Komentarz autora do "am...-fe!-ta-mina! high-ku" (okazał się potrzebny)
UWAGA! NA SAMYM KOŃCU TEKSTU AUTOR POZWOLIŁ SOBIE POCHWALIĆ I PODZIĘKOWAĆ TYM CO GO OCHRZANILI, A UDERZYĆ PO GŁOWIE TYCH, KTÓRZY MU PRZYKLASNĘLI.
Geneza tekstu:
Marihuany uzyskanej z plantacji w poddołhobyczowskim Oszczowie wystarczyłoby do jednorazowego odurzenia około 1,5 miliona osób
Emerytowany oficer MSW i były prezes koła łowieckiego oraz pracownik firmy ochroniarskiej, zostali oskarżeni o uprawę konopi indyjskich.
W wrześniu ub.r. pogranicznicy, wspólnie z hrubieszowskimi policjantami, natrafili na tę plantację podczas patrolowania terenów przygranicznych w okolicy Oszczowa. Pole z konopiami było schowane w lesie, z dala od jakichkolwiek dróg i zabudowań. Najwyższe krzaki miały prawie po 2 metry wysokości. Dla kamuflażu obsadzono je roślinnością wyższą niż konopie. Pogranicznicy nie mieli wątpliwości, że ukryta w lesie plantacja to właśnie konopie indyjskie, z których otrzymuje się odurzający susz. Późniejsze badania potwierdziły te podejrzenia.
Hrubieszowska policja zatrzymała dwóch mieszkańców Oszczowa, podejrzewanych o uprawę konopi indyjskich. 59-letni Władysław Burakowski jest właścicielem pola, na którym one rosły. Razem z nim zatrzymano 55-letniego Krzysztofa Dzika, ówczesnego prezesa Koła Łowieckiego w Dołhobyczowie (emerytowanego oficera MSW). Obydwaj zatrzymani nie przyznali się do winy. Twierdzili, że nie mają nic wspólnego z nielegalną plantacją. Wszystkie konopie wyrwano, unieszkodliwiono środkami chemicznymi i głęboko przyorano.
Pole, na którym do czasu nalotu policji i pograniczników rosło ponad pięćset krzaków narkotycznej rośliny, jest własnością Władysława Burakowskiego, członka Koła Łowieckiego w Dołhobyczowie. Ale działkę o powierzchni 5,6 ara, Burakowski wydzierżawił właśnie temu kołu łowieckiemu. Prezesem koła wówczas był właśnie Krzysztof Dzik. Obydwu panów łączyła nie tylko działalność łowiecka. Obydwaj są pracownikami tej samej firmy ochroniarskiej.
Podczas pierwszych przesłuchań Władysław Burakowski zeznał, iż prezes Dzik polecił mu, by na dzierżawionej działce posiać nasiona jarmużu i kapusty pastewnej, zakupione od firmy, która się ogłosiła w Łowcu Polskim - miesięczniku dla myśliwych. Rośliny miały być karmą dla zwierzyny, którą dokarmiali myśliwi, głównie dla dzików.
Władysław Burakowski zeznał, że nie wiedział co wysiewa, wykonał tylko polecenie prezesa, ale nie pielęgnował uprawy. Gdy rośliny były już wysokie, odwiedził plantację i stwierdził, że wyglądem są one łudząco podobne do konopi indyjskich. O swoim odkryciu poinformował prezesa Dzika. Wówczas ten miał odpowiedzieć, że zebrane nasiona będzie można sprzedać jako karmę dla kanarków i papug.
Po zatrzymaniu obydwu podejrzanych, Wladysław Burakowski przyznał się do stawianych mu zarzutów i złożył wyjaśnienia, które według prokuratury są zgodne z prawdą. Podczas ponownego przesłuchania nie przyznał się do winy, ale podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania. Dzik nie przyznał się do uprawy marihuany.
Przyznał się natomiast do posiadania nielegalnej broni, którą policja znalazła podczas przeszukania jego mieszkania. Prezes nie miał pozwolenia na kbks. Zabezpieczono także dwa sztucery i dwie strzelby myśliwskie. Broń nie była właściwie przechowywana. Stała przy oknie za firanką lub leżała pod łóżkiem. W samochodzie przed domem znaleziono sztucer gotowy do strzału (nabój był wprowadzony do komory nabojowej). W piwnicy natrafiono na amunicję, którą przechowywano między innymi w puszkach i słoikach. W domu byłego prezesa nie było ani metalowej szafki, ani sejfu do przechowywania broni i amunicji.
Ostatecznie byłego prezesa koła łowieckiego oskarżono o nielegalną uprawę konopi indyjskich oraz o posiadanie nielegalnej broni i około 300 sztuk amunicji. Według prokuratury, Krzysztof Dzik i Władysław Burakowski wspólnie przygotowali miejsce pod uprawę konopi, maskując ją tak, by była niewidoczna. Krzysztof Dzik zapewnia, że nic nie wiedział o marihuanie, tylko polecił wysiać nasiona, które miały być jarmużem i kapustą pastewną. Przyznał się jedynie do posiadania nielegalnej broni.
A z tym zarzutem jest związany tajemniczy incydent. Gdy obydwu podejrzanym okazano akta sprawy, znikła z nich kartka z protokołu przesłuchania Krzysztofa Dzika, podczas którego przyznał się on do posiadania nielegalnej broni. Krzysztof Dzik i Władysław Burakowski twierdzą, że nie usunęli tej kartki z akt.
Imiona i nazwiska oskarżonych zostały zmienione.
Uprawa konopi indyjskich jest w Polsce zakazana. Liście tych roślin są wykorzystywane do wyrobu suszu, sprzedawanego jako środek odurzający. Marihuana jest zaliczana do narkotyków lekkich. Biegli wyliczyli, że z plantacji pod Oszczowem można było uzyskać ponad 250 kg marihuany o wartości prawie 9 mln zł. Okazjonalnemu palaczowi marihuany suszu wystarczyłoby na 14 tysięcy lat, a silnie uzależnionemu - na 300 lat.
UWAGA! NA SAMYM KOŃCU TEKSTU AUTOR POZWOLIŁ SOBIE POCHWALIĆ I PODZIĘKOWAĆ TYM CO GO OCHRZANILI, A UDERZYĆ PO GŁOWIE TYCH, KTÓRZY MU PRZYKLASNĘLI.
Poranek, na wakacjach u brata, który był w pracy do 17 tego dnia. Przyjechałem do niego dnia poprzedniego i piliśmy piwa, paliliśmy też MJ a ja byłem dodatkowo wspomagany przez MXE na którym byłem w kilkudniowym ciągu. Kilka dni wcześniej szły różne fenylo, metkat, ur-144 i dużo DXMu więc już byłem w politoksykomańskim ciągu.
Mimo wielu faz jest to mój pierwszy trip raport. Wcześniej zdawałem tylko gdzieś po forach zdawkowe informacje. No ale lepiej napisać porządną powieść dla potomnych i dla siebie...
Jakiś czas temu zdarzyła się okazja wypróbowania Acodinu, bo jechałem
do kumpla na działkę. Na peronie łyknąłem 20 tabletek. Po pewnym
czasie pojawiło się dziwne uczucie w nogach, ale myśle, że był to
raczej efekt placebo. Później doszło ledwo zauważalne swędzenie.
Zacząłem naprawdę coś czuć, gdy zasuwaliśmy ostro pod górę do chatki.
Minęła wtedy ok. 1 godzina od zażycia - czułem lekkie szumienie i
delikatny zawrót głowy.
Dopiero po upływie kolejnych 40 minut efekty zaczęły się nasilać i
Substancja: Salvia Divinorum
Dotychczasowe doswiadczenia: THC, THC i THC :), LSD, grzyby, amfetamina,
extasy
Na informacje o istnieniu takiej rosliny jak szalwia divinorum natknalem
sie na hypciu. Na poczatku po wnikliwszym wczytaniu sie stwierdzilem, ze
to zbyt grozna substancja, jednak po paru dniach postanowilem sprobowac.
Suszone liscie nabylem pod www.getsalvia.com (na adres w Niemczech). 15
gram wraz z kosztami przesylki kosztowalo mnie 23,5 euro, przesylka
Komentarze