W Polsce zabroniona jest hodowla konopi indyjskich, ale zgodnie z prawem można kupić nasiona ich najmocniejszych odmian
To prawny absurd. Warszawscy policjanci nie mogą zatrzymać kogoś, kto dostał pocztą nasiona konopi. Taka osoba może mieć problem dopiero wtedy, kiedy posadzi marihuanę.
W Internecie nietrudno znaleźć sklepy, które oferują duży wybór nasion konopi indyjskich. Można z nich wyhodować rośliny o różnej mocy i różnych nazwach: Nadzieja Holandii, Północne Światło, X-Plant. Z jednego nasionka hodowca otrzymuje nawet 500 gramów suszu.
Wypróbowane działanie
Oprócz tego sklepy oferują akcesoria, które są potrzebne do wyhodowania okazałego krzaczka. Lampy sodowe do ogrzewania roślin, czasowe włączniki prądu, specjalne folie aluminiowe, odżywki do gleby. Komplet "młodego hodowcy" można nabyć już za 230 zł. Większość sklepów znajduje się w Holandii, ale ich strony są w języku polskim. Warszawscy celnicy co jakiś czas natykają się na podobne przesyłki i przepuszczają je do odbiorców.
Same nasionka nie są tanie, ale jak zapewniają właściciele internetowych sklepów - rośliny nie zawiodą nabywcy. Za dziesięć sztuk trzeba zapłacić od 85 do 180 zł. Mimo że sadzenie nasion jest surowo zabronione, na stronach podano dokładne opisy uprawy konopi oraz recenzje osób, które już wypróbowały działanie krzaczków.
Sprzedaż jest legalna
Posiadanie i handel nasionami konopi indyjskich nie są karane. W ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii nie ma ich wyszczególnionych. Jeżeli policjant zatrzyma osobę, która posiada nasiona, nie może jej ukarać. Może jedynie postawić jej zarzut, jeśli uprawia marihuanę - mówi nam Krzysztof Nowak z wolskiej komendy.
Powód? O nasionach zapomniano w załączniku do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Chodzi o wykaz prekursorów, czyli środków służących do produkcji narkotyków. Poza tym w nasionach konopi występują śladowe ilości THC, zabronionego środka odurzającego.
- Rzeczywiście prawie go nie ma - mówi prof. Bogdan Szukalski z Zakładu Neurochemii w Instytucie Psychiatrii i Neurologii. - Zresztą wszystko zależy od odmiany konopi. Tymczasem środka odurzającego nie brak w wyhodowanych z nasion roślinach, a dokładnie w ich liściach i szczytach kwiatowych - dodaje.
Zieloni w tym temacie
W ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii są wymienione tylko zabronione środki odurzające. Wśród nich znalazła się marihuana. Za handel "zielem" grozi do 10 lat więzienia. Za uprawę konopi indyjskich przewidziano karę do dwóch lat. Ale kara za posiadanie nasion konopi, z których można wyhodować roślinę, nie została przewidziana.
- Zapewne jest to niedoróbka. Jestem zdumiony, dlaczego nie ma w ustawie nasion konopi indyjskich. Prawdopodobnie przez niedopatrzenie. W załączniku do ustawy nie znalazł się zapis o zakazie posiadania nasion. Należy to poprawić - przekonuje Tadeusz Cymański, poseł PiS, który głosował za ustawą.
- Jeśli w Polsce zabronione są posiadanie marihuany i handel nią, a także jej uprawa, to to samo powinno dotyczyć nasion. Trudno powiedzieć, czy to legislacyjna pomyłka, czy też celowo zabrakło tego zapisu w ustawie - dodaje prof. Brunon Hołyst, kryminolog. Niedopatrzeniu w prawie dziwią się także policjanci.
Przeprosili dealera
W ustawie jako środki zabronione są wymienione narkotyki oraz prekursory do ich produkcji. Nie można na przykład sprzedawać i posiadać BMK, czyli prekursora do produkcji amfetaminy. Dlaczego nie ma tam nasion, z których wyrasta zabroniona marihuana? Przecież to też jest prekursor - denerwują się funkcjonariusze, którzy na co dzień ścigają dealerów narkotyków.
Policjanci przyznają, że już nie raz mieli problemy z powodu dziwnego prawa. - Zatrzymaliśmy młodego mężczyznę. Wiedzieliśmy, że handluje marihuaną, ale nie mieliśmy dowodów. Tym razem w jego plecaku znaleźliśmy nasiona konopi. Niestety, musieliśmy go wypuścić i przeprosić za problem, bo nasiona są legalne - mówi oficer komendy stołecznej.
Nasiona zostawiają w spokoju
Z Witoldem Lisickim, rzecznikiem prasowym warszawskiej izby celnej, rozmawia Katarzyna Jaroszyńska.
Czy stołeczni celnicy znajdują nasiona konopi indyjskich?
Tak. Średnio dwa razy w tygodniu. Są to przesyłki nadane najczęściej z Holandii. Znajduje się w nich zazwyczaj 20 nasion, ale zdarzało się dużo więcej. To rozmaite odmiany konopi. Wiemy to stąd, że doczepione są do nich karteczki z dokładnymi informacjami.
Co celnicy robią z paczką o takiej zawartości?
Niestety, właściwie nic. Według prawa, kupno i sprzedaż nasion nie są niezgodne z prawem. W ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii nie wymieniono nasion konopi jako zabronionych. Mimo to my informujemy o wykrytych przypadkach policję. Tylko sygnalizujemy, że jest taki problem. Policja jednak też niewiele może zrobić, ale warto wiedzieć, dokąd najczęściej wysyłane są nasiona.
Czy do Polski wysyłane są tylko nasiona konopi?
Nie. Zauważyliśmy ostatnio, że sporo osób przesyła sobie także nasiona boskiej szałwii. To nowy w Polsce narkotyk, ale trochę podobny do marihuany. Po prostu również się go pali. Jest jednak zdecydowanie mocniejszy od popularnej trawki, no i dużo bardziej szkodliwy.
Co jeszcze stołeczni celnicy znajdują w paczkach?
Bardzo dużo marihuany! Kilka razy w tygodniu natrafiamy na nią w przesyłkach z Holandii. Ludzie często wysyłają sobie małe ilości w listach. Najczęściej znajdujemy od trzech do pięciu gramów. Zdarzają się oczywiście dużo większe ilości, ale to już zdecydowanie rzadziej. Marihuana jest w Polsce zabroniona. Każdy przypadek znalezienia jej zgłaszamy na policję, która dogłębnie zajmuje się sprawą.
Komentarze