Narkotyki w bananach. Były policjant zdradza, skąd się wzięły

W ostatnich trzech dniach w pudłach z bananami na terenie całego kraju znaleziono ponad 220 kilogramów kokainy. Dariusz Loranty, emerytowany policjant i pierwowzór postaci "Gebelsa" z vegowskiego "Pitbulla" w rozmowie z Wirtualną Polską zdradza, skąd się wzięły.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Wiadomości WP
Maciej Deja
Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

1027

W ostatnich trzech dniach w pudłach z bananami na terenie całego kraju znaleziono ponad 220 kilogramów kokainy. Dariusz Loranty, emerytowany policjant i pierwowzór postaci "Gebelsa" z vegowskiego "Pitbulla" w rozmowie z Wirtualną Polską zdradza, skąd się wzięły.

Skąd tak duża ilość narkotyków znaleziona w ostatnim tygodniu w Polsce?

Zakładam kilka wersji. Całość zdarzenia to wpadka przemytników narkotyków. Po pierwsze nastąpiła zmiana kanału przerzutowego. A poszczególne elementy nowego kanału nie zostały jeszcze, jak widać, dopracowane. Stąd te narkotyki znalazły się tam, gdzie znaleźć się nie powinny.

Ktoś czegoś nie dosłyszał, nie zrozumiał, przestraszył się?

Być może zmieniła się firma dystrybuująca. Żeby nie było - te firmy, jak eksporterzy bananów, w większości nie mają zielonego pojęcia, co "dodatkowo" transportują. Kanał nie został jeszcze w pełni opanowany przez ludzi mafii i stąd ten błąd.

Błąd jest możliwy, jeśli gra toczy się o takie pieniądze?

W tym przypadku zwykła pomyłka jest mało prawdopodobna, ze względu na ilość. Gdy "towaru" jest pięć kilo, można sobie jeszcze pozwolić na to, by przemyt nie był monitorowany. Przy takiej ilości, na każdym etapie jest człowiek. Im mniej wie, tym lepiej dla wszystkich. On ma tylko przekazać komunikat, jak na filmach szpiegowskich. On jest do namierzenia, ale winę trudno mu udowodnić, bo porozumiewa się slangiem.

Powiedzmy: "mama wróciła do Gdyni"?

To zdarzyło się zapewne na etapie jeszcze poza Polską. Inna wersja to wojna gangów. W Ameryce Południowej na rynek wchodzi nowy dystrybutor. Musi popalić stare kanały, powpierdzielać poprzedników. Ugotować wszystkich, którzy nie chcieli z nim współpracować.

Są jeszcze inne scenariusze?

Sypiemy ten towar, żeby uwiarygodnić superagenta pod przykryciem. Ale to jest na poziomie FBI, czołowych służb Ameryki Południowej. To oczywiście też w ramach walk gangów, w momencie przejścia z jednej grupy do drugiej.

Wnosząc po ilości towaru, był przeznaczony tylko na polski rynek, czy szerzej?

Służbę skończyłem 8 lat temu, ale z tego, co wiem, nie ma już czegoś takiego jak "wyłącznie polski rynek". Jak przychodzi do Bratysławy, to część idzie do Polski. Jak przyjdzie do Krakowa, to część idzie za granicę. Narkobiznesem parają się coraz mądrzejsi ludzie. Oni marketing mają w jednym paluszku, ich dzieci często kończą najlepsze uczelnie.

Kreatywna księgowość, fundacje…

Im drobniejsza jest siatka dostaw, tym mniejsza szansa wpadki. Kiedyś było odwrotnie, bo wydawało się, że to jest łatwiejsze do kontroli. Ale w przypadku wpadki pięć województw traciło towar.

Te narkotyki, niemal ćwierć tony, leżą gdzieś w magazynie. Są bezpieczne?

Zdarzało się, że towar "wyparował". W Łodzi zginęło kiedyś kilka kilo. Raczej w wyniku niedbalstwa w dokumentach, protokołach. Nie znam przypadków, by weszli bandyci i odbili.

A policjanci? Przy takiej ilości pokusa, żeby coś "zgubić" jest chyba duża. Czy wręcz przeciwnie - przy takiej ilości wiadomo, że jesteśmy pod lupą i tym bardziej nie wolno?

Taka ilość jest pod potężną obserwacją. Poza tym to szybko się degraduje, wilgotnieje, łapie grzyba. Nie ma warunków do przetrzymywania tego.

Co w takim razie z tymi narkotykami zrobić?

Na Filipinach pokazowo się je pali. Ja uważam, że powinno się jak najszybciej oddawać przemysłowi farmaceutycznemu. Proszę pamiętać, że to baza dla wielu lekarstw ratujących życie. Zmieszane w odpowiednich proporcjach mogą bardzo przysłużyć się społeczeństwu. Zmienić prawo, pobierać kilka, kilkanaście próbek, rozsyłać do różnych laboratoriów, a całą resztę przeznaczyć na chwalebne cele.

Prawie ćwierć tony towaru znika z rynku. Czy dilerzy to wykorzystają?

Nie wydaje mi się. Kiedyś nie było takiej masowej skali spożywania, jak teraz. Szacuje się, że w wielu klubach 1/3 bawiących się na imprezach jest na haju. 10 lat temu nie do pomyślenia było, żeby kokainę zażywali menedżerowie, urzędnicy. Teraz robią to, żeby efektywniej pracować. Krąg osób, które z tego korzystają, znacznie się poszerzył.

Oceń treść:

Average: 7.4 (5 votes)

Komentarze

Metro (niezweryfikowany)
Łapie grzyba od łap policjantów.
Zajawki z NeuroGroove
  • Heimia salicifolia
  • Inne
  • Mieszanki "ziołowe"
  • Pozytywne przeżycie

Spokojny dzień, ochota na zamulenie. Własne łóżko.

Złożyłem zamówienie na African Dream Root w pewnym polskim sklepie zielarskim. Jako rekompensatę za problemy z przesyłką dostałem 2g „Kompozycji z natury (wersja 2)” i do tego gratis, czyli 0,5g kompozycji w wersji 1. Dwójkę testowałem i jestem mile zaskoczony. Jedynkę kiedyś tam sprawdzę, na razie nie mam ochoty.

 

  • Mefedron

Autor: Nikoś

Set & Setting: samopoczucie dobre,małe zdenerwowanie, ponieważ za około 1,5 godziny miałem iść do domu.

Dawka: około 150 mg

Doświadczenie: alkohol, MJ, Amfetamina, Mefedron

19.30 Zaaplikowałem mefe, z początku nic nie czułem więc pomyślałem, że feta jest jednak lepsza.

19.45 Nagle poczułem dziwne uczucie i nogi zaczęły mi się wykręcać a w głowie czułem wielką euforię, z początku nie mogłem jej opanować.

  • Bad trip
  • Kannabinoidy
  • Marihuana

pozytywne nastawienie; impreza koleżanki, znajome otoczenie i ludzie, których znam bardzo dobrze; mało kameralnie i niekorzystna muzyka

 

Obawy przed imprezą miałam - ale dotyczące raczej tego, że wszyscy szybko posną po ziele. Źródło było zaufane, choć, gdy poprzednim razem jarałam z koleżankami towar od tej osoby,  skończyłyśmy po jednym buszku z fifki, gdyż już nam dość mocno weszło.

  • Szałwia Wieszcza
  • Tripraport

W domu, odświętnie, bo nie upalony marihunaen

A tak przeglądałem NG i mi się przypomniał jeden z szałwiowych tripów.

Akcja działa się kilka lat temu, już po dziewiczym rejsie na salviorinach. Zaopatrzyłem się w ekstrakt x15, bongo i zapalniczkę żarową. I dwóch kumpli.

Poranek dnia wolnego od pracy, chęć zajrzenia za kurtynę doświadczanej na codzień rzeczywistości, choćby dotknięcia TEGO, zroszenia umysłu choćby najlżejszą mgiełką wiedzy.

No dobra, naćpać się chciałem.