W procesie o narkotyki zaginął dowód. Był nim kot, który je przenosił

Podczas toczącego się w Rosji procesu dotyczącego przemycenia narkotyków do kolonii karnej zaginął kot, który został użyty do tego procederu. Adwokaci twierdzą, że zwierzę zostało podmienione i oskarżają prokuraturę o fałszowanie dowodów.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

TVP.INFO/PAP

Odsłony

237

Podczas toczącego się w Rosji procesu dotyczącego przemycenia narkotyków do kolonii karnej zaginął kot, który został użyty do tego procederu. Adwokaci twierdzą, że zwierzę zostało podmienione i oskarżają prokuraturę o fałszowanie dowodów.

Proces toczy się od dłuższego czasu przed sądem w obwodzie tulskim. Oskarżonym jest jeden z więźniów kolonii karnej, który według śledczych planował z pomocą znajomych użyć kota do przenoszenia narkotyków na teren kolonii karnej. Miały się one znajdować w obroży zwierzęcia.
B Znajomi więźnia zostali zatrzymani, gdy wraz z kotem podjechali autem do ogrodzenia kolonii karnej; kot został przejęty i uznany za dowód rzeczowy „koloru szaro-biało-czarnego”. Umieszczono go w miejscowym minizoo.

Jednak gdy obrońcy zażądali okazania dowodów rzeczowych – samochodu, obroży i kota, okazało się, że zwierzę zaginęło. Adwokaci chcieli przeprowadzić eksperyment śledczy i sprawdzić zachowanie kota bez obroży, a także jego wagę bez zarekwirowanych według śledczych narkotyków.

W poniedziałek strona oskarżenia zaprezentowała kota w sądzie, jednak okazało się, że przyniesiony przez prokuratora okaz jest innej maści niż domniemany „kurier narkotykowy”. Ów właściwy kot miał wszystkie cztery łapy i nos białe, a do sądu przywieziono kota, którego przednia lewa łapa i nos są w paski – oświadczył adwokat Dmitrij Sotnikow.

Adwokat zarzucił prokuraturze fałszowanie dowodów, po czym sędzia ogłosił w procesie przerwę do 14 listopada.

Oceń treść:

Average: 9.7 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Inne
  • Tripraport

Działka nad zbiornikiem wodnym, względna pogoda i niezły humor. 8 osób. Wśród tych 8 osób roboczo wyróżniłem grupę gamma (D.,I.,K.,W.,), grupę alfa (sinus i M.) a także siebie i Cosinusa. Grupy oznaczone greckimi literami alfabetu nie znały się ze sobą, a ja i Cosinus znaliśmy wszystkich. Powodowało to u mnie pewnie wątpliwości co do wrzucania sajo w takiej liczebności

 

Wstęp

Jak w każde kanikuły miał odbyć się „jakiś tam sajko trip”. Jak rok temu padło na działkę w okolicy idealnie się do tego nadającej. Różnicą była liczba osób – nie wrzucałem wcześniej niczego psychodelicznego w takiej grupie. Zebraliśmy się na miejscu o godzinie 21. Kilkanaście minut zeszło nam na ustaleniu tego gdzie właściwie idziemy (w sumie to jak zwykle chuja co ustaliliśmy) i zebranie niezbędnych do przetrwania w głuszy itemów.

Faza

  • Dekstrometorfan
  • Pierwszy raz

Negatywne myśli na temat niezdanego egzaminu, szukaniu nowej szkoły i braku przyjaciół. Samotność i przygnębienie. Myślenie o następnym odcinku kolejnej sieczki. Miejsce: Nowy świat, Warszawa. Godzina 10-11 rano. Brak śniadania. Ważę 56 kg.

Godzina 10:00.

  • 1P-LSD
  • LSD-25
  • Pierwszy raz

Podekscytowany dorwaniem kwasa słabo się przygotowałem, miałem tylko sok i pierdoły nieprzydatne w przeżywaniu tego doświadczenia. Otoczenie wspaniałe, cudowny las.

A więc zacznijmy od tego, że polowałem na kwasa od ponad roku i w końcu go dostałem w swoje łapska. Niestety nie oryginalny kwas, tylko LSD-P1, ale i tak byłem zadowolony. Kilka dni później udałem się do dużego, bukowego lasu. Było lato, 30 stopni w cieniu. Do plecaka zapakowałem 2 litry soku, chyba jabłkowo wiśniowego, jakieś żarcie i zeszyt do rysowania. Z domu wyruszyłem o godzinie dziesiątej, a las był zaraz obok, toteż po chwili marszu byłem już w ustronnym miejscu. Zarzuciłem kartonik na język i czekałem. Po ok.

  • 4-HO-MET
  • Pierwszy raz

Piękna noc, wspaniale oświetlony park, moje mieszkanko. Nastawienie bardzo pozytywne, wielka ciekawość, chęć odkrycia czegoś nowego.

Start:
28 marca 2013, godzina 22:50 - wypicie roztworu ~30mg 4-ho-met. Playlista ustawiona, cały pokój przygotowany do tripowania.

T +0:10
Wyszedłem z M. na dwór, jesteśmy strasznie ciekawi jak to na nas zadziała. Mówię mu że w razie bad-tripa mamy siebie próbować wyciągnąć z dołka.