Gorzowskie szkoły powinno się wyposażyć w narko i alkotesty - twierdzi radny Piotr Debicki. Dzięki temu szkoły będą mogły aktywnie walczyć z narkomanią i piciem alkoholu wśród uczniów. Do kontaktu z narkotykami przyznaje się 26 proc. gimnazjalistów i 43 proc. licealistów - to wynik anonimowej ankiety przeprowadzonej w ubiegłym roku przez Towarzystwo Zapobiegania Narkomanii przeprowadziło w gorzowskich szkołach. Ankietą objęto wszystkich uczniów, o narkotyki i alkohol zapytano ponad 7 tys. osób. Wnioski z ankiety były są przerażające.
- Coraz więcej jest tych, którzy biorą narkotyki regularnie. A to oznacza, że będzie rosła grupa uzależnionych - alarmuje Jolanta Nieścierewska, prezes gorzowskiego oddziału Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii. Problem się nasila, więc tradycyjne programy profilaktyczne już nie wystarczają. Piotr Dębicki, radny SDPl-PD zwrócił się wić do prezydenta o to, aby gorzowskie szkoły zaopatrzyć w narko i alkotesty. - Czas, aby o zapobieganiu narkomanii nie tylko mówić, ale aby podjąć konkretne działania. Proponuję, aby wzorem państw Europy Zachodniej i USA, w gorzowskich szkołach prowadzić badania losowo wybranych uczniów. Dzięki takiemu programowi dokładniej udałoby się określić skalę problemu zagrożenia narkomanią i alkoholizmem. Szkoły otrzymałyby też efektywne narzędzie, aby monitorować stan "czystości" wśród uczniów - twierdzi radny Dębicki. Zdaniem radnego dzięki testom dokładniej można by adresować programy dla zagrożonych uczniów, a dodatkowym plusem byłaby świadomość wśród uczniów możliwości takiego badania.
- Moja propozycja nie ma charakteru represyjnego. Nie chodzi przecież o to, aby piętnować tych, u których test okaże się pozytywny. natomiast losowo wykonywane testy na ślinie lub moczu pozwolą na lepsze niż poprzez anonimowe ankiety rozpoznanie problemu i pomoc zagrożonej młodzieży - zaznacza radny. Narkotesty w szkole to nie nowość. Podobny program chce w prowadzić Wielkopolski Urząd Marszałkowski. - W Polsce bardzo dużo mówimy o zapobieganiu narkomanii i alkoholizmowi wśród dzieci i młodzieży, ale niewiele robimy. Testy będą robione za zgodą rodziców i uczniów tak, by nie było wiadomo, kto był czy jest badany - mówi Marek Daniel, szef Departamentu Ochrony Zdrowia w Wielkopolskim Urzędzie Marszałkowskim. Aby przeprowadzać testy musi wyrazić na to zgodę uczeń, rodzice oraz szkoła.
- Ja myślę, że w Gorzowie takie przyzwolenie będzie. Przecież większość uczniów to całkiem normalna młodzież, która zdaje sobie sprawę z wagi problemu. Zresztą brak takiej zgody, to też cenna informacja. Z drugiej strony na takim programie powinno również zależeć szkołom, bo dla rodziców jest przecież istotne, czy szkoła aktywnie walczy z problemem narkomanii. W Gorzowie badania losowe uczniów odbywałyby się na początek w szkołach, które zgłosiłyby chęć wzięcia udziału w takim programie.
- Moim zdaniem najważniejsza jest profilaktyka, uświadamianie, prowadzenie rozmów z uczniami. Wprowadzenie testów do szkół wymagałoby konsultacji przede wszystkim z rodzicami. Zapytamy najpierw dyrektorów szkół co o tym sądzą - stwierdziła wiceprezydent Zofia Bednarz. Ewa Szmit, dyrektor I LO ma wątpliwości co do prawnych możliwości wprowadzenia narkotestów w szkole.
- Jeśli pojawia się cień podejrzenia, szczególnie się przyglądamy uczniowi, staramy się pomagać, bo przecież nie chodzi o represjonowanie. W sytuacji kryzysowej powiadamiamy zawsze rodziców i oni podejmują działania. - mówi. Nie widzi celu badania tych uczniów, którzy się na to zgodzą, choć uważa, że sensowne inicjatywy samych uczniów trzeba popierać.
- Kiedyś nasi uczniowie sami zaproponowali, żeby zrobić dyskotekę z alkomatem. Chodziło o połączenie zabawy z pożyteczną akcją i pokazanie, że można bawić się zupełnie bez alkoholu. Dzięki temu uczniowie nie odwiedzali by wcześniej pubu. Rozbiło się o pieniądze, bo taki alkomat przecież kosztuje - dodaje. Uważa jednak, że bardziej sensowne niż narko- czy alkotesty byłoby dofinansowanie ciekawy zajęć pozalekcyjnych dla młodzieży, których jest niezmiernie mało. Narkotesty wprowadzały już wcześniej poszczególne szkoły w kraju. Tak było np. w poznańskim VII LO, gdzie przed kilkoma laty grupa uczniów miała problemy z narkotykami.
- W porozumieniu z radą rodziców sama kupiłam narkotesty - mówi Elżbieta Stryjakowska, dyrektor szkoły. - Potem wzywaliśmy rodziców poszczególnych uczniów, którzy na szczęście zgadzali się na badania, i robiliśmy testy. Choć było to dla mnie ciężkie przeżycie, dziś wiem, że było warto. W porę pomogliśmy grupie uczniów, zdali maturę, teraz kończą już studia - opowiada dyrektorka. Radny Dębicki proponuje, aby program i zakup testów sfinansować z "kapslowego" czyli opłat za zezolenia na handel alkoholem, którymi dysponuje Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
- To są "znaczone" pieniądze. Ich nie można wydać na nic innego, jak właśnie na profilaktykę. I co roku są problemy, jak te pieniądze wydać, bo jest ich naprawdę sporo. Wydatki na miejskie inwestycje liczy się w milionach, ale 2 mln zł rozdysponować rozsądnie na tego rodzaju programy społeczne to problem. Przecież często jest tak, że na siłę podciąga się różne dotacje pod ten program, np. daje się pieniądze na sprzęt do świetlicy, bo ona raz czy dwa zrobiła pogadanki o alkoholizmie. Moim zdaniem wreszcie można wydać te pieniądze na konkretną sprawę - mówi Piotr Dębicki
Komentarze