Sprzedawali narkotyki nieletnim.

10 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata za poczęstowanie własnego brata marihuaną.

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza Opole

Odsłony

2012
Z SĄDU. Dwóch 19-letnich mieszkańców Krapkowic zostało uznanych winnymi sprzedaży marihuany i amfetaminy nieletnim.

Robert W. został skazany za to, że kilkakrotnie dał marihuanę swojemu 15-letniemu bratu, z którym razem ją później palił. Uznano go także winnym sprzedaży amfetaminy, mimo iż zapewniał, że był to jedynie proszek do pieczenia.

Robert W. skazany został na 10 miesięcy więzienia, ale sędziowie warunkowo zawiesili mu wymierzenie kary na trzy lata. Chłopak został także zobowiązany do przestania zażywania narkotyków.

Drugi z oskarżonych, Adrian M., został uznany winnym kilkakrotnej sprzedaży marihuany 15-letniemu bratu Roberta W. Sędziowie postanowili, że za swój czyn będzie musiał spędzić w więzieniu osiem miesięcy.

Wyrok, który zapadł przed Sądem Okręgowym w Opolu, jest nieprawomocny.

Oceń treść:

0
Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan

No wiec tak. Pewnego dnia przeczytalem o dxm. Kupilem i godz. 8

wieczorem zjadlem 10 tabletek. BB sie skonczyl i cos zaczelo mnie

brac. Poszlem do kibla i jak szedlem i pozniej wracalem to tak

dziwnie grawitacja dzialala, troche

polazilem po pokoju, poskakalem se i poszlem spac(bylem potwornie

zmeczony po dniu wczesniejszym). Nastepnego dnia zjadlem 20 razem z

kumplem i dorzucilem jeszcze 10. Ja 30, on 20. Bylo calkiem fajnie.

Kumpel zaczal biec w srodku miasta po chodniku. Pozniej poszlismy do

  • Marihuana

Poziom doświadczenia:LSD, amfetamina, benzydamina, thc, alkohol

  • MDMA
  • Pierwszy raz

Dobra impreza w znanym pubo-klubie w mieście, niespodziewany zwrot akcji z zakupem MDMA, jednak i tak już chciałem w tym okresie spróbować. Więc czemu nie? Dobry humor spowodowany udanym wieczorem w świetnym towarzystwie.

A jednak fajne to pisanie.. :p

Poznajcie moją koleżankę z Turcji!

Styczeń 2019, zimny weekendowy (chyba) wieczór. Razem ze znajomymi umówieni byliśmy na spotkanie w znanym miejscu na mapie naszego studenckiego miasta. W tym czasie siedziałem w akademiku u poznanej jakiś niedługi czas wcześniej Turczynki. Świetna dziewczyna swoją drogą. Kończymy pić wódeczkę grając w jakieś głupie alkoholowe gierki integracyjne. Telefon kontrolny do kolegi (dalej nazwanym K) czy idą na pewno na umówioną godzinę. Wszystko się zgadza, więc "My Little B, let's go!".