Oto pisany w drugi dzień po zazyciu opis tripu(?) po benzydaminie:

Metoda z pozwami przeciwko wynajmującym lokale sklepom z dopalaczami okazała się skuteczna?
Sklepy z dopalaczami w Łodzi zostały zamknięte. Wszystkie stacjonarne punkty, w których można było kupić środki zastępcze będą zlikwidowane.
Łódzcy urzędnicy wystosowali pozew przeciwko sklepowi przy ulicy Nawrot, w którym można było kupić dopalacze i zapowiedziało, że w ten sposób postąpi w przypadku każdego lokalu ze szkodliwymi substancjami, któremu kamienicznicy nie wypowiedzą umowy. Metoda okazałą się skuteczna.
W mieście zamknięto wszystkie sklepy stacjonarne z dopalaczami. Był to m.in. lokal przy Rzgowskiej, Rewolucji 1905 rok i w bramie ulicy Piotrkowskiej, a także sklep przy ul. Nawrot.
Dotychczas złożony został jeden pozew w sprawie sklepu z ulicy Nawrot. Jednak zostanie on wycofany, bo jest w tym momencie niepotrzebny
- mówił mec. Jarosław Stasiak z biura prawnego Urzędu Miasta Łodzi.
Jak poinformował ordynator Oddziału Toksykologii w Instytucje Medycyny Pracy w Łodzi, ostatnio odnotowano spadek ilości pacjentów, którzy są przyjmowania z objawami ostrego zatrucia dopalaczami.
Pacjenci przyjmowani na oddział z ostrym zatruciem dopalaczami w miesiącach maj-sierpień 2016
• maj: 104
• czerwiec: 128
• lipiec: 62
• sierpień: 40
Oto pisany w drugi dzień po zazyciu opis tripu(?) po benzydaminie:
pozytywne nastawienie, w otoczeniu dwóch bliskich mi i zaufanych osób, wyjście do muzeum
Wiele razy zabierałam się do napisania trip raportu po spróbowaniu nowych używek (z mniejszą czy większą korzyścią dla mnie), jednak mam wrażenie że im bardziej człowiek w to wsiąka, tym w jakiś sposób mniej ‘wyjątkowe’ wydają się wszystkie kolejne okoliczności. Precyzując co mam przez to na myśli: odwrotnie proporcjonalnie do ilości nabywanych doświadczeń coraz mniej analizuje się na czym polegają nowe doznania, a bardziej po postu je przeżywa, tak po prostu będąc tu i teraz. A przynajmniej tak działa to w moim przypadku.
Sierpień, ostatni weekend wakacji tego roku. Zgodnie z planem spotkałem się z przyjacielem o 13 w lesie. Od razu zarzuciliśmy kartony. On jeden, ja dwa. Zaczęliśmy jechać rowerami w głąb lasu gdzie potem rozłożyliśmy koc i czekaliśmy aż zaczną nam się szczerzyć ząbki. Minęło z 40 min i czuć było już znajomą ciężkość w okolicach klatki z powodu spadku seretoniny. Chwilę po tym zaczęło się robić coraz lżej. Cały czas śmialiśmy się do siebie i zaczęliśmy chodzić po lesie. Gdy doszliśmy do altany w środku rezerwatu postanowiliśmy się tam zatrzymać.
Majowa noc w małej wiosce. Pokój z dostępem do balkonu, zmęczony psychicznie i fizycznie po całym dniu. Chęć sprawdzenia działania kodeiny po przeczytaniu odczuć i doświadczeń innych osób, które miały styczność z tą substancją. Bez nadmiernego podekscytowania.
A więc postanowiłem spróbować kodeiny, ponieważ byłem ciekawy, jak na mnie podziała. Po przeczytaniu kilku TRów, w których ludzie w zdecydowanej większości zachwalali tę substancję, dałem się tym opisom skusić. Nabyłem wcześniej dwa opakowania Thiocodinu po 10 tabletek i Spritea, i byłem już praktycznie gotowy. Ważę 80 kg, dlatego stwierdziłem, że dawka 300 mg na początek lepiej na mnie zadziała niż często na pierwszy raz wybierane 150 mg. Przez cały dzień zjadłem tylko lekkie śniadanie i obiad o 14:00, i do 21:00 nic nie jadłem, pijąc tylko wodę.