To była smutna sobota, miałam maksymalnego doła, siedziałam sama w domu. Postanowiłam to jakoś wyleczyć.

Marsz milczenia przeciwko dopalaczom w Dębnicy Kaszubskiej niedaleko Słupska. Ulicami miasta przeszło ponad 300 osób.
Marsz milczenia przeciwko dopalaczom w Dębnicy Kaszubskiej niedaleko Słupska. Ulicami miasta przeszło ponad 300 osób. To reakcja mieszkańców na dramat 19-letniej uczennicy z Dębnicy Kaszubskiej. Dziewczyna pod wpływem zakazanych substancji popełniła samobójstwo. Jej kolega był w stanie krytycznym.
Uczniowie i mieszkańcy przeszli ulicami Dębnicy Kaszubskiej w milczeniu, ale z wymownymi hasłami. Na transparentach napisali m.in. "Stop narkotykom. Masz tylko jedno życie", czy "Nie skracaj sobie życia".
- To była fajna, ładna i inteligentna dziewczyna. Wiedziałam, że ktoś z Dębnicy Kaszubskiej bierze te narkotyki czy dopalacze, ale nie sądziłam, że to ktoś z mojej szkoły. W dodatku okazało się, że to taka mądra z pozoru osoba. Bardzo szkoda - mówiła jedna z uczennic biorących udział w marszu. - Nigdy nie wezmę dopalaczy. Nieważne kto mnie będzie namawiał. Wiadomo jakie są z tego konsekwencje. Przykładów nie trzeba daleko szukać - dodawała kolejna z protestujących.
Wójt Gminy Dębnica Kaszubska podkreślała, że wśród uczniów przeprowadzono niedawno anonimowe badania ankietowe, związane m.in. z zażywaniem dopalaczy. Wynik dla urzędników był rewelacyjny, bo na papierze nikt nie zakreślił, że miał styczność z nielegalnymi używkami. Tymczasem niedługo później tragicznie zmarła 19-letnia uczennica.
- Reagujemy, aby uniknąć takich tragedii. Młodzież nie zawsze wszystko mówi wprost. Przede wszystkim nasz protest kierujemy do rodziców. Dzieci w szkołach mówią, że chcą, aby rodzice mieli dla nich więcej czasu. Pieniądze to nie wszystko. A my tak łatwo uciekamy. Tak łatwo coś kupić, coś dać i ma się święty spokój. To nie jest dobra droga - mówiła Radiu Gdańsk wójt Iwona Warkocka.
W ubiegłym roku na terenie powiatu słupskiego odnotowano 13 zatruć dopalaczami. W 2017 - 39. Dopalacze najczęściej brali młodzi ludzie, głównie mężczyźni, w przedziale od 19 do 30 roku życia.
To była smutna sobota, miałam maksymalnego doła, siedziałam sama w domu. Postanowiłam to jakoś wyleczyć.
chłodny listopadowy dzień, ulice i środki komunikacji miejskiej Trójmiasta, zimny i niewygodny garaż na jakimś zadupiu, wspaniały humor w związku ze spotkaniem z moimi ulubionymi ćpunkami ;)
To spotkanie planowaliśmy już od dłuższego czasu, w planach przybierało różne formy (mieliśmy różne pomysły na to co ćpać), jednak ostatecznie z braku środków i możliwości stanęło na tym że znowu będziemy truć się dxm. Przed wejściem do pociągu zaopatrzyłem się w przydworcowej aptece w dwie paczki Acodinu, mając też w kieszeni troszkę mj zakupionej dnia poprzedniego.
2006, wrzesień. Amsterdam
Wrzesień, rok 2006. Całe wakacje upłynęły pod znakiem pracy. We wrześniu całą ekipą
planowaliśmy eskapadę do Ziemii Obiecanej, do miejsca, gdzie odpalając jointa nie trzeba nerwowo oglądać się za siebie a idąc ulicą z gramem, nie trzeba kurczowo ściskać go w dłoni i zaprzątać sobie głowy myślą : zdążę połknąć, czy nie... To miało być ukoronowanie naszej przygody z MJ, nasza Mekka, nasz szczyt. Jedni wchodzą na K2 inni jadą... do AMSTERDAMU.
S&S: Ulica, Moje mieszkanie(punkowa melina xD) dobry humor, po blancie ;D
Pierwsza lufka została wypalona na ulicy jak czekałem na ziomka, świat całkowicie jak z kosmosu, wszystko zmienia swoje ksztalty i tekstury, i porusza sie w rytm
fraktali, mam świadomość jakby rzeczywistość była iluzja, a nasz mózg dowolnie kreuje na bieżąco tekstury.
Potem już w domu, po wypaleniu kolejnej lufki, rozpada mi sie ona w rękach razem z zapalniczka, dalej jestem u siebie w pokoju, ale calkowicie inaczej wszystko wygląda.
Komentarze