Siema!
Na wstępie zaznaczę, że nie wiem dokladnie co jadłem, ale było gorzkie i na kartoniku.
No to lecim:

Szwedzki parlament przyjął prawo, które pozwoli policjantom na przesiewowe kontrole kierowców pod kątem używania narkotyków. Tak, jak w Polsce alkomatami bada się ludzi, tak w Szwecji policja będzie zaglądać w oczy kierowców przy pomocy aplikacji działającej w oparciu o sztuczną inteligencję.
Używanie narkotyków i kierowanie pojazdami to coraz powszechniejszy problem we wszystkich krajach Europy. W Szwecji szacuje się, że 25-30 proc. wszystkich wypadków drogowych ma związek ze spożywaniem alkoholu lub narkotyków.
To problem trudniejszy do wykrywania niż alkohol. Bowiem od dekad są narzędzia, by szybko i łatwo wykryć, ile promili ma w organizmie kierowca — to alkomaty. Są wprawdzie testy narkotykowe, ale działają zawsze na ograniczoną liczbę substancji, no i nie są tak miarodajne w wynikach. Poza tym rutynowe ich używanie podczas kontroli drogowych dużo by kosztowało.
Wydaje się, że Szwedzi znaleźli właśnie rozwiązanie tego problemu.
Jak poinformował dziś szwedzki parlament — Riksdag — posłowie wyrazili zgodę na próbne działania dotyczące rutynowego badania wzroku kierowców i to nawet wówczas, gdy nie ma wobec nich podejrzenia o popełnienie przestępstwa. Parlament zastrzegł, że chodzi tylko o rutynowe kontrole prowadzących pojazdy mechaniczne. "Nie chodzi o wprowadzenie rutynowej możliwości kontroli na bardziej ogólnym poziomie w społeczeństwie" - czytamy na stronie Riksdag.
Ustawa zezwalająca na rutynowe kontrole oczu kierowców wejdzie w życie 1 marca 2025 r. i ma obowiązywać przez próbny okres — do 28 lutego 2030 r.
Kontrole mają odbywać się w sposób nie naruszający dóbr kierowców. Tak, by nie było dla wszystkich widoczne, że policja bada oko — ma to się odbywać np. wewnątrz auta.
Do tej pory policjanci w Szwecji do wykrywania, czy kierowca może być pod wpływem narkotyków, nieobiektywnej metody — świecili latarką w oczy kierowcy i kazali mu wodzić wzrokiem za przesuwanym przed nim ołówkiem czy długopisem. Sprawdzano głównie, czy oczy drgają, gdy taka osoba spogląda w bok. Nie zawsze policjant potrafi to dobrze ocenić.
Nad tym problemem myślały dwie funkcjonariuszki SÄPO — Policji Bezpieczeństwa w Szwecji. Stefanie Najafi i Jenny Johansson wpadły na pomysł opracowania cyfrowego narzędzia do wykrywania alkoholu lub narkotyków. Trzy lata temu opuściły szeregi policji i założyły firmę Sighitic Analytics.
Podjęły współpracę z kierownikiem badań nad sztuczną inteligencją w RISE. Zbierano i analizowano dane dotyczące osób używających alkoholu i narkotyków. Tak "uczono" algorytmy sztucznej inteligencji, by potrafiły wykrywać te symptomy, skanując oko człowieka.
Zanim Szwedzi zgodzili się dopuścić aplikację Sighitic Analytics do użycia na drogach przez policję wobec kierowców, ta została sprzedana branży górniczej z Ameryki Południowej, by testować tam pracowników.
RISE ujawniło też, że narzędzie AI od Syghitic zostało też opracowane dla... branży motoryzacyjnej. Wykrywanie uzależnienia od narkotyków dostosowano do implementacji w oprogramowaniu pojazdów. Być może zbliżamy się więc do czasów, gdy kierowca będzie skanowany przez algorytmy samochodu.
Lekki lęk, ale i ogromna ciekawość. Domowka przezemnie organizowana w gronie bliskich znajomych.
Siema!
Na wstępie zaznaczę, że nie wiem dokladnie co jadłem, ale było gorzkie i na kartoniku.
No to lecim:
Atmosfera pozytywna, jesteśmy gotowi na dobrą nockę. Mam nadzieje, że pogadamy, będzie jakaś beka. Ogólnie same pozytywne myśli. Jedyny problem, to mój komputer, który od jakiegoś czasu wolno działa.
Godzina 17, kręcimy opcje. Speedzik ogarnięty, dobry towar. Jest nas trzech, a ogarneliśmy dobrę 1,5 grama, może więcej, może nawet 2, ale nie jestem ogarnięty w ocenianiu ilości władka. 18.25 walimy dosyć dobre, długie, grube krechy. Ogólnie zajebałem opcje za 20 zł, moje ziomki też coś około, zostawiliśmy coś sobie na nocke.
Do samego tripa nastawiony byłem bardzo pozytywnie, przed zjedzeniem popytałem wielu znajomych, którzy wcześniej mieli kontakt z psychodelikami — szczególnie grzybami — o m.in. czas działania, przebieg, możliwe problemy, dawkowanie itd. Wszystkie informacje pokrywały się ze sobą, więc czułem się pewnie i zdecydowanie. Grzybki miały zostać zjedzone na terenie bardzo spokojnej dzielnicy na obrzeżach dużego miasta — kilka bloków, w większości szerokie ulice i domki jednorodzinne. Znajduje się tam niewielki park, wieczorem i w nocy praktycznie zawsze pusty, w którym często przesiadujemy paląc ziółko i nigdy nie było tam żadnego przypału, a więc idealne miejsce na początek tripa. Tamta noc była w miarę chłodna - około 10 stopni na plusie, ale byłem ciepło ubrany, miałem również plecak a w nim 3 litry wody, chusteczki do nosa i trochę jedzenia. Ulice w tej okolicy po zmroku są cały czas puste, rzadko spotyka się nawet pojedynczy samochód, a co dopiero pieszego. Jest to w miarę zielona okolica, przy prawie wszystkich ulicach rosną drzewa i krzaki, jest też kilka parków i skwerów.
Czekałem na tę chwilę od dobrych kilku dni, od kiedy kolega (dalej będzie nazywany B.), który swoją drogą zawsze bał się psychodelików, nigdy nie brał i unikał ich, po raz pierwszy przyjął u znajomego łącznie około 4 gramów nieznanego gatunku grzybów — najpierw 1,5g, a po wejściu fazy kolejno 1,5 i 1 na dorzutkę. Po tamtym wieczorze skontaktował się ze mną i oznajmił, że nigdy w życiu nie przeżył czegoś tak niezwykłego — że jest to stan nieporównywalny do MDMA, amfetaminy, koksu, zioła ani niczego innego co kiedykolwiek próbowałem.
Noc, wolny pokój. Humor nie był ani zły ani dobry, nie miał zbyt wielkiego wpływu na doświadczenie.
Opisany tutaj trip miał miejsce właściwie niecały tydzień, po 'podróży' na której zażyłem 3 gramy wysuszonych grzybów. Czemu tak szybko? Żeby logicznie to sprostować, musiałbym opisać poprzedniego tripa, ale jakoś nie mam ochoty więc w skrócie powiem, że przed pierwszym razem bardzo chciałem wykorzystać doświadczenie wizualnie, co mi się nie udało gdyż nie byłem wtedy sam i większość tripa przeszło śmiechami i lataniem po mieszkaniu. Tolerancja zeszła, a po poprzednim tripie jakoś nie obawiałem się, że coś złego może się stać.