S&S: grudniowy wieczór 2009, uprzątnięty i czysty pokój; świeżo po lekturze „Pokarmu Bogów” Terence’a McKenna
Wiek i doświadczenie: 24 lata, mj, hasz, bzp, ziółka a’la dopalacze
Ilość: 1g suszonych psilocybe cubensis b+
- Grzyby halucynogenne
- Grzyby halucynogenne
Zastanawiam się trochę nad sensem pisania tego trip-reportu ale
postaram się spróbować coś sklecić z tego co mi w głowie zostało,
trochę dziwnie się czuje bo fakt faktem większość tripu to moje
własne, wyjątkowo osobiste przemyślenia którymi raczej nie mam ochoty
się dzielić, podejdę wiec do tematu bardziej -technicznie- i
przedstawię z tego co zapamiętałem trochę rzeczy które działy się
niejako na zewnątrz mnie a działo się aż za dużo.
- Benzydamina
duzo czytalem o tej substancji i wkoncu postanowilem sproobowac,
zjadlem [wypilem :P] jedna saszetke Tantum Rosa [2,6 zl] czyli 0,5
benzydaminy/65kg, smak okropny.. [jak woda z sola] ale jakos przeszlo,
ponad godzine czekalem na wejscie [bylem po sniadaniu, kumpel bral na
pusty sholadek, weszlo mu znacznie wczesniej bez shadnych niemilych
efektow :]
- Bad trip
- Szałwia Wieszcza
Słoneczko, drzewka, ptaszki i tak dalej. Nastawienie- w moim przypadku strach, nie ukrywam. Ale i lekka nadzieja. Gdyby jej nie było, oddałbym woreczek z Divnorum jakimś biednym dzieciom.
Okazja do konfrontacji ze strachem nadarzyła się szybciej niż myślałem. Dlatego właśnie piszę dzisiaj drugi raporcik. Ten będzie krótszy, za co chwała niech będzie światu. Gdyby szałwia trzymała dłużej, mógłbym teraz siedzieć zapłakany w kaftanie.


Komentarze