Franciszkanie prowadzą w klasztorze ośrodek leczenia narkomanów. To jedyna tego typu placówka w Polsce
Oficjalna nazwa ośrodka w Chęcinach koło Kielc brzmi "San Damiano", ale mieszkańcy mówią o nim "niezależne domostwo". Budynki zostały właśnie uroczyście otwarte i poświęcone. Zakonnicy nie mają jednak zamiaru swoich pensjonariuszy nawracać - przyjmują niezależnie od wyznania. Bliskość klasztoru to w założeniu franciszkanów swoista "terapia przez kulturę". - W Polsce nie ma lecznicy prowadzonej w obrębie murów klasztornych, w którą w dodatku zaangażowani byliby wszyscy zakonnicy. Ta lokalizacja umożliwia nabranie ogłady nie tyle religijnej, co kulturalnej. Jeśli uczestniczą w mszy, uczy ich to szacunku dla lokalnych obyczajów, niezależnie od tego, czy byłby to Kościół katolicki czy np. synagoga - mówi o. Piotr Stanisławczyk, gwardian klasztoru i kierownik ośrodka.
Placówka została zarejestrowana jako niepubliczny zakład opieki zdrowotnej, ma umowę z NFZ. Program rehabilitacyjny trwa ok. 18 miesięcy. Oprócz zakonników kadrę stanowią terapeuci i lekarz. Zakonnicy współpracują także z pobliskim szpitalem psychiatrycznym i aresztem śledczym w Kielcach. Wachlarz zajęć w "San Damiano" jest bardzo szeroki: od warsztatów inter- i intrapersonalnych po zajęcia muzyczne i plastyczne. Jest nawet kafejka internetowa.
Franciszkanie przygotowali terapię, zostawiając pensjonariuszom maksimum swobody. - My tylko pokazujemy drogę, a dyscyplinę oni narzucają sobie sami, dzięki temu nie mają wrażenia, że to jakieś więzienie. Mieszkańcy z dłuższym stażem bardzo szybko stają się opiekunami tych młodszych - tłumaczy o. Stanisławczyk.
Terapia przebiega na zasadzie minirodziny, wszystkie decyzje podejmowane są wspólnie, każdy ma przydzieloną funkcję. W ośrodku nie ma więc kucharza, bo szefem kuchni jest jeden z mieszkańców.
Zakonnik podkreśla, że większość podopiecznych to "ciężkie przypadki". Dlatego trudno mówić o spektakularnych sukcesach. - Jest duża rotacja. Zdarza się, że ktoś wytrzyma kilka miesięcy, a ktoś inny tylko kilka dni - przyznaje o. Stanisławczyk. Zakonnicy planują poszerzenie swojej działalności, otwierając hostel dla byłych rehabilitantów.
Komentarze