Narkotester pomylił narkotyk z lekiem? „Nie brałem amfetaminy”
- To był dla mnie szok, bo nie miałem żadnej styczności z narkotykami. Narkotester prawdopodobnie pomylił amfetaminę z lekarstwem, które zażywam – mówi pan Rafał. Rozmawialiśmy z kierowcą autobusu, u którego policjanci wykryli w lipcu niedozwoloną substancję.
Kategorie
Źródło
Odsłony
268- To był dla mnie szok, bo nie miałem żadnej styczności z narkotykami. Narkotester prawdopodobnie pomylił amfetaminę z lekarstwem, które zażywam – mówi pan Rafał. Rozmawialiśmy z kierowcą autobusu, u którego policjanci wykryli w lipcu niedozwoloną substancję. Jego prawo jazdy zostało zwrócone, pracuje nadal w swoim zawodzie. Tymczasem policja nadal nie wie, czy faktycznie miała do czynienia z jakimś środkiem odurzającym.
„Nie miałem styczności z narkotykami”
Ta historia sięga 9 lipca 2020 roku. Przypomnijmy, wtedy pisaliśmy o tym, że w trakcie policyjnej kontroli u jednego z kierowców autobusów wykryto obecność amfetaminy. Mundurowi pobrali krew do badań i zatrzymali jego prawo jazdy.
Do tematu chcieliśmy wrócić już w sierpniu i potwierdzić, czy faktycznie kierowca autobusu był pod wpływem narkotyków. Policja w Rybniku tłumaczyła wtedy, że nadal nie przyszły wyniki badań. Temat znajdował się w stanie zawieszenia.
Minęły 2 miesiące. Dzisiaj z naszą redakcją skontaktował się pan Rafał (nazwisko znane redakcji) – kierowca, w którego organizmie miała znajdować się zakazana substancja. Chce zachować anonimowość. Pokazał za to pismo z Komendy Miejskiej w Rybniku wskazujące na to, że w chwili zdarzenia mężczyzna znajdował się w stanie „trzeźwości w odniesieniu do środków działających podobnie do alkoholu”.
- Nie miałem żadnej styczności z narkotykami. Tego dnia nie byłem pod wpływem amfetaminy, ani też żadnych innych środków odurzających – mówi na wstępie pan Rafał.
Dzień w areszcie
Kontrola w lipcu zbiegła się z wydarzeniami w Warszawie. Przypomnijmy, że wtedy było głośno o kierowcy autobusu, który pod wpływem amfetaminy spowodował śmiertelny wypadek. Reakcja policji w Polsce była jedna – wzmożona kontrola kierowców pojazdów komunikacji miejskiej.
- W dniu kontroli byłem już po 2-3 kursach. Nie ukrywam – wykorzystałem chwilę przerwy i zdrzemnąłem się. Policjanci zaczęli pukać w szybę autobusu. Sprawdzili trzeźwość i zrobili badanie narkotesterem. Następny kurs miałem już prawie spóźniony, więc napisałem w karcie pracy „oczekiwanie na wynik badania” - wspomina kierowca pojazdu.
W międzyczasie udało mu się porozmawiać jeszcze z kolegą, który również został poddany kontroli.
- Zagadał do mnie: „a wiesz co? Narkotester może wykazać obecność narkotyków nawet, gdy zażywasz lekarstwa”. Tak się składa, że biorę lekarstwa. Przepisał mi je lekarz. Nie chcę mówić, na jaką dolegliwość. Tak czy inaczej mam zaświadczenie lekarskie, że mogę prowadzić pojazdy – wyjaśnia nasz rozmówca.
Policjanci zawołali pana Rafała i przedstawili mu wyniki. Mężczyzna został zabrany na badanie krwi.
- Byłem w szoku. Wzięli mnie na komendę, potem na badanie, a następnie mogłem udać się do swojego zakładu pracy. Później przyjechali po mnie kryminalni i zatrzymali mnie w areszcie na 24 godziny. Następnego dnia było jeszcze przesłuchanie, gdzie wszystko wyjaśniłem. Zwolnili mnie do domu – opowiada pan Rafał.
Na wyniki czekał miesiąc. Były negatywne. Naszemu rozmówcy zwrócono prawo jazdy.
- Nie wiem, dlaczego narkotester wykazał, że jestem po narkotykach. Jedyne wytłumaczenie, jakie znajduje to lekarstwo, które mogło zafałszować wynik badania. Cieszę się, że w mojej pracy ludzie fajnie się zachowali. Rozmawiałem z prawnikiem, powiedział, że pracodawca nie jest zobligowany, by czekać na wyniki badania krwi. Ma podstawy do zwolnienia i nie musi na mnie czekać. Ja natomiast mogłem pójść na urlop i czekać – słyszymy.
To nie koniec sprawy
Pismo z KMP w Rybniku wskazuje, że opinia toksykologiczna wykluczyła obecność „środków działających podobnie do alkoholu”, ale nie jest jeszcze w pełni kompletna.
- Przeprowadzona analiza nie objęła badań w zakresie wpływu substancji czynnej znajdujących się w lekach zażywanych przez kontrolowanego kierowcę – czytamy.
Treść pisma pokrywa się z tym, co mówi nam asp. Bogusława Kobeszko, rzecznik policji w Rybniku.
- Sprawa jest w toku, w dalszym ciągu gromadzony jest materiał dowodowy. Jedna opinia nie była wyczerpująca w zakresie stwierdzenia, czy kierowca był faktycznie pod wpływem środków odurzających. Konieczne okazało się dopuszczenie opinii kolejnego biegłego z zakresu toksykologii. Czekamy w tym momencie na jego opinię – wyjaśnia policjantka.
Bogusława Kobeszko potwierdza, że kierowcy autobusu zostało wydane prawo jazdy i może poruszać się pojazdami mechanicznymi.