Skazani na więzienie za uprawę konopi dla wietnamskiej mafii

Na kary od 3 do 4 lat więzienia, skazał Sąd Okręgowy w Szczecinie, Polaka i czterech Wietnamczyków, za prowadzenie dwóch plantacji marihuany. Rosło na nich ponad 3,8 tys. krzewów konopi, z których po likwidacji uzyskano ponad 120 kg marihuany o czarnorynkowej wartości 2 milionów złotych.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

TVP.INFO
Rafał Pasztelański

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

1325

Na kary od 3 do 4 lat więzienia, skazał Sąd Okręgowy w Szczecinie, Polaka i czterech Wietnamczyków, za prowadzenie dwóch plantacji marihuany. Rosło na nich ponad 3,8 tys. krzewów konopi, z których po likwidacji uzyskano ponad 120 kg marihuany o czarnorynkowej wartości 2 milionów złotych. Piątka skazanych, choć odpowiadała za udział w gangu, to ich rola ograniczała się do doglądania upraw.

Zlikwidowanie dwóch, prężnie działających plantacji konopi indyjskich, na przełomie maja i czerwca 2018 r., było dużym ciosem dla wietnamskiej mafii, która jest jednym z czołowych producentów marihuany w Europie.

Azjaci wynajmują, na podstawione osoby posesje w odludnych miejscach i zakładają tam plantacje, które działają maksymalnie do półtora roku. A narkotyk trafia często do zachodniej Europy, część zaś do miejscowych grup przestępczych.

Gang stracił towar i sprzęt za miliony

Z ustaleń Podkarpackiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej oraz funkcjonariuszy CBŚP wynikało, że na terenie jednej z posesji w Bienicach (woj. zachodniopomorskie) znajduje się nielegalna plantacja. I rzeczywiście, gdy policjanci wkroczyli tam 29 maja 2018 r. znaleźli 2735 krzewów konopi indyjskich. Przejęto także 13 kg gotowego suszu.

Trzy dni później, 1 czerwca, na terenie Gołdapi (woj. warmińsko-mazurskie) natrafiono na kolejną plantację konopi należącą do tego samego gangu. Na poddaszu budynku mieszkalnego policjanci znaleźli 1139 roślin. W budynku przejęto także 50 kg marihuany. Po zważeniu przejętych roślin oszacowano, że uzyskano by z nich ponad 120 kg marihuany o wartości ponad 2 milionów złotych.

Śledczy policzyli, że na przygotowanie obu plantacji, gangsterzy musieli wyłożyć kilkaset tysięcy złotych. Z czego urządzenia do naświetlania, nawadniania i nawożenia roślin to koszt 200-300 tys. zł na jedną plantację. Do tego dochodzą agregaty prądotwórcze i paliwo, co daje kolejne 100-150 tys. zł.

Więzienie dla „ogrodników”

Podczas likwidacji wspomnianych plantacji zatrzymano Polaka oraz czterech Wietnamczyków. Śledczy z podkarpackich „pezetów” oskarżyli Azjatów m.in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz uprawę konopi innych niż włókniste i wytwarzanie znacznej ilości marihuany. Obywatel Polski Stanisław A. odpowiadał za pomocnictwo w uprawie konopi i wytwarzania znacznej ilości marihuany.

Po kilkumiesięcznym procesie przed szczecińskim Sądem Okręgowym, usłyszeli oni wyroki. Dung Doan D. i Sy Tinh V. zostali skazani na kary po 4 lata więzienia. Ponadto pierwszy podsądny musi zapłacić 20 tys. zł grzywny, a drugi – 15 tys. zł. O rok niższe wyroki usłyszeli: Te Quoc T. oraz Dinh Thuan N., których obciążono grzywnami po 10 tys. zł.

Jedyny Polak na ławie oskarżonych – Stanisław A. został skazany na 4 lata więzienia i 10 tys. zł grzywny. Sąd zdecydował także o przepadku 81 tys. zł, osiągniętej korzyści majątkowej. Wyrok nie jest prawomocny.

Oceń treść:

Average: 9.5 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Szałwia Wieszcza

Ten trip raport jest kontynuacja trip raportu "Tragedia mojego życia". Poprzednie przeżycie, które opisałem w tamtym tripie było zdecydowanie negatywne. Oczywiście nie mogłem tego tak zostawić. Nie ma nic fajnego w dostaniu w mordę i nie oddaniu. Zadra drażniła mnie za paznokciem. Oczywiście bałem się, że scenariusz może sie powtórzyć, jednocześnie wierzyłem, że nie może być tak, że znów horror pojawi sie mojej psychice.

  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

lekki stres , ciekawość , chęć odczucia mocnych halucynacji miasto / aglomeracja / las

 

02.09.2020

Chcę wam przedstawić historię mojego pierwszego razu z benzydymią .

Krótki wstęp o mnie :
Jestem 17 latkiem mieszkającym w aglomeracji średniego miasta .
Mieszkam w domu jedno rodzimym , teren wokół mojej " wioski" to głównie lasy , mamy rzeczkę i pola . Autobus jeździ , chodniki , latarnie są , mamy 2 sklepy a więc nie jest tak źle . Mam małą paczkę znajomych z którymi się spotykam średnio co drugi dzień . Tyle chyba wystarczy więc opowiem wam tą pojebaną historię.

  • Etanol (alkohol)
  • Marihuana
  • Metoksetamina
  • Pozytywne przeżycie

Ogólne nastawienie jak najbardziej pozytywne oraz ekscytacja przed spontanicznym tripem. Setting nie wyglądał już tak kolorowo - komplet domowników w mieszkaniu, aczkolwiek z racji względnie późnej pory jedynie siostra pozostała na posterunku.

 Główna akcja miała miejsce w nocy z 22 na 23 sierpnia. Dzień minął mi na mniej lub bardziej udanych przygotowaniach do kampanii wrześniowej. Po nauce odczułem potrzebę relaksu, więc szybka mobilizacja i ekipa na wieczorne piwko zmontowana. Po wypiciu i spaleniu blanta powoli każdy udaje się do domu. Ja nie czuję się do końca ukontentowany, więc postanawiam wprowadzić w życie plan dysocjacyjnego tripa. Podczas drogi do domu odczuwam ekscytacje i podniecenie porównywalne z tym z pierwszych lotów.

  • Amfetamina

Nie będzie to opis pojedynczego tripu, bo wszystkie były podobne. Tak to już jest z amfetaminą. Pierwszy raz to jak lot w chmurach. Każdy następny to powolne opadanie na ziemię…


Doświadczenia: przez około 2 lata z przerwami - klej. Później zioło, dość dużo, ale nie przesadnie, benzodiazepiny, thioridazin, raz LSD (nic kompletnie mi nie było, chyba wałek), dwa razy extasy, ostatnio efedryna i kodeina.

randomness