W poniedziałkowym "Dzienniku" opisaliśmy akcję, podczas której na dworcu PKS w Gdańsku udało nam się kupić działkę amfetaminy od miejscowego dilera. Sprawę przekazaliśmy policji. Nie udało się jednak nikogo zatrzymać. Wczoraj postanowiliśmy, że powtórzymy akcję. Zależało nam głównie na złapaniu na gorącym uczynku dilera, który w niedzielę sprzedał nam narkotyki.
W przeprowadzeniu akcji pomogła nam komisarz Bożena Prus, z-ca szefa komisariatu na Suchaninie, dzięki której otrzymaliśmy solidne wsparcie w postaci dziesięciu funkcjonariuszy z sekcji kryminalnej. Około godziny 13 spotkaliśmy się przed redakcją, gdzie ustaliliśmy porządek działań. Po chwili ruszyliśmy na parking za dworcem PKS i stamtąd zaatakowaliśmy dilerów. Policjanci ustawili się w kilku miejscach przy dworcu, my natomiast ruszyliśmy szukać "naszego" dilera. Ten nie pojawił się. Upatrzyliśmy więc innego mężczyznę. Okazał się strzałem w dziesiątkę. Namówiliśmy go na sprzedaż amfetaminy. Zgodził się zaprowadzić nas do niejakiego "Józefa", który miał mieć narkotyki. Kiedy szliśmy kątem oka widzieliśmy policjantów. Diler niczego nie podejrzewał. Przy okazji nasz "przewodnik" zapoznał nas z narkomanem, który sprzedał nam prawdopodobnie efedrynę (silnie pobudzający środek, działający podobnie do amfetaminy). Myśleliśmy, że to koniec akcji, bo "Józef" się ulotnił. Na nasze szczęście dopadliśmy go w drodze na Forty. Przez ręce "przewodnika" sprzedał nam amfetaminę. Wzięliśmy pół grama, bo tylko tyle miał przy sobie. Na nasz znak, że transakcja doszła do skutku, "kryminalni" wkroczyli do akcji i po chwili zatrzymali "Józefa" oraz "przewodnika". Przez następne pół godziny szukaliśmy człowieka od efedryny. Również wpadł w nasze ręce. Czy wszyscy staną teraz przed sądem? Jeszcze nie wiemy. Nie wiemy też, jak na naszą akcję zareaguje prokuratura, ponieważ kupując narkotyki popełniliśmy przestępstwo.
W ciągu dwóch godzin udało nam się doprowadzić do zatrzymania trzech dilerów narkotykowych. Wszyscy wpadli na dworcu PKS w Gdańsku, gdzie wspólnie z policją urządziliśmy zasadzkę. Akcję rozpoczęliśmy około godziny 13. Dwie godziny później było już po wszystkim. Do policyjnego aresztu trafili: 55-letni Józef G. pseudonim "Józef" i 23-letni Wojciech G. (obaj mają różne nazwiska) oraz 26-letni Piotr M. Całe zajście dało policjantom podstawę do przeszukania mieszkań podejrzanych. Wczoraj jednak nie było jeszcze wiadomo jaki przyniosło to skutek.
- Na razie zarzuty przedstawiliśmy dwóm osobom, Józefowi G. oraz Wojciechowi G., którzy wspólnie i w porozumieniu nielegalnie wprowadzili w obieg środki odurzające. Mamy oficjalne potwierdzenie, że mężczyźni ci sprzedali wam amfetaminę - mówi Krzysztof Stolarczyk, naczelnik sekcji dochodzeniowo-śledczej komisariatu policji na Suchaninie. - Grozi im do pięciu lat więzienia.
Nie wiadomo jeszcze co stanie się z Piotrem M. W laboratorium badano wczoraj zawartość środka, który ten reklamował nam jako efedrynę. Prawdopodobnie była to jednak inna substancja. Reporterzy "Dziennika" przez dwie godziny składali wczoraj obszerne zeznania w sprawie zakupu narkotyków. Trafią one teraz do Prokuratury Rejonowej Gdańsk - Południe, która zadecyduje, czy dziennikarze odpowiedzą za popełnione przestępstwo (a takim jest kupno środków odurzających!). Wieczorem doszło również do okazania podejrzanych. Przez "lustro weneckie" potwierdziliśmy, że wszyscy zatrzymani brali udział w transakcjach.
Marta Grzegorowska,
rzecznik prasowy gdańskiej policji: Policja bardzo dobrze zna sytuację jaka panuje na dworcu PKS w Gdańsku. Bardzo patrolujemy to miejsce i regularnie zatrzymujemy osoby handlujące narkotykami. Niestety, całkowite zlikwidowanie tego procederu jest bardzo ciężkie. Jeśli zatrzymamy jednego dilera, za chwilę pojawiają się kolejni. Wyrastają niczym grzyby po deszczu. Proszę zwrócić także uwagę na to, że jeszcze żadna policja na świecie nie zlikwidowała całkowicie handlu narkotykami.
Konrad Konratowski,
rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku: Będziemy prowadzić wszelkie czynności, które muszą odpowiedzieć nam na pytanie, czy można reporterom "Dziennika" przedstawić jakiekolwiek zarzuty. Niewątpliwie, kupowanie narkotyków jest przestępstwem, ale ważny jest też kontekst całego zajścia. Jakoś nie mogę doszukać się w waszym działaniu znamion przestępstwa, ponieważ kupowaliście zabronione środki w celu ujawnienia pewnego procederu, a nie na własny użytek. Ale też dziennikarze nie są od załatwiania takich spraw. Od tego są inne organy.
Zbigniew Sodol,
komendant Straży Miejskiej w Gdańsku: Gratuluję Wam sukcesu! Jeśli jednak chodzi o nasze działania w zakresie walki z handlem narkotykami to my jedynie możemy przekazać policji informacje o takim fakcie. Do strażników należą tutaj sprawy porządkowe. Czyli żebranie przez narkomanów, wyłudzanie pieniędzy od ludzi, gromadzenie się. Za to ich karzemy. Nie możemy jednak ukarać nikogo za wygląd czy za brzydki zapach. Okolice dworca PKS regularnie patrolujemy. Zapewniam, że zwrócimy teraz jeszcze baczniejszą uwagę na ten problem.
Paweł Hrydziuszko, Waldemar Ulanowski
Źródło: Dziennik Bałtycki
19 sierpień 2003
Komentarze