Cię dobrzy znajomi i impreza. Wtedy pokazuje potencjał.
  • 1951 / 14 / 0
E tam, na niejednej ostrej imprezie było tak, że w momencie kiedy wrzuciliśmy XTC, to impreza przeniosła się na dywan/kanapy/do wanny i wszyscy przyjęliśmy pozycje horyzontalne.
Uwaga! Użytkownik 69plateau jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 130 / / 0
promieniowanie , świetnie to ująłeś. MDMA to substancja która posiada wielką moc , swoją pierwszą przygodę wspominam do dziś choć na pierwszy raz zarzuciłem ok300mg to i tak było pięknie.Ale muszę przyznać że chwilami faza przekraczała moje oczekiwania i było zbyt mocno ale i tak mam nadzieje że kiedyś jeszcze wpadnie mi w ręce piękny wór dorodnych kryształów.
ODPOWIEDZ
Posty: 7508 • Strona 283 z 751
Newsy
[img]
Ten napój to hit w USA. Sprzedaż rośnie jak szalona, alternatywa dla drinków

Rewolucja na rynku napojów trwa – Amerykanie coraz częściej sięgają po napoje z THC zamiast po alkohol. To już nie nisza, a branża warta setki milionów dolarów, która zmienia oblicze rynku spożywczego i wywołuje poruszenie wśród regulatorów.

[img]
"Bardzo lubiłem amfetaminę". Znany muzyk o narkotykach

Kazik Staszewski opowiedział o swoim doświadczeniu z narkotykami. Muzyk sporo eksperymentował z używkami.

[img]
Marihuana zmniejsza pragnienie alkoholu u osób pijących dużo – Nowe badania finansowane przez rząd

Czy marihuana może pomóc osobom pijącym dużo alkoholu pić mniej? Nowe badanie przeprowadzone w USA sugeruje, że tak – i to z zaskakująco prostego powodu. Osoby, które sięgały po marihuanę tuż przed alkoholem, piły wyraźnie mniej i miały mniejsze łaknienie.