[20141229]
![](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/smoking.jpg)
Nie ma dowodów na to, że marihuana w sposób bezpośredni zwiększa ryzyko depresji – twierdzi dr Daniel K. Hall-Flavin z Mayo Clinic na stronie internetowej słynnego szpitala amerykańskiego.
Nie ma dowodów na to, że marihuana w sposób bezpośredni zwiększa ryzyko depresji – twierdzi dr Daniel K. Hall-Flavin z Mayo Clinic na stronie internetowej słynnego szpitala amerykańskiego.
Amerykański specjalista przyznaje, że wśród osób sięgających po konopie indyjskie częściej występuje depresja. „Między jednym a drugim nie ma jednak bezpośredniego związku” – podkreśla Hall-Flavin. Jego zdaniem, ludzie ze skłonnością do depresji częściej używają marihuany, żeby lepiej sobie radzić z objawami tej choroby.
Do podobnych wniosków skłaniają badania opublikowane przez „JAMA Psychiatry”, którymi objęto prawie 35 tys. Amerykanów od 18. roku życia. Wynika z nich, że napady lęku i zaburzenia nastroju tak samo często występują u osób zażywających marihuany, jak i tych, które nigdy po nią nie sięgały.
Samir Haj-Dahmane z University at Buffalo's Research Institute on Addictions podkreśla, że jednym z głównych czynników depresji jest silny stres. Kanabinoidy zawarte w konopiach indyjskich mogą poprawiać nastrój i pomagają lepiej sobie radzić z depresją. Specjalista przyznaje jednak, że związek marihuany z tą chorobą wymaga dalszych badań.
Z obserwacji 4,4 tys. osób przeprowadzonych przez Center for Epidemiological Studies wynika, że nie zauważono, by depresja częściej występowała u osób, które rzadko, jak i często sięgają po marihuanę. Te same badania wykazały jednak, że może ona zwiększać ryzyko psychoz i schizofrenii u osób z predyspozycją do tej choroby.
Dr K. Hall-Flavin ostrzega również, że nastolatki, które mają za sobą próbę samobójczą częściej sięgały po marihuanę lub inne środki odurzające.
Zaraz, zaraz... jeśli nie doświadczyłeś m-hole'a lub k-hole'a nie do końca możesz pojąć, o co w tym wszystkim biega. Hmm, choć dla laików nie mogę wystosować nawet opisu, który by w pełni to oddał. Moim zdaniem ograniczenia lingwistyczne to jest najlepsza bariera przed wyjaśnieniem, o co w tym wszystkim biega.
Ekscytacja,chęć spróbowania psychodelików,otwartość na nowe doznania,idealne otoczenie(piękny,słoneczny dzień wiosny i dwóch najbliższych znajomych obok siebie)
Tego dnia wstałem nadzwyczaj chętnie.Od dwóch dni,kiedy w ręce wpadły mi dwa kartony z 25b-nbome,byłem mocno podekscytowany.Właściwie było to moje pierwsze doświadczenie z typowym psychodelikiem,a już od dłuższego czasu czułem potrzebę poszerzenia horyzontów narkotycznych o te substancje.Przez ten czas posiadłem sporo wiedzy teoretycznej i starałem się jak najlepiej poznać substancję.Skutkiem tego wiem,że niezwykle istotne są set&settings.Tak więc,zadbałem o nie bardzo dokładnie - wybrałem ładny,słoneczny,wiosenny piątek w domu przyjaciółki(N) oraz poprosiłem kumpla(K) o(trzeźwe)dotrzy
Nastawienie pozytywne z chęcią przeżycia czegoś nowego. Chyba podświadomie nawet oczekiwałam, że przeżyję/zobaczę coś co da mi wiarę w życie.
Zaczęliśmy razem z chłopakiem o 18:00. Znajomy chłopaka raz/dwa razy w roku ma dostawę, tym razem wypadła w połowie listopada. Przypominam sobie, że moje pierwsze bliskie spotkanie z kapeluszami odbyło się dwa lata wcześniej w podobnym czasie. "To nie może być przypadek!"- myślę i żuję każdego grzybka z osobna - dokładnie jak za pierwszym razem, kiedy żołądek nie poradził sobie i część tripa wisiałam na toalecie. Przy kolejnych razach do spożycia potrzebowałam jakiejś przegryzki. Poszatkowane nadzieniem do tosta lub posypka na bułce + kleks z ketchupu, który skutecznie zabija smak.