Zbigniew Drozdowicz
Aktywny składnik marihuany spowalnia rozwój miażdżycy naczyń, uważanej za główną przyczynę zawałów serca i udarów mózgu w krajach wysoko rozwiniętych - wskazują szwajcarskie badania na myszach.
Autorzy artykułu zamieszczonego na łamach tygodnika "Nature", wyrażają nadzieję, że ich badania zaowocują nowymi metodami leczenia miażdżycy.
Jak podkreślają, "najnowsze odkrycie wcale nie oznacza, że palenie marihuany jest dobre dla serca". Marihuana może np. niekorzystnie podnosić ciśnienie krwi. Dlatego w leczeniu miażdżycy można by wykorzystać tylko aktywny związek z marihuany - tzw. delta-9-tetrahydrokanabinol (THC), po to by uniknąć podobnych skutków ubocznych.
Badacze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Genewie przeprowadzili swoje prace na myszach genetycznie predysponowanych do miażdżycy, które były na diecie znacznie podnoszącej ryzyko tej choroby.
Okazało się, że podawane doustnie niskie dawki THC powstrzymują jeden z procesów kluczowych w rozwoju miażdżycy. Chodzi tu o gromadzenie się komórek odporności w ściankach naczyń krwionośnych, gdzie biorą aktywny udział w odkładaniu się tzw. płytki miażdżycowej.
Naukowcy odkryli, że komórki te posiadają białka współpracujące z THC - tzw. receptory CB2. Łącząc się z nimi THC był w stanie powstrzymać napływ komórek odporności do miejsc tworzenia płytek miażdżycowych. Dzięki temu myszy leczone nim przez 6 tygodni miały znacznie mniej zmian miażdżycowych w naczyniach krwionośnych, niż nieleczone rówieśniczki.
Zastosowanie THC w medycynie budzi zazwyczaj obawy o to jaki będzie jego wpływ na psychikę. W mózgu ludzi, podobnie jak u myszy, obecna jest bowiem inna grupa receptorów dla THC - nazywanych w skrócie CB1.
Autorzy pracy podkreślają jednak, że w ich badaniach THC dawało terapeutyczny efekt w takich dawkach, które nie aktywują receptorów CB1 w mózgu i nie powinny wywierać wpływu na psychikę, np. powodować stanu euforii. Dlatego u badanych zwierząt nie obserwowano niepożądanych zmian zachowania pod wpływem terapii.
Sam w domu. Nastawienie na silne doświadczenie psychodeliczne.
Około 3 w nocy spożyłem 450mg DXM. Pół godziny wcześniej zjadłem także 3 ząbki czosnku i 7,2 gram lecytyny. Faza była lekka, brak OEV i lekkie CEVy. Prawdziwa faza zaczęła się dopiero później.
O 7 rano tego samego dnia wziąłem kolejne 300mg DXM, poprzedziłem to zjedzeniem 3 ząbków czosnku i 3,6 gram lecytyny. Odczekałem dwie godziny i spożyłem 40mg 2C-E. Była godzina 9 rano i to uznaje za początek tripa.
[tekst ten jest publikowany w takiej formie, jakiej go otrzymaliśmy, żadne błędy nie zostały poprawione. Chcemy pokazać jak ten środek wpływa na zdolności manualne - red. neurogroove]
Komentarze