Meksyk: podwoiła się liczba osób zażywających narkotyki

W ostatnich pięciu latach podwoiło się w Meksyku zażywanie narkotyków – alarmuje tygodnik archidiecezji stolicy tego kraju Desde la Fe.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Radio Watykańskie

Odsłony

38

W ostatnich pięciu latach podwoiło się w Meksyku zażywanie narkotyków – alarmuje tygodnik archidiecezji stolicy tego kraju Desde la Fe.

„Winne tego stanu rzeczy – czytamy na jego łamach – są działania państwa, które doprowadziły do osłabienia rodziny i tym samym wzmocniły zagraniczne modele uderzające w tę podstawową komórkę społeczną, a także, w dużym stopniu, w organizacje przeciwdziałające narkomanii”. Powołując się na ogólnokrajowy sondaż katolickie pismo podaje, iż w 2016 r. w Meksyku samych tylko mężczyzn uzależnionych od narkotyków było około 6,5 mln, ponad 35 proc. więcej niż 5 lat wcześniej. Liczba uzależnionych kobiet w tym samym czasie podwoiła się z 926 tys. do 1 mln 900 tys. Podobna sytuacja jest wśród dzieci i młodzieży, zażywających przede wszystkim marihuanę i narkotyki syntetyczne.

Zdaniem tygodnika archidiecezji Meksyk uchwalone prawo dopuszczające zażywanie marihuany ze względów medycznych to pierwszy krok do niekaralności rekreacyjnego i prywatnego brania narkotyków czy uprawy i sprzedaży konopi. „Meksyk bowiem nie jest gotowy, aby powstrzymać korupcję i bezkarny handel narkotyków na czarnym rynku, co czyni z tego procederu lukratywną działalność” – czytamy w katolickim piśmie Desde la Fe.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • 4-ACO-DMT
  • Adrenalina
  • MDMA (Ecstasy)
  • Miks

Od dawna planowany i wyczekiwany trip na zakończenie lata - połączenie psychodeliku i MDMA. 11 września roku pańskiego 2011 uraczył nas upalną, prawdziwie letnią pogodą - tak jakby lato chciało się z nami pożegnać najlepiej jak potrafi. Na miejsce celebracji wybraliśmy tzw. alfa-góry - niewielkie wzniesienia otoczone łąkami położone kawałek za miastem. Tripujemy w doborowym, przyjacielskim gronie 6 osób. Wszyscy nastawieni bardzo pozytywnie i podekscytowani - ten trip miał być zwieńczeniem, ukoronowaniem naszego psychodelicznego lata miłości, wiedzieliśmy, że mamy spodziewać się czegoś niezwykłego.

Jest piękne niedzielne przedpołudnie. Wszyscy uczestniczy tripa spotykają się w mieszkaniu Larwy. To tutaj sporządzamy wodny roztwór, z którego przy pomocy strzykawki odmierzamy po 25mg 4-Aco-DMT na głowę. Zależy nam na czasie (wieczorem tego samego dnia wybieram się do teatru), więc postanawiamy zażyć go jeszcze w domu – stwierdzamy, że zapewne załaduje się nam akurat kiedy dojdziemy na miejsce przeznaczenia. Dokładnie o 12.00 każdy wypija swoją część lekko gorzkiego roztworu.

  • LSD-25
  • Pozytywne przeżycie

Kameralny zlot psychonautów, których poznałem na forum internetowym dla nastolatków. W nocy cierpiałem z bliżej mi nieznanych powodów na bezsenność, przez co miałem trochę obniżone samopoczucie. Bałem się, że wpłynie to źle na mój eksperyment z LSD, jednak zupełnie niepotrzebnie.

12.20
Cała ekipa zebrała się w domu E. Jako, że nadeszła pora obiadowa postanowiliśmy zaserwować sobie dania główne.
K. spożył 2mg 25D-NBOME
F. spożył 25mg 4-ho-met
E. spożył 200uq LSD ( 1 blotter z serii "May Calender" )
Ja spożyłem 100uq LSD ( 1/2 blottera z serii "May Calender")

  • Grzyby halucynogenne
  • Tripraport

Świętowanie sukcesu, perspektywa ogromu pracy w niedalekiej przyszłości.

Ostatnio wrzuciłem swój raport tutaj 3 lata temu. Niesamowite jak ten czas szybko upyłnął.  A więc tym razem - trip po grzybkach. 

Rzecz działa się wczoraj po 25 nóżkach i kapeluszach łysiczki lancetowatej. Pełne spektrum efektów rozwinęło się nim wskazówka minutowa zdążyła zatoczyć koło. 

 

  • Marihuana
  • Mefedron
  • Pierwszy raz

Nie planowałem tego kompletnie, do późnego wieczora nie wiedziałem w jaki sposób będzie mi dane spędzić dzisiejszą noc. Po 6 godzinach snu i całym dniu palenia skuna (łącznie ok 1g w godzinach 14-21). Ogólne samopoczucie - bardzo dobre. Czas i miejsce: 23:00, sam w domu.

Całkiem spontanicznie miałem okazje mieć trochę mefa. Moje podejście do walenia po nosie jest jednoznaczne — od zawsze mnie to brzydziło. Straciłem przez to bliskie mi osoby (one popłynęły z tematem). Parę lat temu koledzy sobie kupili matiego na spróbowanie. Kiedy dostali to do rąk, usłyszeli „do zobaczenia za pół godziny“. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, o co chodziło i co ich czeka. Po 30 minutach zadzwonili po drugie tyle. Taka wstępna anegdotka z życia.