Tarnów: jeden zamknięty, a drugi wciąż działa – sklepy z dopalaczami to nie historia

Klucz od sklepu z dopalaczami w Starej Łaźni jest ciągle w rękach Policji, a handlarz w 3-miesięcznym areszcie. Ruszył jednak na nowo sklep przy Wielkich Schodach, którego sprzedawcę kilka dni temu zatrzymano. Miał on przy sobie 125 sztuk dopalaczy i 20 porcji groźnego Pentedronu.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

rdn.pl
Jadwiga Koziol

Odsłony

434

Klucz od sklepu z dopalaczami w Starej Łaźni jest ciągle w rękach Policji, a handlarz w 3-miesięcznym areszcie. Ruszył jednak na nowo sklep przy Wielkich Schodach, którego sprzedawcę kilka dni temu zatrzymano. Miał on przy sobie 125 sztuk dopalaczy i 20 porcji groźnego Pentedronu.

– W weekend sklep przeżywał oblężenie – przyznaje zastępca komendanta Straży Miejskiej, Jerzy Pysyk. – Spokojnie było do soboty, w niedzielę było widać całe pielgrzymki klientów, którzy próbowali się zaopatrywać w dopalacze na Wielkich Schodach. Będziemy w związku z tym nadal prowadzić patrole. Okazuje się, że nawet jeśli mamy informacje, że sklep jest wygaszony, to za parę godzin okazuje się, że jest jego reaktywacja – dodaje Jerzy Pysyk. Policja tłumaczy, że za samo posiadanie groźnych substancji grozi kara do trzech lat więzienia, sprzedawca z Wielkich Schodów po usłyszeniu zarzutów, został wypuszczony do domu i toczy się przeciwko niemu postępowanie. Wprowadzanie w obieg zakazanych środków oznacza umieszczenie w areszcie.

Straż Miejska przekonuje, że wzmocnione zostały całodobowe patrole – także piesze – w rejonie sklepów. Mieszkańcy odetchnęli, ale na krótko, bo po zamknięciu punktów rzeczywiście było spokojniej. Kilka dni temu pojawiło się jednak kolejne niepokojące zgłoszenie z rejonu ul. Bóżnic i Waryńskiego. Nie udało się jednak zatrzymać dilerów. – Według informacji przekazanych nam przez mieszkańca, pojawiają się tam osoby podejrzane w samochodach, z których to sprzedawane są dopalacze. Podjęliśmy działania, prowadzone są patrole piesze, ale wiadomo – na widok umundurowanego funkcjonariusza ta aktywność się zmniejsza – mówi zastępca komendanta.

Do tej pory mieszkańcy skarżyli się najczęściej na niepokojące zachowanie nastolatków czy osób w średnim wieku. – Mieszkańcy obserwują i zgłaszają nam różne irracjonalne typowe po dopalaczach zachowania, bo obawiają się o zdrowie i życie tych osób. Chodzi o różne drgawki, paraliż mięśni, kurczowe zaciskanie, różne akrobatyczne zachowania. W ciągu miesiąca dzięki naszym interwencjom kilka osób trafia do szpitala – dodaje Jerzy Pysyk.

Młodzi ludzie zdają sobie sprawę, że dopalacze to bomba, która nie wiadomo, jakie spustoszenia może zasiać w organizmie, ale przeważa ciekawość. – Kolega opowiadał mi, jak brał dopalacze ze znajomymi i fatalnie się po tym czuł. Mówił, że na pół godziny stracił raz przytomność – ostrzega młody mieszkaniec Tarnowa.

Mieszkańcy rejonów sklepów z dopalaczami są pełni obaw o swoje bezpieczeństwo. – Obawiamy się, że kiedyś ktoś komuś zrobi krzywdę. Najbardziej boli to, że ta młodzież tak się truje. Zastanawiamy się, kiedy ktoś wyjdzie z nożem i zażąda pieniędzy – komentują całą sytuację tarnowianie.

Jak już informowaliśmy, w piątek 39-letni handlarz dopalaczami ze Starej Łaźni trafił na 3 miesiące do aresztu. Policjanci znaleźli tam prawie 1000 porcji prawdopodobnie dopalaczy – różnego rodzaju białego proszku oraz zielonego suszu a także Pentedron. Natomiast kurier i sprzedawca z Wielkich Schodów usłyszał zarzuty i został zwolniony.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • DPT
  • Marihuana
  • Ruta stepowa
  • Tripraport

Spotkanie z jedną z najbliższych mi osób, w dodatku także psychonautą biorącym udział w ceremonii. Chęć wspólnego przeżycia czegoś wspaniałego i dającego samahdi. Ostatnimi czasy psychodeliki i tematy krążące w około ich stały się istotnym elementem mojej osobowości. Pozwoliły mi dostrzec zagłębione w nieświadomości problemy rzutujące na moje zachowanie w dorosłym życiu. Była to także chęć sprawdzenia siły DPT z iMAO. Z mojej strony chciałem by było to odświętne szamańskie doświadczenie. Duży wpływ na mnie miało zażyte wcześniej LSD i fakt przeczytania Tybetańskiej Księgi Umarłych.

 

 

Do mojego przyjaciela przyjechałem pociągiem. Odebrał mnie w te wczesne popołudnie z dworca i chwilę później już rozsiedliśmy się w herbaciarni na miłych pufach i zajęliśmy rozmową w oczekiwaniu na białą herbatę. Wymieniłem z nim kilka zdań na temat LSD zjedzonego kilka dni wcześniej oraz oczekiwania związane z połączeniem ruty z DPT. Podczas picia herbaty omówiliśmy też czytane przez nas namiętnie książki Grofa czy raport Strassmana z badań nad DMT. Ustaliliśmy, że podjedziemy do znajomego po zielsko i następnie zajmiemy się już tylko sednem doświadczenia.

  • Grzyby halucynogenne
  • Przeżycie mistyczne

Paskudna listopadowa aura, nienajlepsze samopoczucie, niewyspanie po 3-meo-pcp, pustka w glowie.

Nie zapowiadało się kolorowo. Za oknem szaro, jak i szare były nasze oczy od niewyspania i dawkowania 3-meo-pcp. Działanie antydepresyjne tego ostatniego jest sprawą mocno przesadzoną. Czułam się całkowicie listopadowo siedząc tak na kanapie z Kosmo i przyglądając się niewidzącym wzrokiem bujającym się na wietrze drzewom. Kosmo wstał, co ledwie zarejestrowałam kątem oka i zdjął coś z półki. Tym czymś była zalegająca tam od kilku miesięcy setka grzybów.

  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

Pozytywne nastawienie psychiczne, ekscytacja zbliżającym się tripem i niecierpliwość, lekceważenie opisywanej przez ludzi charakterystyki tripa. Dawka grzybów zażyta na pusty żołądek. Sesja solo - w małym mieszkaniu kawalerce z pokojem i łazienka, uprzednio posprzątanym i przygotowanym. Kontakt z ludźmi przez telefon komórkowy po zażyciu, ale przed właściwym tripem. Noc, sierpień.

Moja pierwsza próba grzybami psylocybinowymi zaczęła się od konsumpcji tychże o 20:30. Zjadłem trzy gramy suszonych grzybów. W smaku wydały mi się podobne do pieczarek, ale bardziej gorzkie. Przeżuwałem je i gryzłem może 5 minut, aż rozdrobniłem cały materiał na rozmiękczoną od śliny papkę, którą następnie połknąłem. Położyłem się na łóżku i zasłoniłem okno (na zewnątrz właśnie zachodziło słońce), włączyłem muzykę, jakiś delikatny popowy chłam, oszczedzając lepsze kawałki na trip. Przez pierwsze kilkanaście minut wymieniałem SMS'y z ludźmi i nie działo się nic ciekawego.