Poili własnego syna narkotykami? Szokujące zeznania świadka przed sądem w Legnicy
W sierpniu 2023 do miejscowego szpitala trafiło niemowlę z ciężkimi objawami zatrucia. Dziecko przyniósł ojciec. Gdy wykonano specjalistyczne badania, wydało się, że chłopiec jest pod wpływem amfetaminy i metamfetaminy. Lekarze natychmiast powiadomili policję. Przed sądem toczy się proces rodziców Arturka. Zeznania świadka są porażające.
Kategorie
Źródło
Odsłony
161Ta historia historią wstrząsnęła mieszkańcami Legnicy (woj. dolnośląskie). W sierpniu 2023 do miejscowego szpitala trafiło niemowlę z ciężkimi objawami zatrucia. Dziecko przyniósł ojciec. Gdy wykonano specjalistyczne badania, wydało się, że chłopiec jest pod wpływem amfetaminy i metamfetaminy. Lekarze natychmiast powiadomili policję. Przed sądem toczy się proces rodziców Arturka. Zeznania świadka są porażające.
Trzymiesięczny Arturek trafił do szpitala w Legnicy 4 sierpnia 2023 r. Po wykonaniu testu okazało się, że dziecko jest pod wpływem środków odurzających. W chwili przyjęcia stan dziecka był ciężki. Maluch miał zaciśnięte pięści i wymiotował. Po kilku dniach stan małego pacjenta zaczął się poprawiać.
Dorian G. i Katarzyna K. rodzice chłopczyka usłyszeli zarzuty umyślnego narażenia, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi opieki, swojego 12-tygodniowego syna Artura na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także o nieumyślne spowodowanie u niego lekkiego uszczerbku na zdrowiu. Ponadto 30-letni ojciec odpowiada za posiadanie narkotyków.
Podczas procesu para wzajemnie obarczała się odpowiedzialnością. Nie potrafili sądowi racjonalnie wytłumaczyć, jakim cudem w organizmie ich dziecka pojawiły się zabójcze środki odurzające.
Oboje rodzice decyzją sądu rodzinnego zostali pozbawieni praw rodzicielskich. Obecnie opiekę nad Arturkiem sprawują dziadkowie.
Kolejna odsłona procesu przed sądem w Legnicy. Zeznania tego świadka sprawiają, że włos się jeży na głowie
Podczas ostatniej rozprawy sąd przesłuchiwał świadków. Zeznania jednego z nich sprawiają, że włos się jeży na głowie.
— Dostawałam te psychotropy, które ona posiadała. Dostawali je również moi znajomi — zaczęła swoje zeznania znajoma oskarżonej. — To jest osoba, która niczym się nie martwi — tłumaczyła sądowi świadek. Skąd wie pani, że to oskarżona podawała? — Sama mi się do tego przyznała, poza tym sama ją na tym nakryłam — zeznała przed sądem kobieta. — Znam tę dziewczynę i to nie jest pierwszy raz, że ona kogoś faszeruje narkotykami i lekarstwami psychotropowymi. Ona u mnie mieszkała przez trzy tygodnie — opowiadała sądowi w trakcie rozprawy. — Dochodziło do takich sytuacji, że szłam spać na 26 godzin i budziłam się w tej samej pozycji. Wy nie wiecie, z kim macie do czynienia —podkreślała sądowi znajoma mamy Arturka. — Dobrze, że mojego syna nie było, bo aż się boję, co by się stało, gdyby dostał te lekarstwa — wyznała poruszona. — Ona się chwaliła, że faszerowała nimi swojego chłopaka, żeby nie wychodził z domu. Ona miała dziwne zachowania, była nadpobudliwa — dodała.
Miała frajdę z podawania innym narkotyków?
— Mam od niej wiadomości, w których mnie za to przepraszała — zeznała świadek w dalszej części rozprawy. — Te leki to były jej, takie zielone tabletki i mówiła, że są bardzo silne, nasenne — tłumaczyła sądowi świadek.
— Katarzyna mówiła, że faszerowała tabletkami własną matkę i ją poniżała. Jak można konkurować z ojcem o własną matkę. Ona powinna się leczyć — zeznał świadek. Opisała też swoje doświadczenia po lekach, jakie dostawała od Katarzyny. — Bardzo źle się czułam, leciała mi krew z nosa — opowiadała. — Tacy ludzie nie powinni chodzić po tym świecie. Ja myślę, że to ona podała dziecku narkotyki, a nie ojciec, bo nie pojechała z nim do szpitala — zeznała. — To jest cwana bestia. Ona kiedyś komuś coś zrobi — dodała.
Na pytanie sądu: Czy wie pani, po co to pani dawała? — Chyba miała z tego frajdę — dodała na koniec zeznań.
Sama oskarżona nie odniosła się do zeznań świadka, ponieważ z powodów zawodowych nie mogła uczestniczyć w czwartkowej rozprawie.