A jak już wiecie, dawki przyjmowane przeze mnie fnt, były dla większości forumowiczów nie kosmiczne, lecz wręcz wielokrotnie zabójcze. Jeśli ktoś chce wyjść na pregabalinie, to jeżeli będzie rozumny i nie będzie chciał się nawalić, tylko zredukować prawie do zera objawy odstawienne (dla mnie najgorsze to brak snu, zimno/ciepło ze zlewnymi potami, seryjne kichanie, prawie do uduszenia i uczucie bezbolesnego, ale gorszego uczucia wkręcania śrub w kości przedramion, z jednoczesnym, wewnętrznym świądem, tak to chyba mogę opisać - już wolałbym, żeby bolało, takie to paskudne uczucie, nikt tego ze znajomych opiatowców nie doświadczał, a trudno to opisać, jak każdy opiatowiec mam swój indywidualny objaw skręta), więc nie rozumiem potrzeby zwiększania dawek pregabaliny. Jak już napisałem, najpierw zwiększę odstępy czasowe w przyjmowaniu pregabaliny, a następnie będę zmniejszał dawki. Myślę, że w tym czasie mechanizmy homeostazy już nie będą potrzebowały opioidów i spokojnie przestaną dokuczać objawy somatyczne odstawienia. Co będzie z psyche, zobaczymy, boję się, czy zupełne odstawienie pregabaliny nie spowoduje ataku głębokiej anhedonii i braku napędu i chęci do życia. Ale to na razie przyszłość i nie będę się martwił na zapas.
I moja rada: nie wpierdalać pregabaliny jak cukierki czekoladowe, lub niektórzy (tfu!) chipsy, tylko zacząć od standardowej dawki 150mg, poczekać te dwie godziny i zobaczyć jak się czujemy. Oczywiście, nie oczekujmy cudów, ale myślę, że zapewni to w miarę normalny sen i brak u niektórych tego cholernego " rowerka". U mnie ten objaw na szczęście nie występuje.
Życzę Wam i sobie też powodzenia w dtx. Heja!
To jest najgorsze bo jeśli ktoś ma ten ogień w sobie do działania to żadna przeszkoda nie jest straszna ale jeśli nie ma tego fundamentu, to nic innego nie urośnie.
Wiara w siebie - po co?
Nadzieja - na co?
Samodyscyplina - w jakim celu?
Poszerzanie horyzontów - bo?
Jak ktoś ma chęci do życia, widzi w nim sens to będzie nie do zatrzymania
A gdy tego nie ma to co zostaje? Cień człowieka - bo ma taką samą sprawczość jak cień - tylko jest widać go ale na nic nie oddziałuje.
Gdy mówiłem o swoich problemie braku sensu to jedyne co słyszałem to że inni mają gorzej i sobie radzą to jest typowa ignorancja ciężko się komuś postawić na miejscu kogoś innego by zrozumieć, albo chociaż spróbować.
Nie zdają sobie sprawy ludzie bez nałogów jaka to ciężka sprawa, to raz, na dodatek trzeba się męczyć z porysowaną głową, (nie żale się, gdybym mógł się cofnąć w czasie to cpalbym jeszcze więcej. Przelewam to co siedzi mi w głowie).
Podsumowując moja najdłuższa abstynencja utwierdziła mnie w przekonaniu że ona nie ma sensu.
Gdy mówiłem o swoich problemie braku sensu to jedyne co słyszałem to że inni mają gorzej i sobie radzą to jest typowa ignorancja ciężko się komuś postawić na miejscu kogoś innego by zrozumieć, albo chociaż spróbować.
Nie zdają sobie sprawy ludzie bez nałogów jaka to ciężka sprawa, to raz, na dodatek trzeba się męczyć z porysowaną głową, (nie żale się, gdybym mógł się cofnąć w czasie to cpalbym jeszcze więcej. Przelewam to co siedzi mi w głowie).
żeby nie było - sam nie wierzę w system terapii w polsce, raz, że mnie na niego nie stać wydając na swoje leczenie często do 3.5k pln miesięcznie. Dwa wiem jak wygląda, Trzy, jednocześnie wiem, że jak się trafi na odpowiednią osobę i będzie się z nią współpracowało, a nie przychodziło jak za karę i na siłę to może zdziałać cuda.
Ja sam wyszedłem z całego syfu - więc da się, a wszyscy mówili, że nie ma szans i gdzie są Ci wszyscy? tam gdzie byli jak to mówili, gdzie jestem ja? codziennie robię ogromne postępy w życiu ucząc się nowych rzeczy, co daje mi więcej satysfakcji niż jakikolwiek przyjęty kiedyś drag. - ale zapewne należę do ledwie odsetku osób którym się udało i są i byli na tyle zdeterminowani, że musieli nawet usunąć wszystkie social media, żeby nie pompować sztucznie dopaminy. (głupi przykład z dupy, bo usunięcie socialek to była najprzyjemniejsza i najłatwiejsza z rzeczy które trzeba było zrobić)
Wiadomo, że łatwo nie jest żyć z tak porysowaną głową i blizną na bliźnie na psychice, czy to co z niej zostało, sam mam w chuj często chwilę słabości i mózg już tylko podpowiada 'dawaj merx ogarnij tą receptę na oksykodon, przecież jeden wyskok raz na rok to nic złego' no tylko, że wiem, że jak już zacznę to nie skończę.
"Narkotyki to syf i mega biznes czaisz? ktoś żyje z Ciebie i Twoich ziomali"
To są moje słowa, nie chodziłem na żadną terapię.
Co do sociali nie mam żadnych ale nie o to tu chodzi.
Potwierdziles to co pisałem wyżej że jeśli ktoś ma motywację to przezwycięży wszystko, a żeby była motywacja i inne motywujące słowa to trzeba widzieć sens życia
Brak.motywacji, anhedonia, dystymia ,
Ptsd, fobie , nerwice , traumy , depresja , zaburzenia obsesyjność kompulsywne etc
Dlatego ja nałogi często określam jako chorobę wtórną.
Powoduje ją często tzn Weltschmerz czyli bol istnienia .
I tu jest zadanie dla terapeutów.
Jak wtedy leczyć taką osobę.
Bo samo odstawienie dragon nie sprawi magicznie że po czasie się wszystko poprawi a wręcz nawet stanie się stan trzeźwości nie do zniesienia.
The methapor of Life
ledzeppelin2@safe-mail.net
Mi osobiście weltschmerz szybko przechodzi jak po raz kolejny przypominam sobie jak sam go nakręcałem i używałem jako mega wygodnej wymówki do racjonalizacji ćpania albo innych destrukcyjnych zachowań typu mentalna masturbacja graniem roli cierpiętnika.
Powiem Ci, @Blu, moje najlepsze projekty elektroniczne, które policzyłem i zrealizowałem, powstały w okresie ciężkiego ćpania, tak samo z napisanym tekstami ( za jeden nawet dostałem nagrodę z pewnej stacji radiowej), tak samo z grą na gitarze, najtrudniejszych rzeczy nauczyłem się właśnie w tym okresie. Nadal jestem sprawnym gitarzystą, ale to nie to, co w tamtym okresie. I nie wiem, czy gdybym nie ćpał, to stworzył bym tyle ciekawych rozwiązań elektronicznych. Mam spore wątpliwości, bo jak napisałem, hera dawała mi chęć do życia i działania, nigdy nie bawiłem się w tzw. noody, czyli przysypki.
Tylko czasami, w domu przed snem potrafiłem nieco zwiększyć dawkę i dodać relanium w szkle, czyli tzw rolki. Tylko po to ,żeby dobrze spać.
To tyle, możesz mnie już @Blu zbeszcześcić.
Heja dzieciaczki. Dziad.
Osobiście jednak zgadzam się że destrukcja osobowości jest złą drogą i można wyjść gorszym niż się weszło. Szlag by to trafił bo temat jest trudny, jednemu pomoże drugiego jeszcze bardziej przetarga
"Rutyna to rzecz zgubna "
Uzaleznienie to jest choroba emocji. To nie jest piękna bajka, że rzucając odkrywasz w jednym momencie, że życie jest piękne. Taki stan umysłu osiąga się dopiero po latach walki z uzależnieniem i - na szczęście choćby dla mnie - nie musi to być stricte 100% abstynencja, bo nałóg to choroba nawrotów.
Ale chciałem tylko podkreślić jedną, dla mnie absurdalną rzecz, która bije z tego posta i dużej części historii innych uzależnionych.
Wiedząc, że uzależnienie to jednostka chorobową, choroba taka jak zapalenie pluc czy cukrzyca, jakim cudem Wy zakładacie, że:
Wam to samo przejdzie?
Ze sobie przestaniecie ćpać, nie zmienicie nic w swoim życiu, a wszelkie negatywne efekty choroby, jak i złożone czynniki które Was do niej doprowadziły po prostu odejdą?
Czy wg Was jak cukrzyk dostaje diagnozę cukrzycy, to macha ręka i mówi 'a, to samo przejdzie', a potem jest zdziwiony ze trafia do szpitala?
To się w ogóle w pale nie mieści.
Uzaleznienie to choroba często śmiertelna, a jednak chorym wydaje się, że aaa zrobię sobie przerwę i wszystko będzie dobrze. Nie widzicie tu jakiegoś oczywistego mechanizmu wyparcia rzeczywistości? A tych mechanizmów, które rządzą umyslami uzależnionych, jest o wiele wiele więcej.
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/c/c5579a31-14c7-414a-a59c-64cb4c3e6acd/mdmbfubinaca.jpg?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250827%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250827T140502Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=c1c292d13f2d04145a40f4a3e4e41a37f7ab98509197e233f8780efeecf47719)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/eudrugs-markets-key-insights_0.jpg)
Narkotykowy krajobraz Europy. Nowy trendy na czarnym rynku
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mozg-jointy-1000.png)
„Tysiąc jointów później” – co naprawdę dzieje się z mózgiem stałego palacza marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mjleaves.jpg)
Polska zmaga się z "treatment gap". Psycholog: etykieta ćpuna blokuje dostęp do pomocy
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/gorlice.jpg)
Okultystyczne rytuały czy "zabawa" pod wpływem medycznej marihuany? Co wydarzyło się na Górze Cment
"Wszystko wskazuje na to, że ktoś uczynił sobie z cmentarza miejsce zabawy. Jak niebezpiecznej? Nie wiadomo. Być może pod wpływem leczniczej marihuany, której sprzedaż prowadzona jest tylko na receptę. Opakowanie po takim leku, leżało wśród świec, lampek, kartek z dziwnymi, niemożliwymi do odczytania tekstami, ale też monetami, drewnianymi figurkami i chustami."
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/casper_ruud.jpg)
Wszędzie zapach marihuany. Partner Świątek mówi głośno o problemie
Casper Ruud, mikstowy partner Igi Świątek na US Open, skarżył się na zapach marihuany na kortach w Nowym Jorku. To nie pierwszy raz, gdy zawodnicy zgłaszają ten problem.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/sadodlomlotek_0.jpg)
Farmaceuta skazany na 2 lata więzienia za nieumyślne doprowadzenie do śmierci
Sąd Najwyższy rozpatrywał niedawno wniosek o kasację wyroku, jaki wydano w sprawie farmaceuty, który miał nieumyślnie doprowadzić do śmierci kobiety. Z akt sprawy wynika, że wsypał zmarłej narkotyk do napoju, co doprowadziło do jej śmierci. Farmaceutę skazano na 2 lata pozbawienia wolności.