Zasadzka na skręta

Znów o narkotykach w polskiej armii...

Anonim

Kategorie

Źródło

?

Odsłony

3767
Czy wojsko bierze? Czy w naszej armii mogą zdarzyć się przypadki, że żołnierz służby zasadniczej po dawce amfy, marychy lub jakiegoś innego narkotykowego świństwa - tak jak po kilku piwach - weźmie broń i uda się na wartę? Przeciwdziała temu Żandarmeria Wojskowa, która zaprosiła nas na jedną ze swoich akcji.

Obowiązuje pełna konspira. - Akcję przeprowadzimy w garnizonie oddalonym o około sto kilometrów od Warszawy - w późnych godzinach popołudniowych enigmatycznie informuje kpt. Norbert Chabior z Oddziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej.

Niewiele czasu po tym tajemnice przestają być tajemnicami i staje się oczywiste, że "atak" pójdzie na Dęblin. Dlaczego akurat tam? - Z prośbą o taką akcję zwrócił się do nas dowódca 6. Bazy Lotniczej ? już następnego dnia rano wyjaśnia mjr Andrzej Naruk z KG ŻW. - Dęblin jest o rzut kamieniem od Puław, które stanowią ważny punkt na mapie polskiej narkomanii. Do jednostki wojskowej wejdziemy znienacka - ukonkretnia st. chor. sztab. Andrzej Lewandowski, komendant placówki ŻW w Dęblinie.

Skoro wszystko jest już jasne, nazwijmy rzeczy po imieniu i postawmy sprawę wprost: czy wojsko również bierze? Czy w wojsku mogą zdarzyć się przypadki, że żołnierz po dawce amfy, marychy lub jakiegoś innego narkotykowego świństwa - tak jak po kilku piwach - weźmie broń i uda się na wartę? Czy koszary nie stały się dla dilerów białej śmierci nie mniej atrakcyjnym terenem niż np. szkoły? Czy wśród tych dilerów nie pojawiają się już ludzie w mundurach? I czy wreszcie w wojsku nie powinniśmy zacząć mówić szczerze, bez obłudy i otwartym głosem o rzeczywistych zagrożeniach narkomanią?

Od spokoju do alarmu

Dęblin, godz. 9.15. 6. Baza Lotnicza znajduje się w kompleksie obiektów podległych komendantowi-rektorowi Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych. - Ma pan zgodę dowódcy WLiOP na zbieranie materiałów prasowych? Jeżeli nie, to nie mamy o czym rozmawiać. Nie wejdzie pan na teren szkoły - jasno stawia sprawę gen. bryg. pil. Tadeusz Kuziora i nawet nie chce spojrzeć na legitymację dziennikarza wojskowego.

Czyżby więc w Dęblinie coś nie grało? - od razu nasuwa się podejrzenie. Jednakże z niedawno opublikowanego w "Polsce Zbrojnej" tekstu ("Ciemne strony służby" - nr 14) wynika, że przełożeni mogą spać spokojnie. Wszak - czego dowodziła statystka i resume autora artykułu ? od dwóch lat spada w sądach wojskowych liczba spraw karnych oraz wykroczeń i w związku z tym nie ma wątpliwości, że w armii poprawia się dyscyplina. Jednocześnie jednak - jak podpowiadają sceptycy i licznie dzwoniący do redakcji - statystyka nie zawsze dotrzymuje kroku praktyce codzienności.

Przykładowo - płk Sławomir Lorencik, prezes Wojskowego Sądu Garnizonowego w Bydgoszczy, rzeczywiście może powiedzieć o znikomym ładunku społecznej szkodliwości spraw związanych z narkotykami w wojsku. Po prostu - w obszarze odpowiedzialności jego sądu jeden żołnierz miał skręta, drugi go zapalił, a trzeci poczęstował nim kolegę. I na tym koniec wojskowej narkomanii. Płk Krzysztof Winnicki (WSG we Wrocławiu) jednak już ostrzega: - Spraw związanych z narkotykami jest coraz więcej. Jedni żołnierze biorą narkotyki na przepustkach, drudzy wnoszą je do jednostek, jeszcze inni nimi handlują. Płk Krzysztof Mastalerz, wiceprezes Wojskowego Sądu Okręgowego w Poznaniu, uderza zaś w ton alarmujący: - To jest prawdziwy problem. Właśnie rozpatrywałem zażalenie na tymczasowe aresztowanie żołnierza nadterminowego oskarżanego o rozprowadzanie narkotyków w jednym z wojskowych ośrodków szkolenia. Aresztowanie przedłużyłem, sprawa jest rozwojowa. Lucjan Bagiński (WSG w Gdyni) idzie jeszcze dalej: - Na odprawie w dowództwie Marynarki Wojennej podkreśliłem, że przypadki posiadania, zażywania i handlowania narkotykami w szeregach wojska są coraz częstsze.

Kto zaś handluje? Żołnierze służby zasadniczej i, niestety, coraz częściej kadra. Głównie młodsza, wywodząca się z korpusu podoficerów i chorążych. Płk Leszek Gała (WSG w Zielonej Górze) może jedynie potwierdzić, że narkomania przeskakuje przez płot koszar. 6 stycznia br. do jego sądu wpłynęła sprawa jednego żołnierza mającego na służbie narkotyki. 20 lutego podobne oskarżenie obejmowało pięciu żołnierzy, 8 marca - czterech i 10 marca - kolejnych czterech.

- Te dane przekonują również o tym, iż Żandarmeria Wojskowa robi swoje i że wojskowe organa ścigania dmuchają na zimne ? uważa płk Gała.

Porcje, nie kilogramy

Godz. 10.30. Sprawa wpuszczenia bądź też nie reportera "PZ" na teren dęblińskiej szkoły uruchamia telefony na różnych szczeblach dowodzenia. Zostaje w nią zaangażowany sam dowódca WLiOP. Gdzie kończy się troska o tajemnicę wojskową i zaczyna zbędna biurokracja, w zasadzie nie wie nikt, ale: - Jest zgoda dowódcy wojsk - oznajmia w końcu jeden z oficerów. Na bramie przepustek WSOSP nic jednak o tej zgodzie nie wiedzą i telefony grzeją się od początku. Dopiero kilkadziesiąt minut później dziennikarz wojskowej gazety może dotrzeć do gabinetu dowódcy 6. Bazy. - Obecnie mam sześciuset żołnierzy. W roku ubiegłym przyjąłem cztery wcielenia po tysiąc żołnierzy. Nigdy nie wiem, który z nich był karany albo brał w cywilu narkotyki. Dlatego proszę o wsparcie Żandarmerię Wojskową - odkrywa karty płk pil. Stanisław Wesołowski.

Faktem jest, że Żandarmeria Wojskowa trafnie wyczuła syndrom czasu. Dlatego teraz każdy jej oddział dysponuje ambulansem kryminalistycznym, który pozwala niespodziewanie wpaść do dowolnego garnizonu, zabezpieczyć ewentualne ślady i zidentyfikować wszelkie narkotyki. Żandarmi wchodzą do pododdziałów z kilkoma walizkami, w których znajdują się m.in. testery pozwalające wykryć narkotyki w moczu, pocie i ślinie. Nawet po trzech miesiącach od ich zażycia! Niekiedy ze specjalnie wyszkolonymi psami przeszukują również rejony zakwaterowania.

- Efekty tej pracy są widoczne, choć nie można ich porównywać z tymi, które osiąga policja bądź straż graniczna. Tamte służby operują kilogramami przejętych narkotyków, my porcjami. Za jedną porcję uważamy natomiast dziesiątą część grama substancji narkotycznej, która wystarcza na odurzenie jednej osoby - uprzedza ewentualne emocje kpt. Chabior.

Z oficjalnych danych wynika, że ŻW w 1999 r. ujawniła w szeregach wojska tylko 346 porcji narkotyków. Rok później było ich niemal 29 tys., a po dwóch latach - blisko... 56 tys.! W 2002 r. żandarmeria odebrała żołnierzom 9,3 tys., w ub.r. ponad 10 tys. porcji narkotyków.

- Dlaczego właśnie rok 2001 był rekordowy? Przede wszystkim dlatego, że wpadło kilku żołnierzy kontraktowych ze Świętoszowa, którzy - chcąc zarobić - sprowadzili z misji pokojowej w Kosowie do swojej jednostki większe ilości narkotyków. Lecz był to odosobniony przypadek - wyjaśnia płk Edward Jaroszuk, szef Oddziału Dochodzeniowo-Śledczego KG ŻW.

Czy kadra dowódcza może więc spać spokojnie? Na pewno nie! Przekonują o tym meldunki żandarmerii. Wynika z nich, że problem wciąż jest żywy. Przecież w Ostrowie Wielkopolskim narkotyki rozprowadzało trzech żołnierzy służby zasadniczej, a w domu jednego z nich ujawniono hodowlę marihuany. W Krakowie pod jedną z jednostek złapano cywilnego dilera, który miał przy sobie 70 g marihuany i tyleż amfetaminy. W Międzyrzeczu zatrzymano dziewczynę żołnierza służby zasadniczej, która na randkę stawiła się z kilkoma narkotycznymi "lufkami", 10 g amfetaminy i trzema znaczkami LSD. Zaraz potem zatrzymano trzech żołnierzy i trzech cywili podejrzanych o rozprowadzanie narkotyków w Trzebiatowie. Ostatnio w jednym z południowych garnizonów zarzut rozprowadzania narkotyków przedstawiono komandosowi w stopniu chorążego. Miał przy sobie sporą ilość narkotyków.

Garnizonowa lista przebojów

Godz. 12.00. Niby współdziałamy z Żandarmerią Wojskową. Niby, gdyż: - Na zrobienie każdego zdjęcia potrzebna jest zgoda dowódcy naszych wojsk ? uprzedza oficer znienacka wyskakujący z sąsiedniego budynku. Obiektyw reporterskiego aparatu zostaje więc zamknięty. Koniec, kropka, bez dyskusji. Nawet jeżeli ewentualna fotka służyłaby prezentacji pozytywnych działań służb garnizonu Dęblin.

Idziemy na wartownię. Warta - na żądanie żandarmów - ustawia się w dwuszeregu, a każdy z żołnierzy wyjmuje z kieszeni książeczkę wojskową: ? Pan pójdzie na badania z testerem na narkotyki, a pan na alkomat... - słychać. Pierwsze minuty badania wskazują, że chyba wszystko jest OK. Chociaż...

- Brałeś?
- Brałem przed powołaniem do wojska - niespodziewanie przyznaje jeden z żołnierzy w stopniu starszego szeregowego.
- Nie pisz o mojej jednostce, zapukaj w tej sprawie do sąsiedniego garnizonu - po przyjacielsku nie chcą zauważać tematu znajomi dowódcy.

Czemu? Skąd ta ostrożność? Niestety, wielu wychodzi z założenia, że każda wzmianka o narkotykach w danej jednostce ściągnie kolejną kontrolę, która może czepić się wszystkiego. Chociaż prawie każdy przyznawał, że "problem jest i trzeba się nim zająć". Z oficjalnej garnizonowej listy narkotykowych przebojów (opracowanej przez KG ŻW, WBBS i potwierdzanej przez dowódców) wynika jasno, że w większości jednostek Wojska Polskiego można spodziewać się tego samego: żołnierze służby zasadniczej znają się na narkotykach. Najbardziej popularna jest wśród nich marihuana (trawka), zaraz za nią idzie amfetamina. Jak zdobywają te narkotyki?

Post scriptum

Godz. 14.00. - Gdyby ten oficer zauważył narkotyki w swoim pododdziale i nie ujawnił tego, poniósłby odpowiedzialność karną - stwierdza na do widzenia jeden z funkcjonariuszy ŻW. - Nasza baza jeszcze niedawno nie miała najlepszej opinii. Staram się zmienić jej wizerunek. Nie boję się więc wezwać Żandarmerii Wojskowej ani usłyszeć, że któryś z podległych mi żołnierzy miał kiedyś kontakt z narkotykami. Jeżeli będę mógł mu pomóc, to zrobię to - deklaruje płk Wesołowski. Ta akcja udowodniła, że tylko jeden żołnierz bazy skosztował kiedyś marychy. Jeszcze w cywilu.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

były żołnierz.. (niezweryfikowany)
żołnierz tez człowiek.. czasem zapalic musi.. :) <br>
spiros (niezweryfikowany)
znalem kiedys ziomka który dilował w wojsku białkiem i marychą. Według jego statystyk na kompanii 124 osoby fete waliło 84 ;]
skanki (niezweryfikowany)
niezly wałek <br>polski zolnierz na warcie tylko nafukowany <br>hehe 1 zapalil zielska i to jeszcze w cywilu <br>heheh niezle...
lato 03/04 (niezweryfikowany)
i tak nie dacie rady tego postrzymać,a wojsko i tak będzie brało i piło tylko po to żeby odreagować i dojść do siebie.Wiem bo sam to przrerabiałem.Powodzenia
Zajawki z NeuroGroove
  • Szałwia Wieszcza

Nazwa substancji: Salvia Divinorum


Doświadczenie: Ziele (bardzo często), Hasz (kilka razy), Gałka (2 razy i nigdy więcej), kiedyś alkohol (nie za często)


Dawka i sposób uzycia: 2 duże liście, metoda "kulki"


Set & setting: Łąka, letnie popołudnie (15 - 18 godz), dwie osoby. Oczekiwaliśmy mocnych doznań, ale przynajmniej ja byłem jakoś szczególnie nieprzekonany.




  • 4-ACO-DMT
  • Marihuana
  • Pierwszy raz

2012-08-03, Osiemnasty Przystanek Woodstock

Zacznę od tego, że mieszkam w dość małym mieście, jakieś 12 tysięcy mieszkańców. Oprócz trawy, alkoholu, amfetaminy, acodinu i mefedronu nie ma dostępu do żadnych innych narkotyków. Historia którą opiszę zdarzyła się na ostatnim Przystanku Woodstock w 2012 roku. Jako łepek niesamowicie zainteresowany nowymi doświadczeniami z substancjami zmieniającymi świadomość, jechałem na Woodstock w nastawieniu, że uda mi się tam spróbować jakiś mocniejszych dragów.

  • 2C-B
  • Tripraport
  • Tytoń

Set: Pozytywne emocje wracają do mojego życia. Część moich problemów psychicznych została rozwiązana, świat jest lepszy niż mój umysł potrafił go postrzegać, spłacam swój dług senny i chętnie postałbym dłużej lecz jestem w miarę wyspany. Mam za sobą parę problemów emocjonalnych, egzystencjonalnych i rodzinnych, lecz czuję że jestem po pozytywnej stronie energii teraz :), choć dalej czuję takie zamulenie, niechęć do działania i lekki chaos. Setting: Na mieszkaniu matki mojej przyjaciółki na której opiekuję się 2 kotami. Przybyłem wczoraj, jestem tu 2 dzień, mieszkanie całe dla mnie jest dzisiaj.

Substancje: 2C-B 15 mg(mała dawka) + tytoń(codzienne uzależnienie)

  • Grzyby halucynogenne
  • Trichocereus Pachanoi (San Pedro)
  • Tripraport

Solówka z naturą, nastawienie jak najlepsze. Nie pierwszy samotny trip, ale pierwszy w miksie takich dawek.

Na pomysł takiego miksu wpadłem po wspaniałej podróży na bolivian torchu. Ogólnie dawki psychodelików u mnie zazwyczaj musiały być większe więc nie bałem się o swoje zdrowie psychiczne czy cokolwiek tam innego. Zaczynajmy, arrrr!