Poniższy tekst to kopia z wątku "Spowiadam się Wam z kodeiny. Przeczytaj nim zarzucisz". Autorem jest użytkownik o nicku Camel.
Umieszczone tu ku przestrodze wszystkim tym, którzy myślą, że w aptece kupują tylko zdrowie...
W pogoni za fazą
Sąd apelacyjny utrzymał wyrok pięciu lat więzienia dla Aleksandra N., który handlował dopalaczami w Trzebiatowie (Zachodniopomorskie). Po zażyciu niebezpiecznych substancji 17 osób trafiło do szpitala.
Sąd apelacyjny utrzymał wyrok pięciu lat więzienia dla Aleksandra N., który handlował dopalaczami w Trzebiatowie (Zachodniopomorskie). Po zażyciu niebezpiecznych substancji 17 osób trafiło do szpitala.
Wyrok zapadł w środę przed Sądem Apelacyjnym w Szczecinie. Aleksander N. odpowiadał za sprzedaż niebezpiecznych dopalaczy młodym mieszkańcom Trzebiatowa (woj. zachodniopomorskie). W trakcie śledztwa i procesu przyznał się jedynie do udzielenia substancji odurzającej trzem kolegom. Do szpitala w wyniku zażycia tego samego środka chemicznego trafiło wówczas 17 osób.
W marcu tego roku sąd skazał 19-letniego Aleksandra N. na pięć lat więzienia. Apelację wnieśli obrońca oskarżonego i prokuratura. W środę sąd utrzymał jednak karę pięciu lat więzienia w mocy.
- Sąd nie podzielił naszego stanowiska, natomiast, jakie dalsze kroki podejmiemy, zastanowimy się po zapoznaniu z pisemnym uzasadnieniem - powiedział po rozprawie prokurator Przemysław Płaskowicki.
- Wnosiliśmy o zmniejszenie wymiaru kary i ewentualne o zmianę kwalifikacji pierwszego czynu, sąd tego nie uwzględnił - mówił z kolei Piotr Cieloszyk, obrońca oskarżonego.
Dodał, że oni również o dalszych krokach zadecydują po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia.
Proces Aleksandra N. zaczął się w połowie lipca ubiegłego roku. Młodemu mężczyźnie groziło do ośmiu lat więzienia. Jak wyjaśniał podczas rozprawy oskarżony, poczęstował dopalaczami trzech znajomych. I tylko do tego się przyznał.
- Ten środek zamówiłem przez internet. Dla siebie, bo chciałem spróbować. Przyszedł znajomy i tak się złożyło, że też spróbował - opowiadał na sali sądowej. Zapłacił 320 złotych za 25 gramów. Przyznał też, że sam narkotyki bierze od 12. roku życia.
Jak twierdził, sam znalazł kolegę, który po zażyciu dopalaczy siedział w samochodzie pod jego domem i miał drgawki. Aleksander N. wezwał pogotowie i poczekał na jego przyjazd.
W sądzie wyraził skruchę. - To był mój wielki błąd. Przepraszam wszystkich - mówił wtedy.
W czerwcu 2018 roku do szpitali w województwie zachodniopomorskim trafiło 17 osób z dusznością, uczuciem dławienia, ogromnym pragnieniem, wymiotami i objawami psychozy. Ciała niektórych wyginały się w nienaturalne pozycje. Mieli zaburzoną świadomość.
Jak relacjonowali lekarze, zatruci byli niezwykle pobudzeni, konieczne było przypięcie ich pasami do łóżek, by nie zrobili krzywdy sobie i innym.
O niepokojącym stanie zdrowia bliskich alarmowały rodziny. Karetki rozwiozły ich do placówek medycznych w Gryficach, Kołobrzegu, Koszalinie i Szczecinie. Wszyscy pochodzili z 10-tysięcznego Trzebiatowa w powiecie gryfickim. Wszyscy też, według śledczych, kupili nielegalne substancje odurzające od 18-letniego wówczas Aleksandra N.
Poniższy tekst to kopia z wątku "Spowiadam się Wam z kodeiny. Przeczytaj nim zarzucisz". Autorem jest użytkownik o nicku Camel.
Umieszczone tu ku przestrodze wszystkim tym, którzy myślą, że w aptece kupują tylko zdrowie...
W pogoni za fazą
Duża ilość alkoholu, domek na wsi w ciepły czerwcowy wieczór.
Czerwiec 2016 rok:
Impreza planowana od tygodnia doszła do skutku. Było na niej łącznie 5 osób. Ja ze swoimi trzema dobrymi ziomkami których będę oznaczał C, K i M a do tego dziewczyna kumpla (E) która nie była zbyt mile widziana.
Pozytywne nastawienie psychiczne, ekscytacja zbliżającym się tripem i niecierpliwość, lekceważenie opisywanej przez ludzi charakterystyki tripa. Dawka grzybów zażyta na pusty żołądek. Sesja solo - w małym mieszkaniu kawalerce z pokojem i łazienka, uprzednio posprzątanym i przygotowanym. Kontakt z ludźmi przez telefon komórkowy po zażyciu, ale przed właściwym tripem. Noc, sierpień.
Moja pierwsza próba grzybami psylocybinowymi zaczęła się od konsumpcji tychże o 20:30. Zjadłem trzy gramy suszonych grzybów. W smaku wydały mi się podobne do pieczarek, ale bardziej gorzkie. Przeżuwałem je i gryzłem może 5 minut, aż rozdrobniłem cały materiał na rozmiękczoną od śliny papkę, którą następnie połknąłem. Położyłem się na łóżku i zasłoniłem okno (na zewnątrz właśnie zachodziło słońce), włączyłem muzykę, jakiś delikatny popowy chłam, oszczedzając lepsze kawałki na trip. Przez pierwsze kilkanaście minut wymieniałem SMS'y z ludźmi i nie działo się nic ciekawego.
Wolna chata, rodzice nad morzem
Trip raport bardziej dla siebie, żebym mógł na starość poczytać co odpierdalałem w młodości.