Część pierwsza
![](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/mjnetherlands00.jpg)
To między innymi Holandia zarabia na tym, że w Polsce nie można uprawiać konopi indyjskich w celach medycznych. Politycy planują to zmienić i chcą, aby to Polska stała się eksporterem produktów medycznych na bazie kannabinodów.
To między innymi Holandia zarabia na tym, że w Polsce nie można uprawiać konopi indyjskich w celach medycznych. W tej chwili płacimy 10-20 tys. złotych za import docelowy suszu konopi indyjskiej. Politycy planują to zmienić i chcą, aby to Polska stała się eksporterem produktów medycznych na bazie kannabinodów.
W Stanach Zjednoczonych roczne wpływy do budżetu z tytułu uprawy konopi indyjskich w celach leczniczych przekraczają pierwotne szacunki. W pierwszym kwartale 2016 roku tylko stan Colorado osiągnął przychód w wysokości 270 mln dol. Czy Polska ma szansę na podobne zyski jak nasi zachodni sąsiedzi?
Obecnie proces polegający na imporcie docelowym medycznej marihuany jest przede wszystkim czasochłonny, co działa na niekorzyść osób przewlekle chorych. Aby sprowadzić lek z zagranicy, należy wystawić zapotrzebowanie, które wypisuje lekarz prowadzący, a potwierdza krajowy lub wojewódzki konsultant z danej dziedziny medycyny. W ciągu 60 dni zapotrzebowanie powinno wpłynąć do resortu zdrowia, a sam minister ma obowiązek w czasie 21 dni potwierdzić taką metodę leczenia. Z akceptacją resortu pacjent może udać się do apteki, aby ta sprowadziła lek z zagranicy za pośrednictwem hurtowni farmaceutycznej.
Podczas wtorkowego posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. marihuany medycznej wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda zapowiedział jednak zmiany, które miałyby ukrócić czas oczekiwania na leki.
W rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Łanda powiedział: – Po co mamy płacić Holandii, skąd sprowadzamy w ramach importu docelowego susz zawierający kannabinoidy za ok. 10 do 20 tys. (w zależności od wagi pacjenta) za miesiąc?
Remedium na te wydatki byłyby hodowle konopi indyjskiej na terenie Polski. – Ministerstwo Zdrowia pracuje nad zapisami, które umożliwią nam kontrolę nad uprawą tego suszu, po to żebyśmy nie musieli go sprowadzać z zagranicy. Ta uprawa nie jest szczególnie trudna, więc wydaje mi się, że możemy wkrótce taką uprawę prowadzić w Polsce – skomentował wiceminister podczas wtorkowego posiedzenia.
Co na to eksperci? Maciej Kowalski z HemPoland powiedział w rozmowie z Bankier.pl: – Jak każdy przedsiębiorca, bez względu na branżę, z niepokojem słucham wszelkich zapowiedzi rządowych planów. Odpowiednio przeprowadzone reformy mogą być oczywiście korzystne - przede wszystkim dla pacjentów, ale także dla gospodarki. Diabeł tkwi w szczegółach - na jakich zasadach wyłaniane będą firmy prowadzące i wspierające tę produkcję. Kibicuję tej inicjatywie i trzymam kciuki za to, byśmy za rok nie musieli jednak czytać o nieprawidłowościach i zarzutach korupcyjnych związanych z udzielaniem licencji na tę działalność.
Na łamach Bankier.pl pisaliśmy w artykule "Biznes konopny w Polsce walczy ze stereotypami" o tym, że rolnicy uprawiający konopie włókniste są częściej niż inni plantatorzy kontrolowani przez państwowe instytucje. W przypadku hodowli konopi indyjskich uprzedzenia społeczeństwa zapewne wzrosną - nie wiadomo jednak na razie, jak będzie wyglądał ten biznes, o ile taki dojdzie do skutku.
Od parku w stolicy, przez jazdę pociągiem aż do cieplutkiego domu, także ciekawie
Część pierwsza
Sam w domu, ciekawość głównie odczucia muzyki po nieudanym eksperymencie z mieszanką BXM. Lekkie podniecenie nadchodzącą psychodelą.
Listopadowy depresyjny wieczór. Ojciec wyszedł do pracy, a ja sam w domu po dosyć długim namyśle postanawiam wybrać się do apteki po Acodin, chyba wiadomo w jakim celu.
Początkowo miałem w siebie wrzucić 20 tabletek, jednak doszedłem do wniosku że lepiej bedzie jak opróżnię całe opakowanie, i tak zrobiłem.
Godziny dokładnie nie podam, ponieważ dalszy rozwój wydarzeń najzwyklej nie pozwala mi przypomnieć sobie jaka tego dnia była godzina, ale na pewno było po 19:00.
Nastawienie - długo oczekiwane spotkanie z hajpowymi ćpakami, humor znakomity. Początkowo ładna pogoda, piękne okolice jury krakowsko-częstochowskiej. Sympatyczna atmosfera.
Już rok temu w Dexeleet padł pomysł zorganizowania zbiorowego tripa. Niestety, jak to zwykle bywa – niesubordynacja wzięła górę i skończyło się na chęciach. W tym roku ja i CosmoDo postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce. Konkrety ustaliliśmy jak zwykle na ostatnią chwilę, jednak nie miało to większego znaczenia. Chętnych było wielu, lecz większość wykruszyła się z różnych powodów. Na placu boju pozostała nas siódemka.
późny wieczór, godzina 22 po kinie wraz z drugą połówką, wyluzowanie ale podekscytowanie przed paleniem
Trip może być opisany nieskładnie i czasem niezrozumiale, nigdy nie miałem styczności z pisaniem tripów.