"Nawet nie wiedziałem co to było". Staranował chłopca i uciekł. Zarzuty po 1,5 roku

Jechał z amfetaminą we krwi i nawet się nie zatrzymał, żeby udzielić dziecku pomocy.

10-letni Michał miał iść tylko do sklepu po zakupy dla dziadka, a w dramatycznych okolicznościach zginął w okolicach domu. Kierowca, który go śmiertelnie potrącił jechał z amfetaminą we krwi i nawet się nie zatrzymał, żeby udzielić dziecku pomocy. Kilka miesięcy po wypadku prokuratura w Wolsztynie (woj. wielkopolskie) oczyściła go z zarzutów i umorzyła postępowanie. Materiał "Blisko ludzi" TVN24.

- Spotkała nas podwójna tragedia. Nie dość, że ktoś zabił moje dziecko, to jeszcze się okazuje, że dziecko zostało okrzyknięte sprawcą wypadku - mówiła Katarzyna Jęsiek, matka Michała.

Reporterom "Blisko ludzi" udało się porozmawiać z Mirosławem W., kierowcą, który potrącił Michała. Mężczyzna zapewnia, że 10-letni Michał wbiegł na drogę tak szybko, że nie był wstanie nawet rozpoznać, że to było dziecko. - Nawet nie wiedziałem co to było. To wyskoczyło mi momentalnie - tłumaczył.

Mirosław W. trzyma się wersji, którą 4 lata temu przyjęli biegli z Zielonej Góry, gdy uznali, że mężczyzna nie ponosi odpowiedzialności za wypadek. Prokuratura przyjęła tę wersję i umorzyła postępowanie choć wiele świadczyło na niekorzyść wówczas 21-letniego kierowcy. Choćby to, że w jego organizmie wykryto obecność amfetaminy. Mężczyzna twierdzi, że narkotyki brał dwa dni przed wypadkiem. W rozmowie z reporterem "Blisko ludzi" Mirosław W. przekonuje, że w dniu wypadku "czuł się dobrze, jak zawsze".

Decyzje prokuratury

We krwi było niewiele narkotyku, ale zdaniem pełnomocnika rodziny ofiary wypadku nie do końca wiadomo, jak naprawdę było z tą ilością, bo krew do badania została pobrana 4 godziny po zdarzeniu. - Błędy z postępowania przygotowawczego, czyli brak zmierzenia poziomu tego narkotyku przynajmniej dwukrotnie nie potrafią pokazać jednej rzeczy: czy była to wartość rosnąca, czy malejąca - mówił Andrzej Łebek.

Prokuratura nie widziała też winy Mirosława W. w tym, że po wypadku nie zatrzymał się, by udzielić dziecku pomocy, tylko uciekł do domu. - Byłem w stresie, nie wiedziałem co mam zrobić - tłumaczy swoje zachowanie mężczyzna.

Prokuratura uznała wtedy, że nawet gdyby mężczyzna się zatrzymał, to nie pomógłby dziecku. - Biegły z dziedziny medycyny sądowej w swojej opinii w sposób kategoryczny stwierdził, że w momencie, kiedy pieszy upadał na podłoże już nie żył - tłumaczy Małgorzata Mazur-Prus z prokuratury w Poznaniu.

113 metrów na masce?

Rodzina jest oburzona takimi wyjaśnieniami. - A kierowca skąd o tym wiedział, że dziecko zginęło? - pyta matka Michała. Chcą też pełnego wyjaśnienia sprawy, zwłaszcza, że pełnomocnik rodziny twierdzi, że jedna z opinii biegłych zakłada, że kierowca wiózł chłopca na masce przez ponad 100 metrów.

- Dziecko zostało uderzone, zawisło w jakiś sposób na samochodzie i dopiero po przejechaniu tych ponad 113 metrów, zostało zrzucone z tego samochodu - mówi. - Jeżeli przyjmiemy, że dziecko "przefrunęło" 113 metrów odległości, to szybkość (samochodu - przyp. red.) musiała być w granicach 140 km/h. Czyli przez teren zabudowany, 20 metrów wcześniej, musiał przejechać jak szalony - mówi Łebek.

Jarosław W. zapewnia jednak, że jechał 70-80 kilometrów na godzinę.

Z aktu oskarżenia wynika, że na zaburzenia postrzegania rzeczywistości na drodze miały wpływ narkotyki oraz to, że w trakcie jazdy korzystał z telefonu komórkowego. Miał wysyłać SMS-y. - Jeżeli nawet tego narkotyku by nie było, to jego zachowanie w czasie wypadku jest dramatycznie nie do przyjęcia - uważa pełnomocnik.

Zarzuty po 1,5 roku

Jarosław W. zarzuty o nieumyślne spowodowanie śmiertelnego wypadku, jazdę pod wpływem amfetaminy i ucieczkę z miejsca zdarzenia usłyszał dopiero 1,5 roku po wypadku. Być może nigdy nie stanąłby przed sądem, gdyby nie liczne materiały w mediach, w tym w "Blisko ludzi". Publikacje ukazały się po tym jak sprawę nagłośniła zrozpaczona matka 10-letniego Michała po tym, jak dowiedziała się, że prokuratura w Wolsztynie umorzyła postępowanie. Dopiero gdy sprawę przejęła prokuratura z Poznania, ruszyła ona z miejsca.

Od wypadku, w którym zginął 10-letni Michał minęły 4 lata. W ciągu najbliższych miesięcy sąd powinien ostatecznie odpowiedzieć na pytanie, czy odpowiedzialność za dramat na drodze ponosi Mirosław W. ]]

Po wyemitowaniu materiału odbyła się dyskusja. Gośćmi Ryszarda Cebuli w studiu "Blisko Ludzi" byli: adwokat Jacek Kondracki, prezes stowarzyszenia pomocy poszkodowanym w wypadkach i kolizjach drogowych Janusz Popiel, ekspert ds. bezpieczeństwa Jerzy Dziewulski oraz Maria Banaszak ze stowarzyszenia MONAR.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)

Komentarze

doktor_koziełło

No coż sprawa przykra, ale dzieciak ewidentnie wtargnął, a gościu nawet na zwale nie był. Ale byłby z niego dobry kozioł ofiarny, na szczęście nawet w tym pojebanym państwie sady czasem są rozsądne.
Zajawki z NeuroGroove
  • Bad trip
  • Marihuana
  • Marihuana

-3 stopnie; sypie śnieg; 16:00; dom kolegi jedynie na konsumpcję;

 

Zaczęło się, gdy kolega zadzwonił na telefon. Ubrałem się w miarę ciepło, żeby móc przeczekać fazę na dworze. Zwykle po dwóch lufkach upchanych na maksa miałem wyostrzone zmysły i potężny chillout. Tym razem wszystko miało być inaczej.

 

16:20 - cztery wiadra gotowe do konsumpcji, po dwa na łeb.

 

  • Dekstrometorfan
  • Kodeina

Dzień jak co dzień, stan obojętny, miejsce tu i teraz, no dobra, łóżko.

To ten dzień. Próbuje po tylu latach ćpańska najbanalniejszego (bo najłatwiej dostępnego) mixu świata. Dwa odłamy leczenia duszy i kaszlu mieszają się w moim żołądku. W tak małych dawkach (pierwsze 150mg dexa najpierw, po godzinie dopiero dorzutka kody i drugiego 150) bo kodeinę i tak zamierzam rzucić raz na zawsze (raport stąd od typa, który pisał, że po latach katowania thiocodinu spędził rok w szpitalu, z rozkurwionymi flakami, zapamiętam na całe życie) a acodin w dużych dawkach wywołuje we mnie jakieś pojebane rażenie prądem, nie wiem, miał ktoś też to? Wracając, naćpałem się.

  • 25C-NBOMe
  • 2C-E
  • 4-HO-MET
  • Amfetamina
  • Bufedron
  • Kofeina
  • MeoPP
  • Tytoń

pozytywne nastawienie, pewien zimowy dzień, +5°C, ja i tw. D wybieramy się na działkę aby pobawić się fenetyloaminami.

Moje doświadczenie: tetrahydrokanabinol, dekstrometorfan, atropina, amfetamina, etanol, kodeina, dimenhydrynat, benzydamina, kofeina, efedryna, pseudoefedryna, propan, butan, kanabinole, fluoksetyna, mefedron, mirystycyna, ergina, 25C-NBOMe, 2C-E, MeoPP, metocyna, bufedron, miksy powyższych

  • Bad trip
  • Etanol (alkohol)
  • Marihuana
  • Marihuana

Domowe zacisze, czwartkowy wieczór ok. 22. Nastawienie bardziej niż pozytywne, w tle muzyka z playlisty stworzonej na podobne okoliczności, na stole piwko a w lodówce przygotowane na gastro spaghetti. Jak się wydawało, przy takim zestawie można liczyć na miły wieczór :)

Dzień przed opisywanym poniżej tripem, zakupiliśmy sztukę u znajomego. Z powodu braku wolnego czasu, pomyślałam że palenie najlepiej odłożyć na luźny, spokojny wieczór, więc sztuka powędrowała do szuflady. Następnego dnia mieliśmy wolny wieczór,  zaproponowałam, żeby przyjarać po chamsku z wiadra;) Mój facet nie lubi palić w ten sposób, ale w końcu go namówiłam i poszłam do kuchni przygotować co trzeba.

W między czasie upichciłam szybko spaghetti (ostatnimi czasy często miałam potworne gastro po paleniu) i włożyłam piwka do lodówki.

randomness