Polski system do wykrywania dopalaczy pozna po włosie, kto jest „czysty”
Ślady 500 substancji psychoaktywnych, w tym 300 dopalaczy, będzie mógł rozpoznawać w próbkach biologicznych system zaprojektowany przez Polaków. Do analizy wystarczy przesłać próbkę krwi, moczu albo włosów.
Kategorie
Źródło
Odsłony
735Ślady 500 substancji psychoaktywnych, w tym 300 dopalaczy, będzie mógł rozpoznawać w próbkach biologicznych system zaprojektowany przez Polaków. Do analizy wystarczy przesłać próbkę krwi, moczu albo włosów. Badanie ma kosztować kilkaset złotych.
Samochód uderza z impetem w znak drogowy przy przejściu dla pieszych. Kierowca wytacza się z auta i zachowuje się jak pod wpływem środków odurzających, bełkocze i próbuje pompować pęknięte koła samochodu. Zlecone przez policję badania nie wykazują jednak w krwi tego kierowcy obecności alkoholu ani narkotyków. Co jednak, jeśli taka osoba jest pod wpływem dopalaczy lub leków psychotropowych? Jak to udowodnić?
Dotąd z identyfikacją takich niestandardowych substancji psychoaktywnych w organizmie podejrzanego był problem – dopalaczy jest bardzo wiele, a rynek szybko się zmienia. Naprzeciw tym problemom wychodzą badacze z prywatnego Instytutu Genetyki Sądowej w Bydgoszczy. Kończą prace nad nową metodą analizy próbek biologicznych – krwi, moczu czy włosów - pod kątem obecności śladów związków psychotropowych.
Firma chce ruszyć z komercyjną realizacją badań już od stycznia 2019 r.
– Udało nam się opracować metodę wykrywania w próbkach biologicznych ok. 500 związków - narkotyków, trucizn, leków i aż 300 dopalaczy – mówi w rozmowie z PAP jeden z twórców rozwiązania dr Jakub Czarny z IGS. Jak szacuje, jest to ok. 80 proc. znanych dotąd związków psychoaktywnych. Wymienia, że badanie wykryje zarówno narkotyki klasyczne, wszystkie dostępne na rynku benzodiazepiny, wszystkie trójcykliczne leki antydepresyjne, leki antyepileptyczne nowej generacji czy np. GHB, czyli pigułkę gwałtu. Zapowiada, że badanie będzie na bieżąco uzupełniane o nowe substancje, które pojawiają się na rynku.
– W innych krajach problemem jest narkomania heroinowa, opiatowa. USA borykają się z uzależnieniami od opioidów. A w Polsce bardziej popularna jest narkomania amfetaminowo-dopalaczowa. Kiedyś mieliśmy kilkanaście-kilkadziesiąt zatruć w ciągu roku, a teraz tyle samo, ale w ciągu miesiąca – opowiada.
Jak dodaje, w krwi ślady po związkach psychoaktywnych utrzymują się do kilkudziesięciu godzin; w moczu – do kilku dni; a we włosach – do 3 miesięcy.
Specjalista wyjaśnia, że badanie krwi będą mogły wykorzystać organy ścigania np. do badania kierowców w ramach kontroli lub w przypadkach podejrzenia prowadzenia pojazdu „pod wpływem”. Z kolei zaniepokojeni rodzice będą pewnie bardziej zainteresowani badaniem moczu dziecka. A np. pracodawcy czy osoby zainteresowane dłuższą historią czyjegoś korzystania ze środków psychoaktywnych mogą korzystać z badania próbek włosów.
Rozmówca PAP wyraża nadzieję, że z badania IGS mogą chcieć też korzystać niektórzy pracodawcy - zwłaszcza w przypadku zawodów, gdzie wykonywanie pracy w stanie nietrzeźwości jest zabronione. – Pilot w Germanwings, który w 2015 r. rozbił samolot i spowodował śmierć wszystkich pasażerów, leczył się na depresję. Gdyby przechodził badania rutynowe na obecność środków psychoaktywnych, jego historia przyjmowania leków antydepresyjnych byłaby ujawniona pracodawcy wcześniej – uważa specjalista.
Jak wyjaśnia badacz, dotąd na rynku dostępne były tylko testy na obecność kilku klasycznych narkotyków. A przecież rynek dopalaczy rozwinął się m.in. po to, by ominąć takie testy. Zauważa, że w USA są też już dostępne pierwsze testy na obecność dopalaczy we krwi, ale taki test kosztuje ok. 750 dol., co np. dla polskich klientów jest ceną zaporową. Poza tym, taki test obejmuje dotąd ok. 50 substancji, a więc niewielką część dopalaczy. – My chcemy, aby badanie 500 związków we włosach kosztowało 790 zł. A badanie kierowców to byłby koszt 450 zł, a moczu 300 – zapowiada.
Komentarze