Sąd wydał zgodę na tymczasowe aresztowanie 39-letniego handlarza dopalaczami ze Starej Łaźni. W piątek obydwa sklepy, sprzedające groźne dla życia i zdrowia substancje, zostały zamknięte.
Film zarejestrowany przez kamery miejskiego monitoringu na pl. Ofiar Stalinizmu w Tarnowie robi wstrząsające wrażenie. Widać na nim młodego mężczyznę, który nagle zaczyna przebierać nogami w miejscu, potem chwiejnym krokiem chodzi w kółko, wreszcie upada na ziemię. Toczy się w jedną stronę, potem w drugą. Według biegłego toksykologa takie objawy wywołują dopalacze.
Scenę nagrano w pobliżu nowo otwartego punktu z dopalaczami w budynku żydowskiej Starej Łaźni. - Będziemy bezwzględnie walczyli z dopalaczami w Tarnowie - deklaruje mł. insp. Mariusz Dymura, komendant policji w Tarnowie.
Strach na ulicy
Wystarczyło kilka dni działania placówki, by głośno zrobiło się o niej w całej okolicy. - Zbierały się tam grupy młodych ludzi. Zachowywali się głośno, bałam się nawet wychodzić ze sklepu - mówiła nam w piątek kobieta pracująca w pobliżu Starej Łaźni.
Policjanci rzeczywiście jednak wzięli sobie do serca protesty i skargi mieszkańców, bo bardzo szybko wkroczyli do nowego punktu. W czasie przeszukania znaleźli prawie tysiąc porcji białego proszku oraz zielonego suszu. Wśród zabezpieczonych substancji znajdowało się 200 opakowań zwierających pentedron, czyli substancję zabronioną.
- Zatrzymano sprzedawcę, 39-letniego mieszkańca Śląska, który w Tarnowie wynajmował mieszkanie - zaznacza asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie.
Mężczyzna jest już doskonale znany mundurowym. Wcześniej handlował dopalaczami w zlikwidowanym pod koniec września sklepie przy ul. Krakowskiej. Wtedy usłyszał zarzuty udzielania substancji psychotropowej. Teraz śledczy udowodnili mu także sprzedawanie dopalaczy osobom nieletnim. Ślązakowi grozi kara 10 lat więzienia i sąd zdecydował zastosować wobec niego tymczasowy areszt na trzy miesiące. - Sprawa ma charakter rozwojowy. Cały czas trwają nasze czynności - podkreśla prok. Marcin Michałowski, szef Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Nękani kontrolami
Sklep z dopalaczami w Starej Łaźni jest obecnie zamknięty, jednak amatorów niebezpiecznych używek nie brakuje. W piątek nasz reporter w ciągu kilkunastu minut zaobserwował, jak kilku młodych ludzi odchodziło z kwitkiem sprzed zamkniętych drzwi „sklepu modelarskiego”. Trzech z nich przyjechało samochodem na śląskich numerach rejestracyjnych.
Kolejny punkt z dopalaczami - przy Wielkich Schodach - w piątek również był zamknięty. Wszystko wskazuje na to, że to efekt przejęcia przez policjantów dostawy towaru. Dzień wcześniej funkcjonariusze zatrzymali kuriera, który przywiózł dopalacze do punktu. W paczce odkryli 150 opakowań, w tym 20 zawierających pentedron. Przeszukanie sklepu okazało się formalnością - nie było tam żadnego towaru.
- Na pewno nie spoczniemy na laurach - zapewnia komendant Dymura i zapowiada nękanie handlarzy dopalaczami kontrolami do czasu, aż ci nie zdecydują się definitywnie opuścić Tarnowa.