20 tys. ścieżek podmorskiej żeglugi

Po klęsce Tamilskich Tygrysów kolumbijskie kartele narkotykowe to jedyna "partyzantka" świata dysponująca własną flotą okrętów podwodnych. Tuż pod powierzchnią morza w małych łodziach domowej roboty, kolumbijscy przemytnicy szmuglują kokainę na jej największy rynek zbytu - Stany Zjednoczone.

Koka

Kategorie

Źródło

interia.pl

Odsłony

1121

Po klęsce Tamilskich Tygrysów kolumbijskie kartele narkotykowe to jedyna "partyzantka" świata dysponująca własną flotą okrętów podwodnych. Tuż pod powierzchnią morza w małych łodziach domowej roboty, kolumbijscy przemytnicy szmuglują kokainę na jej największy rynek zbytu - Stany Zjednoczone. W tym roku przechwycono rekordową liczbę kilkunastu takich łodzi. Większość z nich nie kwalifikuje się jednak jako typowe łodzie podwodne. Są to tak zwane okręty półzanurzalne. Mają możliwość częściowego zanurzenie kadłuba, dlatego wyglądają jak wynurzony okręt podwodny. Ale w przeciwieństwie do łodzi podwodnych nie mogą całe zanurzyć się pod wodę. Moda na łodzie powróciła w wielkim stylu .

- Od dawna krążyły plotki, że kolumbijska kokaina płynie do nas pod wodą.Traktowaliśmy je jako miejskie legendy. Mieliśmy dane wywiadowcze, ale traktowaliśmy je sceptycznie. Do czasu, gdy sami zaczęliśmy wyławiać łodzie - opowiada Jay Bergman, regionalny dyrektor Administracji Legalnego Obrotu Lekarstw (DEA). Ze względu na to, że ledwie wystają ponad powierzchnię morza, te łodzie są prawie niewykrywalne dla radarów. Załoga bardzo łatwo może opuścić statek i udawać rozbitków czy nielegalnych emigrantów. Mają też możliwość wyrzucenia całego ładunku do oceanu. Kolumbia wytwarza 600 ton kokainy rocznie, co według danych ONZ stanowi 60 proc. światowej produkcji.

Według amerykańskiej straży przybrzeżnej przynajmniej 32 proc. przemytu do Stanów odbywa się za pomocą półzanurzalnych łodzi. W każdej płynie od 6 do 10 ton narkotyku. Oprócz nich, ale na zdecydowanie mniejszą skalę, przemytnicy używają też szybkich łodzi motorowych czy kutrów rybackich. Według admirała Hernando Willsa z kolumbijskiej marynarki "moda na łodzie powróciła dwa lata temu". Statystyki to potwierdzają - od pierwszego wyłowienia takich łodzi w 1993 roku do dnia dzisiejszego znaleziono 46 łódek, w tym aż 13 w 2009 roku. "Światowy rekord" (określenia DEA) w przechwycie kokainowego ładunku to 7 łodzi przechwyconych przez armię amerykańską i 1 łódka pojmana przez Meksykanów w ciągu jednego tygodnia tego roku. "We All Live in a Cocaine Submarine" Według szacunków kolumbijskiej marynarki i tak przynajmniej 400 ton kokainy o wartości ponad 6 miliardów dolarów dotarło już do celu. Każda taka łódź, wykonana z włókien szklanych, kosztuje kartele od 500 tys. do 1 mln dolarów. Buduje się je w amatorskich stoczniach położonych w dżungli zachodniej Kolumbii. Płynąc cały czas blisko lądu pokonują całą Amerykę Środkową, mijają Meksyk i docierają do wybrzeży Stanów. Z roku na rok są coraz lepiej wyposażone.

- To są bardzo proste konstrukcje, ale z bardzo dobrą hydrodynamiką. Ich szkielet został zmodyfikowany i teraz potrafią płynąć naprawdę szybko - mówi Wills. Ale i tak załogi złożone z profesjonalnych marynarzy z racji wypchania po brzegi ładunkiem mają do dyspozycji spartańskie warunki. Muszą w nich wytrzymać od 8 do 10 dni podróży pod taflą wody. Od października zeszłego roku mają jeszcze trudniej. Stany Zjednoczone zmieniły prawo tak, że teraz załoga może zostać skazana nawet, jeśli zdąży przed pojmaniem pozbyć się ładunku.

- Teraz według naszego prawa przestępstwem jest samo podróżowanie taką łódką - tłumaczy Berman.

Nie sądzimy więc, żeby marynarze mieli czas na śpiewanie słynnego przeboju "Beatlesów" "Yellow Submarine". Mają natomiast czas Internauci. I tak w Sieci krąży filmik, na którym anonimowy Internauta śpiewa tę piosenkę z drobną przeróbka w refrenie - "We All Live in a Cocaine Submarine". A w tle lecą obrazki z przemytu kokainy na przemian ze zdjęciami znanych i lubianych gwiazd rozrywki.

Carlos Osorio, Michaela Cancela-Kieffer (AFP, tłum. i opr. ML)

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

Przynajmniej jakoś zarabiają na życie. Kokaina, to kokaina. Zwykła używka, nie bardziej szkodliwa od nikotyny. Nic tylko życzyć im powodzenia, by dopływali z towarem, bezpiecznie.
Anonim Donosiciel (niezweryfikowany)

a ja tam myślę, że oni mają również jakieś łodzie typu "сделано в ссср", ale z tamtymi bardziej się kitrają, bo to droższe i załogę trza mieć wyszkoloną...
Anonim (niezweryfikowany)

a ja mysle ze wiemy o wierzcholku gory lodowej a koxu przemysca sie 10 X wiecej niz podaja i lodek sa setki
Anonim (niezweryfikowany)

kolezka z hondurasu z którym robiłem w 2004 na karpenterce opowiadał mi o tym ale wśród tych wszystkich jego historii myslałem ze tworzy .... teraz okazuje sie że to prawda... ciekawe która jeszcze z jego historii okaze sie prawdziwa...
VK (niezweryfikowany)

Jak somalijscy piraci potrafią zdobić batalion czołgów "t-72" to czemu jakiś kokainowy szeryf nie miałby sobie pozwolić na jakiś ruski okręt podwodny z prawdziwego zdarzenia... i w niego nie wejdzie 10 ton koko tylko dużo więcej zwłaszcza ze taki przeciętniak ma na zapasie pewnie cos koło 20 pocisków zamiast których można załadować koks chociaz to by się nie kalkulowało, roczna produkcja w wymiarze 600 ton a znaczną większość przewożą inne środki chociaż pewnie mało wiemy... bardzo mało...
DMT (niezweryfikowany)

DEA to skurwiele Skurwiele!!!
futerko (niezweryfikowany)

ciekawe kiedy pojawi się bezzałogowa wersja w/w łódki...
Anonim (niezweryfikowany)

Świetne pytanie>
Anonim (niezweryfikowany)

Administracji Legalnego Obrotu Lekarstw (DEA). co za debilizm DEA="drug enforcment administastion" co bardziej przetlumaczylbym na "urzad przeciwdzialaniu narkotykom" ale dla interii to chyba to samo
Zajawki z NeuroGroove
  • Retrospekcja
  • Szałwia Wieszcza

2008r. Różne S&S. Niezbyt właściwe i komfortowe warunki.

Teraz Ty pójdziesz w moje ślady. Zanim odejdę zostawię Ci niezbędne instrukcje przedstawione w tym raporcie, który raportem nie jest, jednakże wątpię, że przygotują Cię one - chociażby w minimalnym stopniu - na to co się wydarzy...

Obok traum były to najsilniejsze doświadczenia w całym moim życiu. Zostałam dosłownie zmiażdżona, zmielona i wypluta przez coś zupełnie różnego od klasycznej wersji rzeczywistości, nawet od rzeczywistości dość mocno zmienionej psychodelikami. Nie doznałam czegoś podobnego nigdy wcześniej, nic nie przygotowało mnie na przejście.

  • Gałka muszkatołowa


doświadczenie: prawie zadne kilka razy mj

substancja: galka muszkatolowa i piwo



no wiec tak przypadkiem wpadlam na ta stronke i od razu przypadl mi do gustu pomysl wyprobowania galki.



poniedzialek: namowilam chlopaka na opakowanie galki na nas dwojke. zgodzil sie wiec wypilismy napoj ze startej wlasnorecznie galki. ochyda! ale po 40 min wziely nas smiechy i hihy. po godzinie przeszlo i njuz nic nie wystapilo. pomyslelismy ze albo lipa albo za malo


  • LSD-25
  • Pozytywne przeżycie

Bardzo dobre samopoczucie, obcowanie ze wspaniałymi i zaufanymi ludźmi, otoczenie to piękna i zielona kraina w środku lasu nad jeziorem.

Opisane poniżej wydarzenia nie miały miejsca… przecież to zbyt piękne by było prawdziwe…

 

Żyłem wyjazdem od momentu, kiedy dowiedziałem się, że będę mógł się tam pojawić. Jednak przedostatnie dwa tygodnie to był istny mindfuck. Myślami byłem już na miejscu, wyobrażałem sobie okolice, ludzi i to co będziemy tam robić, jak będziemy wspólnie spędzać czas.

  • 2C-P
  • Tripraport

spotkanie ze zdołowanym znajomym, z którym znamy się jak stare konie. Chęć otwarcia się na niecodzienność, wyabstrahowanie się z zelżałych wglądów. Całość tripa: bezpiecznie mieszkanie, dobra muzyka, park nocą.

Shulgin pisał, że 8 mg to mało, że się wymęczył fizycznie, ale zaskoczony był łatwością komunikacji z drugą osobą w trakcie tripa. Z grubsza potwierdzam.

Spotkaliśmy się wieczorem, zrobiliśmy zakupy, w tym jakiś nabiał na czas "po". Od znajomego dostaliśmy wcześniej 32 mg 2-CP. Proszek w domu rozpuściliśmy zgodnie z regułami sztuki w małej wódeczce, podzieliliśmy na pół, i znów na pół, co dawało 8 mg w ćwiartce płynu (nie w ćwierce wódki, bo nie chcieliśmy się najebać, tylko w jednej czwartej tego, co było, a było jakieś 100 ml). W smaku wódka oczywiście obrzydliwa.

randomness