...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 3974 • Strona 396 z 398
  • 89 / 4 / 0
W tym świeciu trzeba mieć ubezpieczenie? Jak bylem w węgorzewie na dtx w psychiatryku to nie trzeba było.
  • 1534 / 204 / 0
Jak już chyba wiecie, Dziadziuś zaczął detox, jeszcze na wyjeździe na Zachód, po prostu skończyły się zapasy fnt w plastrach i musiałem parę dni przecierpieć na sucho, oczywiście nie było to ostre cięcie, bo zawsze można zrobić wtóraka z paru plastrów a i nawet trzeciaka z dużej ilości plastrów (z pięciu 100mcg wychodzi wg mojego odczucia tak 1 - 2 mg, ale to koniec, zresztą zależy od rodzaju plastrów), ale i tak 6 dni było na totalnym braku. Przy moich dawkach fnt na dzień 12 - 15 mg było niewesoło, delikatnie mówiąc. Gdy więc wróciłem do kraju, to pierwsze co zrobiłem, to zaopatrzyłem się w plastry. Tolerka drastycznie spadła, tak że 1/4 100mcg usypiała mnie. Ale skończyło się chwilowo jedno źródło, a z innym czasami brak kontaktu. Trochę mnie kumpel poratował oxy ( stare, dobre z mundipharmy) lecz to prawie na mnie nie działa, tylko przestaje z nosa i dupy lecieć, spania zero, 2x po pięć dni bez snu, między tymi okresami dwa dni pospałem, bo znalazł się plasterek. Wtedy zdecydowałem, że koniec z tym, tyle się nacierpiałem i ma to pójść na marne? Odkryłem pregabalinę i zszokował mnie wcześniejszy post, w którym kolega pisze, że przyjmował nawet 3 gr pregabaliny na dzień. To jest chore i nie wiem jaki był cel tego. Mnie jedna kapsułka dziennie od chyba 6 dni, przyjmowana późnym popołudniem pozwala na normalny sen, 8 godzin, zwiększa napęd i chęć do życia i pracy, nawet likwiduje anhedonię nieco. Owszem, wspomagałem się opiatami, ale w dawkach po prostu śmiesznych dla mnie - co drugi dzień 20mg majki i.v. W ogóle nie czuję potrzeby zwiększania dawki pregabaliny, gdy wezmę standardową kapsułkę 150mg o 18 - tej, to odczuwam jej działanie jeszcze o 17 - tej dnia następnego, tak, że zwiększanie dawki nie wchodzi w grę, raczej zwiększenie odstępów brania do 30 godzin.
A jak już wiecie, dawki przyjmowane przeze mnie fnt, były dla większości forumowiczów nie kosmiczne, lecz wręcz wielokrotnie zabójcze. Jeśli ktoś chce wyjść na pregabalinie, to jeżeli będzie rozumny i nie będzie chciał się nawalić, tylko zredukować prawie do zera objawy odstawienne (dla mnie najgorsze to brak snu, zimno/ciepło ze zlewnymi potami, seryjne kichanie, prawie do uduszenia i uczucie bezbolesnego, ale gorszego uczucia wkręcania śrub w kości przedramion, z jednoczesnym, wewnętrznym świądem, tak to chyba mogę opisać - już wolałbym, żeby bolało, takie to paskudne uczucie, nikt tego ze znajomych opiatowców nie doświadczał, a trudno to opisać, jak każdy opiatowiec mam swój indywidualny objaw skręta), więc nie rozumiem potrzeby zwiększania dawek pregabaliny. Jak już napisałem, najpierw zwiększę odstępy czasowe w przyjmowaniu pregabaliny, a następnie będę zmniejszał dawki. Myślę, że w tym czasie mechanizmy homeostazy już nie będą potrzebowały opioidów i spokojnie przestaną dokuczać objawy somatyczne odstawienia. Co będzie z psyche, zobaczymy, boję się, czy zupełne odstawienie pregabaliny nie spowoduje ataku głębokiej anhedonii i braku napędu i chęci do życia. Ale to na razie przyszłość i nie będę się martwił na zapas.
I moja rada: nie wpierdalać pregabaliny jak cukierki czekoladowe, lub niektórzy (tfu!) chipsy, tylko zacząć od standardowej dawki 150mg, poczekać te dwie godziny i zobaczyć jak się czujemy. Oczywiście, nie oczekujmy cudów, ale myślę, że zapewni to w miarę normalny sen i brak u niektórych tego cholernego " rowerka". U mnie ten objaw na szczęście nie występuje.
Życzę Wam i sobie też powodzenia w dtx. Heja!
  • 311 / 43 / 0
7 miesięcy abstynencji od ketonów, do wczoraj a w tym czasie nie zrobiłem nic żeby zmienić swoje życie, no regularne treningi ale to z przyzwyczajenia, a tak to tylko piwnica 24/7, gdyby abstynencja po czasie przynosiła korzyści to by było git, a tak to bez różnicy, bez sensu to jest. Jedyne co robiłem to ćwiczyłem i grałem w gierki na kompie do porzygu, a dlaczego? No bo nie widzę sensu żeby coś zmienić,

To jest najgorsze bo jeśli ktoś ma ten ogień w sobie do działania to żadna przeszkoda nie jest straszna ale jeśli nie ma tego fundamentu, to nic innego nie urośnie.
Wiara w siebie - po co?
Nadzieja - na co?
Samodyscyplina - w jakim celu?
Poszerzanie horyzontów - bo?

Jak ktoś ma chęci do życia, widzi w nim sens to będzie nie do zatrzymania
A gdy tego nie ma to co zostaje? Cień człowieka - bo ma taką samą sprawczość jak cień - tylko jest widać go ale na nic nie oddziałuje.

Gdy mówiłem o swoich problemie braku sensu to jedyne co słyszałem to że inni mają gorzej i sobie radzą to jest typowa ignorancja ciężko się komuś postawić na miejscu kogoś innego by zrozumieć, albo chociaż spróbować.
Nie zdają sobie sprawy ludzie bez nałogów jaka to ciężka sprawa, to raz, na dodatek trzeba się męczyć z porysowaną głową, (nie żale się, gdybym mógł się cofnąć w czasie to cpalbym jeszcze więcej. Przelewam to co siedzi mi w głowie).

Podsumowując moja najdłuższa abstynencja utwierdziła mnie w przekonaniu że ona nie ma sensu.
  • 1051 / 299 / 2
@Adrian3760
Gdy mówiłem o swoich problemie braku sensu to jedyne co słyszałem to że inni mają gorzej i sobie radzą to jest typowa ignorancja ciężko się komuś postawić na miejscu kogoś innego by zrozumieć, albo chociaż spróbować.
Nie zdają sobie sprawy ludzie bez nałogów jaka to ciężka sprawa, to raz, na dodatek trzeba się męczyć z porysowaną głową, (nie żale się, gdybym mógł się cofnąć w czasie to cpalbym jeszcze więcej. Przelewam to co siedzi mi w głowie).
A możesz powiedzieć czy to są słowa nietrafionych terapeutów, czy pseudo ekspertów z forum dla ćpunów?
żeby nie było - sam nie wierzę w system terapii w polsce, raz, że mnie na niego nie stać wydając na swoje leczenie często do 3.5k pln miesięcznie. Dwa wiem jak wygląda, Trzy, jednocześnie wiem, że jak się trafi na odpowiednią osobę i będzie się z nią współpracowało, a nie przychodziło jak za karę i na siłę to może zdziałać cuda.

Ja sam wyszedłem z całego syfu - więc da się, a wszyscy mówili, że nie ma szans i gdzie są Ci wszyscy? tam gdzie byli jak to mówili, gdzie jestem ja? codziennie robię ogromne postępy w życiu ucząc się nowych rzeczy, co daje mi więcej satysfakcji niż jakikolwiek przyjęty kiedyś drag. - ale zapewne należę do ledwie odsetku osób którym się udało i są i byli na tyle zdeterminowani, że musieli nawet usunąć wszystkie social media, żeby nie pompować sztucznie dopaminy. (głupi przykład z dupy, bo usunięcie socialek to była najprzyjemniejsza i najłatwiejsza z rzeczy które trzeba było zrobić)

Wiadomo, że łatwo nie jest żyć z tak porysowaną głową i blizną na bliźnie na psychice, czy to co z niej zostało, sam mam w chuj często chwilę słabości i mózg już tylko podpowiada 'dawaj merx ogarnij tą receptę na oksykodon, przecież jeden wyskok raz na rok to nic złego' no tylko, że wiem, że jak już zacznę to nie skończę.
Wspomóż edycję narkopedii - https://narkopedia.org/
"Narkotyki to syf i mega biznes czaisz? ktoś żyje z Ciebie i Twoich ziomali"
  • 311 / 43 / 0
@Merx
To są moje słowa, nie chodziłem na żadną terapię.
Co do sociali nie mam żadnych ale nie o to tu chodzi.
Potwierdziles to co pisałem wyżej że jeśli ktoś ma motywację to przezwycięży wszystko, a żeby była motywacja i inne motywujące słowa to trzeba widzieć sens życia
  • 5085 / 874 / 0
.
Brak.motywacji, anhedonia, dystymia ,
Ptsd, fobie , nerwice , traumy , depresja , zaburzenia obsesyjność kompulsywne etc
Dlatego ja nałogi często określam jako chorobę wtórną.
Powoduje ją często tzn Weltschmerz czyli bol istnienia .
I tu jest zadanie dla terapeutów.
Jak wtedy leczyć taką osobę.
Bo samo odstawienie dragon nie sprawi magicznie że po czasie się wszystko poprawi a wręcz nawet stanie się stan trzeźwości nie do zniesienia.
The beautiful thing about DMT is that it makes no sense at all, but everything makes sense at the same time!
The methapor of Life

ledzeppelin2@safe-mail.net
  • 3180 / 369 / 0
Jak leczyć? Prosto. Wykorzenić schemat behawioralny jest źle -> ćpam i zastąpić go jest źle --> godzę się z tym --> robię coś żeby było chociaż trochę lepiej. Weltschmerz jest skutkiem nierealnych oczekiwań wobec życia i można sobie z nim poradzić urealniając te oczekiwania.

Mi osobiście weltschmerz szybko przechodzi jak po raz kolejny przypominam sobie jak sam go nakręcałem i używałem jako mega wygodnej wymówki do racjonalizacji ćpania albo innych destrukcyjnych zachowań typu mentalna masturbacja graniem roli cierpiętnika.
  • 1534 / 204 / 0
Odpowiem Ci @Blu tak Weltschmertz, albo inaczej, ból istnienia to może dla niektórych jest sposób na racjonalizację ćpania, ale nie dla wszystkich, dla mnie był to lek na deficyt neuroprzekaźników, choć zrozumiałem to po wielu latach. Jeśli hera, a w moim wypadku przez wiele lat odpał dawał chęć do życia, wręcz spidował, to jak to mam określić?
Powiem Ci, @Blu, moje najlepsze projekty elektroniczne, które policzyłem i zrealizowałem, powstały w okresie ciężkiego ćpania, tak samo z napisanym tekstami ( za jeden nawet dostałem nagrodę z pewnej stacji radiowej), tak samo z grą na gitarze, najtrudniejszych rzeczy nauczyłem się właśnie w tym okresie. Nadal jestem sprawnym gitarzystą, ale to nie to, co w tamtym okresie. I nie wiem, czy gdybym nie ćpał, to stworzył bym tyle ciekawych rozwiązań elektronicznych. Mam spore wątpliwości, bo jak napisałem, hera dawała mi chęć do życia i działania, nigdy nie bawiłem się w tzw. noody, czyli przysypki.
Tylko czasami, w domu przed snem potrafiłem nieco zwiększyć dawkę i dodać relanium w szkle, czyli tzw rolki. Tylko po to ,żeby dobrze spać.
To tyle, możesz mnie już @Blu zbeszcześcić.
Heja dzieciaczki. Dziad.
  • 3543 / 577 / 1
Ja tutaj wspominałem blu ponieważ wiem że on akurat chwalił system Monar.
Osobiście jednak zgadzam się że destrukcja osobowości jest złą drogą i można wyjść gorszym niż się weszło. Szlag by to trafił bo temat jest trudny, jednemu pomoże drugiego jeszcze bardziej przetarga
"Które dragi brać, żeby nie musieć brać żadnych dragów?"

"Rutyna to rzecz zgubna "
  • 1000 / 269 / 0
@Adrian3760

Uzaleznienie to jest choroba emocji. To nie jest piękna bajka, że rzucając odkrywasz w jednym momencie, że życie jest piękne. Taki stan umysłu osiąga się dopiero po latach walki z uzależnieniem i - na szczęście choćby dla mnie - nie musi to być stricte 100% abstynencja, bo nałóg to choroba nawrotów.

Ale chciałem tylko podkreślić jedną, dla mnie absurdalną rzecz, która bije z tego posta i dużej części historii innych uzależnionych.

Wiedząc, że uzależnienie to jednostka chorobową, choroba taka jak zapalenie pluc czy cukrzyca, jakim cudem Wy zakładacie, że:

Wam to samo przejdzie?


Ze sobie przestaniecie ćpać, nie zmienicie nic w swoim życiu, a wszelkie negatywne efekty choroby, jak i złożone czynniki które Was do niej doprowadziły po prostu odejdą?

Czy wg Was jak cukrzyk dostaje diagnozę cukrzycy, to macha ręka i mówi 'a, to samo przejdzie', a potem jest zdziwiony ze trafia do szpitala?

To się w ogóle w pale nie mieści.

Uzaleznienie to choroba często śmiertelna, a jednak chorym wydaje się, że aaa zrobię sobie przerwę i wszystko będzie dobrze. Nie widzicie tu jakiegoś oczywistego mechanizmu wyparcia rzeczywistości? A tych mechanizmów, które rządzą umyslami uzależnionych, jest o wiele wiele więcej.
Uwaga! Użytkownik GermanskiOprawca jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 3974 • Strona 396 z 398
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Newsy
[img]
Musk zażywał narkotyki w Białym Domu? Trump "ma nadzieję, że nie"

Donald Trump, komentując doniesienia "New York Timesa", wyraził nadzieję, że Elon Musk nie zażywał narkotyków w Białym Domu. Amerykański przywódca zdradził także, co zrobi z zakupioną od miliardera teslą. Od momentu odejścia Muska z administracji pomiędzy prezydentem a jego byłym doradcą trwa spór.

[img]
Pierwsze takie badania obaliły popularny mit

Mikrodawki LSD zyskały popularność jako potencjalna metoda leczenia ADHD, ale najnowsze badanie kliniczne wykazało, że ich skuteczność nie przewyższa placebo. Choć wiele osób wierzyło w poprawę koncentracji i samopoczucia, naukowcy nie znaleźli na to dowodów.

[img]
Londyn: Ostrzeżenie przed supermocnym narkotykiem. Może być 500 razy silniejszy niż heroina

Londyńskie kluby nocne ostrzegają swoich bywalców przed niebezpiecznymi niebieskimi i zielonymi tabletkami sprzedawanymi jako ecstasy po tym, jak dwie osoby zmarły w zeszłym miesiącu po zażyciu tej substancji. Groźny syntetyczny opioid jest niezwykle silny i może być śmiertelny.