Dyskusja na temat grzybów halucynogennych, m.in. łysiczki lancetowatej i muchomora czerwonego.
Więcej informacji: Grzyby w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 7454 • Strona 745 z 746
  • 429 / 259 / 0
@CieplaPoduszka

Właśnie tak się składa, że mam takie zaciszne miejsce do swojej dyspozycji, a do tego zawsze tripuję w nocy, by jeszcze bardziej zminimalizować wszelkie zakłócenia na łączach. Czasem biorę ze sobą moją suczkę, jednak dziwnym trafem wtedy, kiedy Grzyby lądują, ona coś wyczuwa i potrafi powarkiwać. Przypadek? Nie sądzę.

Następnym razem zmuszę się jednak, by przynajmniej spróbować odrobiny muzyki, już po peaku. Jakiś Astrix pewnie wleci.

Tosieniedzieje, masz zamiar mikrodawkować, czy skuć się raz, a dobrze? Z dwóch kitów będziesz mieć sporo materiału. Ostatnio oglądałem dokument na YT o terapii z wykorzystaniem psylocybiny i z własnego doświadczenia wiem, że trochę się za bardzo cykają, przez co efekty są tylko zadowalające. Przykład: pierwsza dawka to jakieś drobniaki, by się pacjenci zaznajomili, nomen omen, z czym to się je. Druga dawka to 50 mg syntetycznej psylocybiny, która odpowiada 2.5g cubensisów. Czy to dużo? Czy wystarczy paliwa, by wyciągnąć typa z ciężkiej, lekoopornej depresji? Śmiem wątpić.

Rzecz jasna do samej oprawy nie mogę mieć jakichkolwiek obiekcji: wszystko dzieje się w zaaranżowanej sali szpitalnej, półmrok, świeczki, nawet jakieś elementy ceremoniału w postaci dzwoneczka, dwóch terapeutów siedzących bez przerwy przy pacjencie. Aż prosi się, by dorzucić tym biedakom więcej do kotła, jednak górę biorą względu bezpieczeństwa, po pierwsze - nie szkodzić.

Film do zobaczenia tutaj: https://youtu.be/UGN2l-XY_EE?si=NCqwO8pTMmdEg11w
Pokażę Wam to, czego nie ma.
  • 5 / / 0
Jak to jest z tymi odmianami. Różnią się tylko mocą czy profilem działania także. W sumie nigdy się nie zastanawiałem a może jest tu ktoś mocno obeznany?
  • 1854 / 347 / 0
@kozaczek1212 Ten temat był poruszany wielokrotnie, ale tak często się powtarza, że Ci tego posta zaakceptowałem. Każdy rzut jest inny. Nawet z tego samego growkita, z tego samego rzutu, jeden grzyb może być mocniejszy od drugiego. Jeśli zaś chodzi o odmiany cubensisów i gatunki z rodzaju Psilocybe, może być różnica ze względu na proporcje pomiędzy zawartymi w grzybach substancjami.
Odnośnie cubensisów sprawdź wątek cubensisy-specyfika-tripu-t26576.html
W przypadku chęci szybkiego kontaktu ze mną, proszę pisać przez wiadomość prywatną, a nie na maila.
https://youtu.be/HU5p8b3ozVM
  • 429 / 259 / 0
W sumie to z chęcią bym wziął udział w takim wielokrotnym, ślepym badaniu: czysta, syntetyczna psylocybina, cubeny (może nawet kilka różnych odmian) i Łysiczka lancetowata podane w podobnych dawkach, w podobnych warunkach, powtórzone kilka razy, ale bez ujawniania, jaką próbkę podano. Potem opis wrażeń i agregacja w ten sposób zdobytych danych, by znaleźć odpowiedź na pytanie: czy gatunek rzeczywiście ma znaczenie? Rzecz jasna badanie musiałoby być przeprowadzone na sporej grupie ochotników, najlepiej już obytych z psychodelą.
Pokażę Wam to, czego nie ma.
  • 1854 / 347 / 0
Wątpię, że byłoby to jakkolwiek miarodajne gdyby podawać "opisy wrażeń", bo każde doświadczenie psychodeliczne jednak się różni, raz mniejsza dawka potrafi wejść mocniej, niż innym razem większa. To tylko mój domysł, ale podejrzewam, że z wyników wyszłaby jedna wielka plątanina :) Zastanawia mnie jednak, czy neuroobrazowanie byłoby miarodajne – chyba w tę stronę trzeba by się kierować.
W przypadku chęci szybkiego kontaktu ze mną, proszę pisać przez wiadomość prywatną, a nie na maila.
https://youtu.be/HU5p8b3ozVM
  • 1951 / 299 / 0
I właśnie z powodu braku powtarzalności (schematyczności) wyników (rezultatów) psychodeliki nie weszły do nauki opartej na regułach czyli medycyny.
Walker, there is no path, The path is made by walking.
  • 4601 / 724 / 0
@Mario Escobar

Nawiązując do Twojego trio raportu z poprzedniej strony .
Ciekawe spostrzeżenia . Miałeś zdjęte blokady
Dzisiaj naukowcy rzucają stwierdzeniem że używamy tylko jakiegoś procentu mózgu . Wyszedłeś poza kontekst swoich możliwości Kiedyś nie było języka i ludzie się porozumiewali.
Nie było telefonów , nawet listów i wykorzystywali promień który w tej książce jest opisywany .
Dam tutaj cytat z książki Anastazja -dzwoniace cedry Rosji
Pasuje do tego czego doświadczyłeś

https://piotrekeugeniuszmajewski.wordpr ... mir-megre/
Spoiler:
The beautiful thing about DMT is that it makes no sense at all, but everything makes sense at the same time!
The methapor of Life

ledzeppelin2@safe-mail.net
  • 365 / 99 / 0
Z tego co kojarzę to używamy całego mózgu tylko że nie na raz, a nieużywane neurony umierają. Psychodeliki z tego co wiem zwiększają to ile jest na raz używane i wzrasta aktywność normalnie nieużywanych połączeń w mózgu oraz tworzenie się nowych. Jednak są też odnotowane przypadki kiedy człowiek używa całego mózgu na raz i to nie po psychodelikach, a podczas ataku epilepsji...
  • 429 / 259 / 0
@Vetulani44

Racja, może lepiej by było to usystematyzować poprzez punktację w skali 1-5 i wyszczególnić podpunkty: moc, OEV, CEV, doznania mistyczne itd. Do tego przynajmniej trzy ślepe próby na każdym samplu i to jako tako by było miarodajne w określeniu różnic między poszczególnymi szczepami grzybów i syntetykiem. Inna sprawa, że nikt takich badań nie zrobi, bo wartość naukowa praktycznie żadna, tylko zaspokojenie (mojej) ciekawości.

@ledzeppelin2

To brzmi też jak promień, który nawiedził niegdyś Phillipa K. Dicka, co też zainspirowało go do napisania półbiograficznej powieści „Valis”.

Bywa, że czasami poważnie zastanawiam się, na ile moja kompatybilność z grzybami jest wynikiem wrodzonych zaburzeń i dysfunkcji, gdyż jestem w spektrum autyzmu i to może mieć duży wpływ. Nieraz odnosiłem wrażenie, jakbym był jakimś szczególnym przypadkiem dla nich, bywali mną wręcz zaciekawieni, a ja też nie stawiałem oporów i pozwalałem się badać bez ograniczeń - przecież przed nimi i tak nic się nie ukryje.

Ostatnio pozwoliłem sobie na 4.5 gramowy lot, tym razem liniami Jack Frost, które mają reputację silniejszych od reszty cubenów. Zmielone na pył i wypite z herbatą o grejpfrutowym posmaku weszły w niecałe 20 minut od podania, w sposób dosłownie kosmiczny. W pewnym momencie, zupełnie znikąd, pojawiło się swego rodzaju odliczanie, jakby jakiś bioniczny zegar zaczął tykać, choć ja zupełnie nie rozumiałem tej matematyki. Towarzyszyły temu typowe dla tego etapu białe obiekty przypominające skórzane fotele, poprzeszywane złotymi nićmi ze sporadycznie występującymi cekinami. Nagle przygotowania ustały, odliczanie zamieniło się w szum, wizuale zlały w jedno, by wykształcić nową paletę barw. Widziałem wyciągnięte w moją stronę ręce, choć były jakby za szybą, czułem też obecność jakiejś istoty w charakterze opiekuna, która weszła ze mną w jakąś formę tymczasowej symbiozy, by zapewnić mi pełnię bezpieczeństwa (a przynajmniej tak mniemam).

Przyznaję - nieco obawiałem się tej podróży, ze względu na sporą spinę, jaką miałem z jedną z osób mnie w życiu otaczających. Byłem pewien, że dostanę reprymendę od Nich za bycie niemiłym, ale ku mojemu zdziwieniu, reakcja na to była inna - stwierdzili, że życie nie polega na tym, by być zawsze miłym. Za to trzeba być zawsze dobrym. Ulżyło mi, nie powiem. Miałem jednak nie karmić dalej swojej złości na tę osobę, a bardziej pozwolić, by to zdarzenie ”weszło do kanonu”, cokolwiek by miało to znaczyć.

Ocknąłem się. Minęła jakaś godzina z groszami, nadal byłem pod ogromnym wpływem psylocybiny, rzeczywistość rozjeżdżała się przed moimi oczami, więc wolałem je zamknąć. Wszystko od razu stawało się bardziej klarowne. Doświadczałem typowych dla mnie drgań ciała, byłem cały czas pod ogromnym wrażeniem wszystkiego, co przez ostatnią godzinę przewinęło się przez mój umysł. Po podaniu 30 ml olejku konopnego na rozluźnienienie, zapadłem się w sobie niczym odległa gwiazda, zupełnie tracąc poczucie swojego ciała na jakiś czas. Wszystkie procesy podtrzymujące życie jakby zwolniły do niezbędnego minimum, oddech musiał być płytki i ledwo wyczuwalny.

Ja zaś tworzyłem swoje własne wszechświaty.

Jeden po drugim, różniły się czasem tylko detalami, innym razem opierały się na antymaterii, przez co wyglądały niczym negatyw zestawiony z rzeczywistą fotografią. Byłem przeświadczony o swej potędze, miałem pełną dowolność w kontrolowaniu rzeczywistości. Tryumf woli nad materią. Niespodziewanie wziąłem głęboki wdech, zrywając się z łóżka. Czucie ciała wróciło, a ja nie mogłem pozbierać się przez chwilę. Co to było? Jakaś symulacja? Ostateczny test umiejętności? Do tej pory nie wiem. Wstałem. Nie mogłem mówić, choćbym chciał, to nie byłem w stanie powiedzieć więcej niż dwa słowa. Wcisnąłem w siebie skondensowane, słodzone mleko. Wiedziałem, że potrzebuję energii, organizm jakby nie było ma swoje ograniczenia. Przyjęty olejek działał jak trzeba, czułem że powoli dopada mnie senność i choć część mnie nie chciała tak szybko rozstawać się z tym stanem skupienia, tak rozsądek podpowiadał, że już czas odłożyć zabawki. I rzeczywiście, spałem jak dziecko.
Pokażę Wam to, czego nie ma.
  • 21 / 6 / 0
@kozaczek1212

Brak powtarzalności doświadczeń jest dla mnie wciąż kwestią zaskakującą i frapującą, mimo dziesiątek tripów. Sam przed sobą stawiam tezę, że efekt i moc działania grzybów w minimalnym stopniu zależy od konkretnej partii czy odmiany grzybów, a głównym czynnikiem na to wpływającym jest nasza psychika (zarówno to, co wewnątrz nas jak i nasza percepcja świata zewnętrznego - czyli ogólnie przyjęte set&settings). Miewałem sytuacje, kiedy czułem że trip tańczy tuż za granicą mojego świadomego ja, lecz nie potrafi przebić się przez barierę mojego usztywnienia. Czasami udawało się w niego wejść biorąc parę buchów trawy, czasami włączając relaksującą muzykę i medytując. A czasem jak gdyby nigdy nic trip uderzał całą mocą bez konkretnego zaproszenia, nawet po spożyciu towaru który leżał w szafie dwa lata. Stąd raczej nie zaprzątam sobie głowy kwestią różnic pomiędzy różnymi odmianami grzybów.

@Mario Escobar

Zaciekawiło mnie to, czego doświadczyłeś w swoim tripie, że nie mogłeś mówić. Miałem pewnego razu coś podobnego: nie potrafiłem wypowiedzieć żadnego znanego ludzkości słowa, jedynie jakiś bełkot. Bełkot ten jednak brzmiał w moich uszach niczym język najprawdziwszy z prawdziwych, pełen sensu i znaczenia. Było to jedno z ciekawszych grzybowych doświadczeń. Miałem później taka myśl: Zamilknę na wieki. Cały konwencjonalny język wydał mi się tak bardzo pusty, że nie widziałem sensu dalszego używania go.
Czy u Ciebie było to coś podobnego? Dopytuję, bo jednak napisałeś, że nie mogłeś wymówić więcej niż dwa słowa. Były to rzeczywiście słowa?

P.S. Witam Szanowne Grono po dłuższej nieobecności 🙃
ODPOWIEDZ
Posty: 7454 • Strona 745 z 746
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.