Może to śmiesznie zabrzmi ale dla mnie to był prawdziwy dramat i koniec świata. Zakwasiłem z qmplem w wawie na starówce, usiedliśmy pod Zygim i odjeżdżamy.
49- letni mężczyzna przyszedł do komendy policji w Pabianicach. Wchodząc po schodach przewrócił się. Dostrzegł to dyżurny policjant.
49- letni mężczyzna przyszedł do komendy policji w Pabianicach. Wchodząc po schodach przewrócił się. Dostrzegł to dyżurny policjant.
Gdy funkcjonariusze podeszli do 49 - latka, okazało się, że jest nietrzeźwy. Wprowadzili go do budynku, gdzie miał wytrzeźwieć. Wtedy okazało się, że ma przy sobie narkotyki.
Dlatego został zatrzymany - informuje sierż. sztab. Agnieszka Jachimek. - Teraz odpowie przed sądem za posiadanie środków odurzających. Grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
7 grudnia 2023 roku o godzinie 4.20 dyżurny pabianickiej jednostki zauważył osobę, która przewróciła się na schodach prowadzących do budynku komendy. Mężczyzna był wyraźnie nietrzeźwy, bełkotał i miał problemy z samodzielnym poruszaniem się. Na dworze panował kilkustopniowy mróz, więc policjanci wprowadzili go do środka. 49-latek miał wytrzeźwieć w policyjnej celi.
Sytuacja jednak przyjęła nieoczekiwany obrót. Okazało się bowiem, że pabianiczanin posiadał przy sobie dilerkę z białym proszkiem. Policyjny tester potwierdził, że znaleziona substancja jest środkiem odurzającym.
Mężczyzna był już wielokrotnie notowany, a w związku z posiadaniem substancji zabronionych został zatrzymany. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut.
Nie był w stanie powiedzieć, jak się znalazł przed budynkiem komendy i w jakim celu do niej przyszedł. Teraz za swoje zachowanie będzie tłumaczyć się przed sądem. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Może to śmiesznie zabrzmi ale dla mnie to był prawdziwy dramat i koniec świata. Zakwasiłem z qmplem w wawie na starówce, usiedliśmy pod Zygim i odjeżdżamy.
Nienajlepszy stan psychiczny, pusty dom, późna jesień
Mając w pamięci swoją psychodeliczną inicjację (jakby ktoś był ciekaw, ostatni TR opowiada o tamtej nocy), jej zbawienne skutki oraz naprawdę gładkie wejście, tym razem postanowiłem popływać w "nieco" głębszej wodzie. O ja naiwny, o ja niecierpliwy, biada mi i biada tym, którzy myślą jak ja wtedy. Naczytałem się kilku opowieści o wysokich dawkach LSD i myślałem, że jestem już wręcz psychodelicznym wybrańcem, którego nie ruszy nic. Przyszedł dzień próby, o czym postaram się opowiedzieć najciekawiej, jak tylko się da (i na ile pamięć pozwoli, bowiem miało to miejsce 5 lat temu).
nastawienie: pozytywne miejsca: winda, pokój
Raport praktycznie "surowy", jest to scalony opis kilku przeżyć z trzech dni.
Kupiłem sobie z rana gaz, wracając do domu kirałem w windzie, kroki na klatce odbijały się mechanicznym pogłosem, przekręcanie klucza w zamku nasuwało skojarzenia z czymś o tyle mechanicznym co i owadzim, ot molibdenowy skarabeusz przebierający odnóżami. Później za dnia, były jeszcze 3 podejścia, ale prawdziwa faza zaczęła się wieczorem.
Kiram, "buchy" oporowe.
1 wdech: zaczyna się charakterystyczne pulsowanie;
2 wdech: dźwięk dostał echa, pogłosu, obrazek zaś dostał głębi;