Rodzinny narkobiznes?

Wincenty J, jego żona, córka i szwagier handlowali narkotykami.

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta.pl Łódź

Odsłony

1925
Wincenty J, jego żona, córka i szwagier handlowali narkotykami - twierdzi prokuratura. Akt oskarżenia właśnie wpłynął do sądu okręgowego.

W grudniu ubiegłego roku policjanci zatrzymali Jacka Z. Mężczyzna wychodził z jednej z kamienic przy ul. Zgierskiej w Łodzi. W kieszeni znaleziono porcję amfetaminy. Policjanci tego samego dnia zatrzymali jeszcze dwójkę nastolatków, u których również znaleźli amfetaminę, plastikowe rurki z resztkami narkotyku i marihuanę. O handel narkotykami oskarżono jedną z rodzin mieszkających w obserwowanej kamienicy. Elżbieta J. przyznała, że sprzedawała narkotyki różnym osobom (w jej portmonetce znaleziono 16 porcji amfetaminy).

W mieszkaniu znaleziono też puste dilerki i narkotyki. O sprzedawanie amfetaminy i marihuany (także osobom małoletnim) oskarżono jeszcze męża, córkę i brata Elżbiety J., którzy jednak nie przyznali się do winy. Tym samym aktem oskarżenia prokuratura objęła klientów dilerów zarzucając im posiadanie narkotyków. Grozi za to do trzech lat więzienia, a za sprzedawanie małoletnim nawet 15 lat.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

sqpi (niezweryfikowany)

SKANDALEM JEST TO ZE OSKARZENI ZOSTALI ROWNIEZ KUPUJACY NARKOTYKI.TO JEST KURWA SKANDAL.JAK MOZNA KOGOS OSKARZAC O TO CO ROBI NIE CZYNIĄC PRZY OKAZJI KRZYWDY INNYM.NASZE PRAWO JEST DO DUPY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 <br>
LOUISSE (niezweryfikowany)

SKANDALEM JEST TO ZE OSKARZENI ZOSTALI ROWNIEZ KUPUJACY NARKOTYKI.TO JEST KURWA SKANDAL.JAK MOZNA KOGOS OSKARZAC O TO CO ROBI NIE CZYNIĄC PRZY OKAZJI KRZYWDY INNYM.NASZE PRAWO JEST DO DUPY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 <br>
Zajawki z NeuroGroove
  • Gałka muszkatołowa
  • Tripraport

Set: Emocjonalnie dalej trochę ciężko po sprzeczkach z dziewczyną (Ajlo), ale to ustępuje dla poczucia humoru, które wraca. Fizycznie jestem wypoczęty bardzo, po spaniu w lesie. Jest ze mną dziewczyna (~trzeźwa) z psem. Jestem na czczo. Setting: W podmiejskim lesie, przy ognisku. Jest południe i jest w miarę słonecznie.

Substancja: Gałka Muszkatołowa, dobrej jakości, mielona, w dawce 13g.

 

//Napiszę tu zwięźle co się działo przed tripem, jako rozszerzenie S&S, bo są to ważne informacje, które wpłynęły na to, jak się potoczył trip.//

 

Wyjazd do lasu z Ajlo (moją dziewczyną), planowaliśmy już od dawna w tym terminie. Plan był taki, by wyjechać w dzień pierwszy, po jej pracy, zostać dwie noce, a w dzień 3 po południu już wrócić.

 

D- 2

  • Grzyby halucynogenne





Wiek - 17


Substancja – grzyby(30) + palenie(3 kule);


Poziom doświadczenia – grzyby po raz drugi, bakanie – dużo, feta – bardzo rzadko;


Ilość – wywar z 30


Set & Settings – miejsce i czas tego tripa to największy mój błąd chyba w życiu – działka na której byli moi starzy; pomyślicie że jestem pojebany – to prawda heh …







Jest godzina 19:00 – właśnie piszę ten tekst



  • Etanol (alkohol)
  • Kodeina
  • Pozytywne przeżycie
  • Tytoń

beznadziejne samopoczucie; nadzieja na poprawę stanu psychicznego; w domu; plener

Mam 20 lat i życie podobne do Waszego... a może jednak nie. Od czterech lat cierpię na fobie społeczną, myślę że spory wpływ na jej powstanie miała marihuana. Czym jest fobia? Najkrócej mówiąc, jest to strach i lęk przed ludźmi i ich oceną. Po więcej informacji na ten temat odsyłam do Google. Zrozumieć jak ciężko żyje się z takim schorzeniem może tylko ten kto na to cierpi. Ostatnie cztery lata uznaje za pustkę w swoich wspomnieniach i życiu, a koda pozwala mi na chwilowe wyciszenie i pozwala mi na odczucie radości z życia... Traktuję ją trochę jak lek na swoją fobię.

  • Kodeina
  • Pierwszy raz

Marcowy wieczór, zmęczony kolejnym dniem w szkole, ale nastrój jak najbardziej pozytywny. Chęć zrelaksowania się, chwili zapomnienia, ale i ciekawość co kryję się pod nazwą Thiocodin.

Z kupnem Thiocodinu były małe problemy, bo babeczka w aptece wyskoczyła z tekstem: "dla kogo?". Trochę zaskoczony powiedziałem, że dla mamy. Ona znowu "a co mamie jest?" na co ja, że nie mam pojęcia, kazała mi kupić to jestem. Coś tam pogadała, aby pamiętać o tym, że nie wolno wykorzystywać skutków ubocznych. Ładnego zonka miałem. Trochę mnie zamurowało i się nie odzywałem, tylko myślałem sobie "Czy ja kurwa wyglądam na ćpuna?!" W ostatecznośći wyszedłem  z apteki z paczką Thiocodinu w kieszeni i z uśmiechem na twarzy.

randomness