10 kg najwyższej jakości marihuany znaleźli w czwartek policjanci z Kielc w małej podkarpackiej miejscowości na terenie Bieszczad. Zatrzymano 27-letnią kobietę, podejrzaną o handel narkotykami - podała rzeczniczka świętokrzyskiej policji.
Sprasowany, a więc przeznaczony do hurtowego obrotu tzw. skun (najcenniejsza odmiana marihuany), w 29 paczkach o wadze 25, 50 i 100 dkg - schowany był w skrytkach pod dachem garażu. Wykrył je specjalnie przeszkolony pies, który podjął trop w samochodzie zaparkowanym na terenie przeszukiwanej posesji - poinformowała komisarz Elżbieta Różańska-Komorowicz.
Według niej, czwartkowe przeszukanie niepozornego, gospodarstwa w Bieszczadach miało związek z wcześniejszym zatrzymaniem przez świętokrzyskich policjantów 40-letniego starachowiczanina Jerzego Z. Podczas kontroli drogowej jego auta 9 sierpnia, w miejscowości Tarczek, na trasie między Kielcami a Starachowicami, znaleziono 6,5 kg marihuany o czarnorynkowej wartości ponad 5 mln zł.
Przechwycona w Świętokrzyskiem i na Podkarpaciu marihuana pochodzi - zdaniem policyjnych specjalistów -prawdopodobnie z tego samego źródła. Wiele wskazuje na to, że konopie, z których ją uzyskano, nie wyrosły u nas, lecz za Kaukazem - powiedziała komisarz.
Policja bada pochodzenie zarekwirowanego narkotyku i stara się ustalić, kto miał być odbiorcą bieszczadzkich paczek, które dealerzy mogli podzielić na 39 tys. "działek".
Zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii, za posiadanie handlowych ilości narkotycznych środków odurzających grozi do trzech lat więzienia.
Zatrzymanej w Bieszczadach, do dyspozycji prokuratury w Kielcach, 27-letniej kobiecie zajęto mitsubishi na poczet ewentualnej, dodatkowej kary finansowej.
Komentarze