Mity narkotykowe

TRZEBINIA. Większa wykrywalność

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta Krakowska

Odsłony

1621
- Nasze działania wykazały, iż informacje o narkotykach w szkołach są mitem - stwierdził Tomasz Zając, komendant komisariatu policji Trzebini. W minionym roku ujawniono 77 narkotykowych przestępstw, które stwierdzono jednak poza obrębem szkół.

Z końcem roku przeprowadzono kontrole w szkołach ponadgimnazjalnych. Funkcjonariusze przybyli do szkół niezapowiedzeni. W wytropieniu narkotyków pomóc miały odpowiednio do tego przeszkolone psy. Sprawdzano klasy, szatnie i bagaże uczniów. Jednak nic nie znaleziono.

- Kontrola nasza cieszyła się dużym poparciem ze strony środowiska pedagogicznego. Na pewno będziemy takie działania kontynuować. To, że nie znaleźliśmy narkotyków nie oznacza, że problem nie istnieje. Jednak moim zdaniem powtarzana z ust do ust informacja, że w szkołach są narkotyki, to tylko mit, którego my nie możemy potwierdzić - stwierdza T. Zając.

Nie znaczy to jednak, że problem nie istnieje. Narkotyki są rozprowadzane wśród młodzieży i uczniowie po nie sięgają. Dealerzy pracują jednak na terenie osiedli i w dalszej okolicy szkoły. - Zwykle kupujący i sprzedający bardzo dobrze się znają z różnego rodzaju prywatek i dyskotek. Wykrycie takich transakcji jest bardzo trudne, ale staramy się to robić - uzupełnia komendant.

Według Tomasza Zająca nieprawdą jest także fakt, iż uczniowie są w szkołach narażeni na wymuszenia ze strony swoich kolegów. Zdaniem komendanta takie zdarzenia są naprawdę sporadyczne i jest to problem, ale w innych gminach powiatu chrzanowskiego. (lid)

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

<p class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;"><span style="font-family: Constantia; font-size: small;">Może w miejscu takim, jak Trzebinia, tak i jest, ale myślenie, że nie ma sprawy w dużych miastach to naiwność. Spróbuję nakreślić tego przyczyny . Z czym to jest powiązane? Z niemocą. Kontrole wchodzące do szkół. Temat – rzeka.<span style="mso-spacerun: yes;">&nbsp; </span>Zapowiedziane – tracą na wartości i na celu. Dowiedziałam się oto, że w dużym mieście wojewódzkim nauczyciele ze strachu przed oceną ich pracy, potrafią zadać złożony materiał powtórzeniowy żądając i niejako wymuszając jego nauczenie się<span style="mso-spacerun: yes;">&nbsp; </span>poprzez złożenie podpisu oświadczającego. Sprawa jest o tyle poważna, że to nie uczniowie mają być poddani weryfikacji, na szczęście nie szkolnej, a odgórnej, ale ci, co wykładają. I na nic tłumaczenie ich, że temat jest dokładnie rozpracowany w (marnych, hm...) książkach. Uczeń przychodzący do domu po, powiedzmy, ośmiu lekcjach, nie jest w stanie równie mocno przygotować się aż z tylu różnych przedmiotów. W czasie zajęć tematu się tylko dotyka. Jeden z delikwentów zatem wchodzi, dla jasności umysłu, w narkotyki (sprawa zaobserwowana), inny pozostaje na swoim „czystym” poziomie. Pierwszy dostaje dobre oceny za chwilową jasność i precyzję, inny – zawsze lub powtarzająco – tę samą, ocenę, ponad którą nie jest w stanie podskoczyć. W nieświadomość dorosłego, bądź co bądź, nauczyciela, czy całej gromady dydaktyków, nie wierzę. Jest im z tym wygodnie. Niepokoi tylko czasem zasłabnięcie. Jeśli sprawa dotyczy nauczyciela, można przypuścić, że biedak się zdenerwował. Należałoby przebadać, dlaczego. Widocznie zdarzyło się w szkole coś, co nie powinno. Jeśli sprawa dotyczy ucznia, niezbędnym jest przebadanie całej szkoły pod względem narkotyków, nawet z włączeniem psów. Okazałoby się, że nie istnieje, mimo kamer, żaden poważny plan naprawczy, a tylko czcze gadanie i to rzadko. W takich<span style="mso-spacerun: yes;">&nbsp; </span>klasach, np.&nbsp;integracyjnych, musimy określić cel. Czy szkoła ma je chronić i wdrożyć do społeczeństwa w sposób miękki, jeśli nie - bezbolesny, czy może ma nam scentralizować niedostatek i ułomności w jednym miejscu? Jeśli to drugie, przegrywamy już na początku rozumowania. Grupujemy osobowości wzajemnie się wykluczające, dewastujące wzajemnie umysły. W takiej sytuacji możemy mówić wyłącznie o nagromadzonej agresji, niedrożności lekcyjnej i o klatce z małpami. Piszę dosadnie, bo tylko takie rozumowanie doprowadza do konkretnych i właściwych poczynań w celu zaniechania takich praktyk. Piszę o tym również dlatego, że obserwowałam zamknięcie takiego eksperymentu, bo takim należałoby to nazywać, w szkole podstawowej. Brak sił wśród prowadzących, nieumiejętność i brak wiedzy, wskazywały, aby takiej jednostki nie<span style="mso-spacerun: yes;">&nbsp; </span>powtarzano nigdy więcej. Ukształtowały się tam tylko przyuczone do&nbsp; kradzieży, osobowości<span style="mso-spacerun: yes;">&nbsp; </span>dewiacyjne. Niezborność myślenia ludzi prowadzących takie zestawy ludzkie, „dokłada” jeszcze tym, którzy oczekują pomocy. W Konstytucji<span style="mso-spacerun: yes;">&nbsp; </span>jest dużo o wolności, szczególnie o wolności słowa. W papierach rozprowadzanych tu i ówdzie wiele jest o dostosowywaniu treści, materiału. Cóż z tego, skoro owego zalecenia nikt nie rozumie. Nie bierze jego pod uwagę cała rzesza nauczycieli. Dla nich jest zarządzenie główne i nic poza nim. Ci ludzie uwielbiają przepisy. Muszą się ich trzymać. Nie potrafią, ani nie mają ochoty, na nic ponadto. Wyuczają się swoich lekcyjek, swoich regułek i zwykle, z lenistwa, pozostają przy czymś, co nie zmusza do nowego, innego podejścia do ludzi innej opcji. Prześcigają się w ładowaniu ocen negatywnych, zapędzają się i już nie zliczysz,<span style="mso-spacerun: yes;">&nbsp; </span>jak daleko pokazują przez to swoją własną bezsiłę, swoją „małą biedę”, czy konkludując, głupotę. Kuratorium albo o tym wie i nic nie potrafi z tym zrobić, albo przymyka oczy, bo do zawodu nauczycielskiego zwykle (zaznaczam: zwykle) przychodzą ci, którzy nie mieli innych szans: „on biedny, on chory…” –&nbsp;jak w pewnej piosence. Oni biedni nie są tymi, którzy potrafią coś otwartym umysłom wskazywać, rozszerzać, oni rozumują zwyczajnie: rozszerzać - znaczy kazać więcej się nauczyć na pamięć. Dochodzimy do pewnej zagrażającej naszym maluczkim kwestii: nie są kształceni na myślących, młodych geniuszy, nie szuka się w nich pozytywów (wszak przychodzimy na świat zawsze z jakimś ukrytym geniuszem), ale na tych, których miejsce - w szeregu, wśród mas, robotów, niewolników, najbardziej potrzebnej papki, aby móc nią rządzić. Tu zastanawiam się, czy aby ta pozapolska niewiedza, ta nieświadomość odnośnie położenia np. Polski, jej stolicy, nie jest dla innych narodów zdrowsza i bardziej konstruktywna… Ten temat – rzeka powinien natychmiast wywołać<span style="mso-spacerun: yes;">&nbsp; </span>burzę wśród nieświadomych rodziców oraz tych, którym zależy na zdrowym i pięknym społeczeństwie. Inni, "na bank", zaczną bronić swoich "ciepłych" krzesełek.</span></p>
Zajawki z NeuroGroove
  • Gałka muszkatołowa

  • Marihuana


Moje doświadczenie z ziołem zaczęło się stosunkowo niedawno. Pewnie do dzisiaj nie sięgnąłbym po nie gdyby nie pewna osoba... Ale zacznę od początku...


  • Dekstrometorfan

Substancja: 750mg bromowodorku dekstrometorfanu w tabletkach po 15mg

Wiek, waga: 19lat, 60kg

Exp: Benzydamina, DXM, THC (marihuana, haszysz), Etanol, nikotyna, kofeina

S&S: Magiczna polanka w lesie otoczona zewsząd drzewami, wnętrze fiata 126p, dom T

Towarzysze podróży: A (600mg), S (450mg), T (trzeźwy opiekun)

  • Amfetamina

Przedwczoraj wieczorem mialem okazje po raz pierwszy skosztowac proszku,

poszedlem do kumpla, ktory mial sie uczyc, najpierw zajebalismy sie lajtowo

zielskiem, a pozniej przez caly wieczor palilem i pilem browary. Kiedy bylem

juz maksymalnie zakrecony walnelismy sobie z kumplem do dwie niewielkie

krechy bialego. W nos za bardzo nie pieklo, dopiero pozniej, no i to

nieprzyjemne uczucie w gardle. Najpierw zrobilo mi sie bardzo zimno, oczy

otworzyly sie jakby szerzej, a pozniej zlapalem zajebisty humorek, ale nie