Olsztyński sklep z dopalaczami odradza się jak feniks z popiołów. Dzień po tym jak olsztyńska policja wraz z sanepidem i prokuratorem zamknęli sklep, nielegalny interes znów zaczął funkcjonować. Policjanci nie ustają i kolejny raz zarekwirowali paczki z dopalaczami. Znaleźli także magazyn z dopalaczami w Olsztynie.
Funkcjonariusze policji z Olsztyna wraz z sanepidem i prokuratorem nie poddają się w walce z dopalaczami. Nielegalny biznes na olsztyńskim Zatorzu znów zaczął funkcjonować.
Wczoraj (23.06) sklep znów zamknęła olsztyńska policja. Na miejscu znaleźli 134 opakowania ze środkami z trującą substancją. Zastali tam nowego sprzedawcę, 22-letniego mężczyznę oraz jego dziewczynę.
- Zostali przesłuchani w charakterze świadków, a po czynnościach zwolnieni - mówi Rafał Prokopczyk z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
Policjanci po ustaleniu adresu młodego sprzedawcy pojechali do jego domu. Znaleźli tam magazyn z dopalaczami. 22-latek miał w mieszkaniu ponad 1800 opakowań z dopalaczami.
- Materiały zostały zabezpieczone do badań - informuje Prokopczyk.
Funkcjonariusze zapowiadają, że nie ustaną dopóki osoby stojące za sklepem z dopalaczami nie skończą sprzedawać środków odurzających.
Sklep po raz pierwszy w tym tygodniu zamknięto we wtorek, ponownie zrobiono to w piątek. W tym czasie w sklepie zgromadzono 134 opakowania dopalaczy. Tylko podczas działań policji wokół sklepu kręciło się kilku potencjalnych klientów. W pierwszym przypadku zatrzymano sprzedawcę. W piątek za ladą stała już inna osoba.
Policjanci mają nadzieję, że zgromadzony materiał dowodowy oraz prowadzone od kilku miesięcy postępowanie pozwoli na zamknięcie niebezpiecznego sklepu z dopalaczami.