Palenie skorpionów - ekstremalna zabawa, której nie polecamy

Redakcja [H] nie zajmuje stanowiska w kwestii prawdziwości podanych w poniższym artykule z Interii informacji. Niemniej... nie próbujcie tego w domu.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Interia Facet

Odsłony

3062
W Europie może się to wydawać szokujące i nieprawdopodobne, lecz w dalekiej południowej Azji "palenie skorpionów" niewielu dziwi. Palenie w sensie narkotycznego odurzania, bowiem jad tego pajęczaka ma silne działanie halucynogenne, a z czasem - niezwykle uzależniające.

Pakistańczycy - bo oni głównie specjalizują się w "jaraniu" skorpionów - podchodzą do tematu ze sporym znawstwem. Martwego skorpiona suszą na słońcu przez kilka, kilkanaście godzin (niektórzy robią to nawet przez parę dni) ewentualnie przypiekają żywego osobnika na rozżarzonym węglu, aż do uzyskania pożądanego efektu.

Następnie wysuszonymi szczątkami skorpiona nabijane są fajki i lufki, a dym trafia do płuc palaczy. Jako, że to ogon zawiera najwięcej trucizny, niektórzy kruszą go i mieszają z haszyszem i tytoniem, przygotowując w ten sposób wyjątkowo zabójczego "skręta".

W 2007 roku w książce "Narkotyki w Afganistanie" socjolog David MacDonald opisał przypadek spotkania na swojej drodze człowieka uzależnionego od odurzania się skorpionami. Tak opisał swoje wrażenia z obserwacji:

Efekt był natychmiastowy. Jego oczy robiły się czerwone, podobnie cała twarz, o wiele bardziej niż u kogoś, kto pali tylko haszysz. Wyglądał na mocno strutego, lecz jednocześnie był nadpobudliwy i czujny. Gdy próbował wstać, przewrócił się kilkukrotnie. Zapach spalonego skorpiona był słodszy niż zapach haszyszu, choć jednocześnie wydawał się nieczysty. Samo odurzenie trwało o wiele dłużej, niż w innych przypadkach.

Narkotyczny haj trwa nawet do dziesięciu godzin. Pierwsze sześć potrafi być bolesne, bo organizm walczy z obcą substancją i przyzwyczaja się do niej. Następnie jednak ból ustępuje, przeradzając się w przyjemne uczucie relaksu i intensywnej przyjemności. Wszystko wokół zdaje się tańczyć. Ulice, pojazdy, wszystko, co mam przed oczami
- relacjonuje 74-letni Sohbat Khan, który w młodości był uzależniony od tego rodzaju inhalacji.

Najpierw kupował pajęczaki od ulicznych sprzedawców. W szczytowym momencie uzależnienia, gdy nie miał grosza przy duszy, sam przeczesywał okolice w poszukiwaniu żywych skorpionów. Bywało, że poszukiwania kończyły się fiaskiem. Wtedy wyruszał w podróż do Peshawaru, aby tam dostać swój narkotyk. "To była najgorsza forma uzależnienia" - wspomina dziś Khan.

Eksperci nie polecają tak ekstremalnych zabaw, przekonując że jad skorpiona jest niezwykle niebezpieczny dla ludzkiego mózgu. O wiele bardziej, niż "konwencjonalne" narkotyki. Niebezpieczeństwo wzrasta zwłaszcza podczas inhalacji.

"Palenie powoduje halucynacje, stan w którym ludziom wydaje się, że widzą coś, co w rzeczywistości nie istnieje" - tłumaczy doktor Azaz Jamal i dodaje, że eksperymenty z paleniem skorpionów mogą prowadzić do zaburzeń apetytu, snu, a nawet urojeń.

Uzależnienie takie jest niezwykle trudne do wyleczenia, gdyż w Pakistanie nie istnieją oficjalne dane, czy statystyki na ten temat. Podobnie jest z badaniami naukowymi, czy w końcu regulacjami prawnymi.

"Potrzebujemy zmiany przepisów. Musimy przestać zabijać skorpiony" - komentuje jeden z byłych pracowników wydziału kontroli narkotyków w prowincji Khyber Pakhtunkhwa, podkreślając że narkomani mogą znacznie utrudnić badania nad prozdrowotnym wykorzystaniem tych pajęczaków.

W większości krajów świata palenie skorpionów brzmi, jak jakaś kompletnie ekstremalna forma zabawy. Jednak w Pakistanie, a także Afganistanie i Indiach, to tani sposób na odlot i podniesienie poziomu adrenaliny.

"Mieliśmy sporo sukcesów w walce z dilerami alkoholu, opium, syropu na kaszel, czy heroiny. Ale teraz młodzi ludzie odkryli szaleństwo palenia skorpionów. Z tym też musimy sobie poradzić" - mówi anonimowo oficer policji z miasta Bharuch.

Dla wielu nieświadomych entuzjastów nowej, quasi-narkotycznej mody negatywnym przykładem igrania z używkami może być Umer Gul. Człowiek kompletnie wyniszczony przez najtańszą dostępną lokalnie używkę.

Umer miał kiedyś normalne życie, był urzędnikiem w armii, dziś błąka się samotnie po ulicach Karak, wpatrując w pustkę i mamrocząc coś pod nosem.

Najpierw popalał haszysz z przyjaciółmi. Nie sądziłem, że to coś złego. Ale potem przerzucił się na skorpiony i zupełnie postradał zmysły. Opętany nałogiem rzucił pracę i wpadł w narkotyczny trans. Skorpiony są niezwykle toksyczne. Dlatego mój brat spędza teraz większość swojego czasu na wałęsaniu się bez celu po okolicy
- mówi ze smutkiem w głosie Mohammed, brat Umera.

Czy palenie skorpionów może prowadzić do śmierci? Na to pytanie nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi, jako że nie zarejestrowano jeszcze oficjalnie takiego przypadku. Jednak na filmie umieszczonym na YouTube przez użytkownika kwkn08 w 2008 roku widzimy mężczyznę palącego skorpiona z fajki. Opis wideo jest krótki "Mój przyjaciel zmarł następnego dnia". I nawet, jeśli to nie jest prawda, to my nie potrzebujemy lepszej przestrogi.

Oceń treść:

Average: 7.6 (8 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • 3-MeO-PCP
  • Problemy zdrowotne

oboje podeksytowani przed wyjazdem, pełen luz, królowa życia i król.

  Dopiero dzisiaj uswiadomiłam sobie, ile czasu mineło od mojego ostatniego upadku. A może on nastepuje własnie teraz, kiedy o pierwszej w nocy piszę te słowa popijajac piwo gaszące zewnętrzny żar, przykrywające wewnętrzną pustkę.

  • Dekstrometorfan

Set&Settings: Mój zielono-żółty pokój. Po godzinie 20. Solo style.

Dawkowanie: 225mg(15 tabletek)

Doświadczenie: Alkohol, Mj, raz motorola :D

Dane: 18lat, 83kg

20:40: Zarzucam pierwsze w życiu 5 tabletek tzw. kaszloka. Będę to robił co 5minut, czyli 3 razy po 5 pillów. Idę do kibla wysrać się, żebym się nie posrał w czasie fazy, bo to można było nazwać naprawdę bad trip…

20:45:Wysrałem się(2 tony mniej). Łykam kolejne 5 tablet. Zapuszczam muzę.

  • Grzyby halucynogenne
  • Przeżycie mistyczne

Szczera chęć przeżycia duchowego oczyszczenia, wkraczająca w nietknięty przez martwą, ludzką rękę fragment pradawnego lasu. Czyż mogło być lepiej? A miało to miejsce, pewnej zagubionej, jakby się wydawało, w granicach czasu i przestrzeni... jedynej świadomej, złotej, polskiej jesieni.

Zawsze, pierwszym problemem nazbyt przewrażliwionego autora, jest rozpoczęcie tekstu w taki sposób, by czytelnik już na samym początku nie drgnął w okrutnym spazmie przedwczesnej krytyki, wciskając gorączkowo przycisk cofania w przeglądarce jedną ręką, drugą zaś, sięgając po swe odłożone zawczasu, konopne pigułki, wytwarzane przez ostatnią hippisowską komunę, gdzieś hen daleko, za nieprzebytymi otchłaniami czasu...

  • 4-ACO-DMT
  • 4-HO-MET
  • Metoksetamina
  • Problemy zdrowotne

Wieczór, pokój, nastrój wyrównany.

Data tripa: 10.04.2014
 Od początku wybór poszedł na metodę podania domięśniowego. Wszystko wymieszałam razem i rozpuściłam w 3,5 ml wody. Zwykle nie mam problemu z wejściem do mięśnia, tutaj nie chciałam ewentualnie marnować materiału podając go podskórnie. Dlatego też zanim poszedł strzał upewniałam się. Zdawało mi się, że weszłam w mięsień, do tej pory w sumie nie jestem pewna jak w końcu było. Bliżej jest wersji tego, że poszło IV, co jak wiadomo = duże zaskoczenie, bo szybsze wejście i zdecydowanie mocniejsze.

randomness