*Nazwa substancji:Fentany
*Doświadczenie: w opioidach skromne - tramadol i kodeina
Ostatnie dostępne partie medycznej marihuany tracą ważność w styczniu, a nowych na razie nie ma. W aptekach brakuje więc specyfiku, stosowanego w leczeniu padaczki lekoopornej czy bólu nowotworowego.
Ostatnie dostępne partie medycznej marihuany tracą ważność w styczniu, a nowych na razie nie ma. W aptekach brakuje więc specyfiku, stosowanego w leczeniu padaczki lekoopornej czy bólu nowotworowego.
Jak pisze wtorkowa "Rzeczpospolita", problem nasilił się jakiś czas temu i leku nie można dostać w aptekach już od kilku tygodni.
W listopadzie do obrotu trafiła ostatnia partia, zwolniona przez firmę, która sprowadza susz z Kanady. Traci ona ważność w styczniu przyszłego roku.
Nowej partii jednak wciąż brakuje. A lekarze coraz chętniej wypisują pacjentom leki na bazie suszu marihuany. Robią to już nie tylko onkolodzy i neurolodzy, ale również specjaliści od leczenia bólu.
Popyt rośnie, a towaru brakuje. - Strona kanadyjska musi uzyskać zgodę na eksport surowca na teren Europy. Nie wiem dokładnie, kiedy pojawi się on w polskich hurtowniach i aptekach, bo zwolnienie ich do obrotu wymaga spełnienia szeregu procedur legislacyjnych, a okres między świąteczny nie sprzyja ich przyspieszeniu - mówi "Rzeczpospolitej" Małgorzata Wagner ze Spectrum Therapeutics.
- Konopie są towarem deficytowym nie tylko w Polsce, ale też w całej Europie, a dużą część towaru w magazynach pochłonął rynek niemiecki. Zapasy, które miały starczyć do końca roku, szybko się skończyły - dodała przedstawicielka importera.
Medyczna marihuana do obrotu miała trafić pod koniec 2018 roku, ale sprawa lekko się przeciągnęła. Pierwsze apteki zaczęły sprzedawać susz dopiero w styczniu 2019 roku, choć i tak przez kilka pierwszych tygodni był problem z ich dostępnością.
*Nazwa substancji:Fentany
*Doświadczenie: w opioidach skromne - tramadol i kodeina
Nastawienie pozytywne, dobry opiekun i dobry współpodróżnik. Miejsce zamieszkania znajomej, zaufanej.
Hej. Opiszę moje pierwsze zetknięcie z LSD, postaram się dość zwięźle, ponieważ lubię się rozpisywać.
Razem ze znajomą, wzięłyśmy po 150 ug na głowę. Chciałam na początku za pomocą wody destylowanej zarzucić nam dawkę 100 ug, ale obie uznałyśmy, że polecimy z całym papierkiem.
Było to dość dawno, więc czas będę podawać orientacyjnie. Nawet nie pamiętam dokładnie, o której zarzuciłyśmy, więc uznam, że była to 17.
Papierek na język. 30 minut ssałam, potem połknęłam. Znajoma niechcący połknęła po 20 minutach, ale raczej to nic nie zmieniło, jeśli chodzi o doznania.
Miejsce : Woodstock, las, koncert Nastawienie/miejsce: Miejsce przepiękne, ludzie niesamowici, atmosfera nieziemska ( Słowa które w 100% opisują atmosferę panującą na polu woodstockowym)
Na wstępie dodam, iż cały ten bałągan który zaraz opiszę zdarzył się przypadkowo, nie był planowany. (Ekipa 10 osób, 8 osób pierwsza styczność z tym środkiem + 2 osoby bawiące się tylko przy alkoholu i MJ.
substancja: ipomea violacea w liczbie 7 nasion.
doświadczenie: lsa, mj, dxm
set&setting: idealnie, jesteśmy na wakacjach nad jeziorem, łono natury, ciepło, pełen pozytyw.
Postanowiłyśmy jeść powój; ja i dwie moje koleżanki. Jako że był to 'pierwszy raz' dla nich obu, zjadły po 5. Jak zwykle strasznie drażnił mnie smak nasion, w moim odczuciu są obrzydliwe, więc wrzuciłam je do gorącej chińskiej zupki, przez co prawie nie czułam smaku.