Nie będę nikogo pouczał, zachęcał, ani zniechęcał. Przeczytajcie sami, jak radzą sobie z codziennością i ze stresem niektórzy studenci
. Czy palę zioło? Kto w dzisiejszych czasach nie smoli? Normalna sprawa- wyraża zdziwienie pierwszoroczny student UJ. Po co udawać niewiniątko, chować się z tym? Jaranie to jak pójście na piwo z kumplami. Czy faktycznie jest to aż tak popularna forma rozrywki? Zdania są podzielone, ale faktycznie nie jest tajemnicą zażywanie miękkich narkotyków przez wielu młodych ludzi. Niektórych to kręci, innych mniej, ale większość zapytanych osób nie ukrywa, że spróbowała.
Pewnie, że tak- wspomina Iza-,
ale to było w Holandii, a tam wiadomo... Nie ma wyjścia, ale klimat nie był ten sam, co u moich znajomych, więc stwierdziłam, że to nie dla mnie. Jest jednak wiele takich osób, które raz skosztowały i na tym nie poprzestały.
Przecież wszystko jest dla ludzi, na imprezie była taka stypa, że co robić? Kumple mieli trawę, więc zapaliłem z nimi, a że było "baaardzo" fajnie, więc chętnie do tego powracam- w ten sposób odbiera to Marek i dodaje: lubię palić, oderwać się od rzeczywistości, pośmiać się z rzeczy, które, na co dzień są mało zabawne.
Marianna wyjątkiem?
Z wypowiedzi studentki I roku UJ można wywnioskować, że sztuką jest powiedzenie NIE, całkowita odmowa, pomimo zachęty towarzyszy i świadomości, że mają niecodzienny humor.
Nie ciągnie mnie do narkotyków, bawię się świetnie bez ich pomocy. Wolę gitarkę, śpiewy, dobre towarzystwo, lekko zakrapiane imprezy. Marianna nie ugięła się, chociaż przez długi czas przebywała w środowisku zwolenników "trawki". Sztuką jest pozostać sobą, pomimo że wszystkie "za i przeciw" pokazują inaczej. Natomiast ciekawość Aliny spowodowała, że i ona uległa, choć uważa:
jest to trochę przereklamowane, nie jest aż tak fajnie, jak przeżywają to moi znajomi. Są lepsze rozrywki, szczególnie tutaj w Krakowie.
Strach zajrzał w oczy
Agnieszce oraz Mirkowi, który już dawno temu zakończył studia. Aga:
naprawdę było super, dopóki nie zapaliłam czegoś tak mocnego, że wymiotowałam cały wieczór. Przeraziłam się wtedy nieźle i od tego czasu nie palę. Podejrzewam, że trawka była czymś nasączona. Bywa, że aby się "dokręcić", niektórzy dealerzy skrapiają marihuanę substancją, powodującą silne halucynacje. To spotkało Agnieszkę i może spotkać każdego, kto zaopatruje się u nieznajomych.
Jak już palisz, to przynajmniej miej sprawdzonych dealerów- przestrzega Aga. Natomiast Mirek (Akademia Muzyczna w Katowicach) był uzależniony i wcale tego nie ukrywa.
Przez pięć lat studiów więcej było dni w roku, podczas których byłem najarany. Wiadomo jak jest w akademikach. O trawę nie ciężko, chętnych nigdy nie brakuje. Po pewnym czasie zwykłe palenie nie wystarczało. Już na "dzień dobry" odpalałem faję. Również jak szedłem spać, no i podczas dnia to normalka. Po kilku lufach leżałem taki wyczerpany, że tylko czekałem na śmierć,
serce mi "stawało" wielokrotnie. Tylko myślałem: umrę czy nie umrę? Mirek nie potrzebował więcej wrażeń i rozstał się z narkotykami...
Czasem presja jest zbyt wielka
i dlatego trzeba odreagować. Studenci, którzy muszą się wiele uczyć, poszukują form relaksu. Joanna (prawo) często przechodzi kryzys:
mam dość, w piątek trzeba zapalić, a jak nie ziółko, no to piwko. Porządek musi być. Ciągle nowy materiał, mnóstwo nauki powoduje, że czasem sobie nie radzi. Wtedy dobre towarzystwo, możliwość wygadania się, kontaktu z żywymi istotami i czasem zapalenie marihuany pomaga w stresie. Grzesiek (AM w Katowicach) studiuje zaocznie na czwartym roku, ale doczekał się już potomka:
Stary wiesz, co to znaczy mieć dziecko? Jaki to obowiązek? W dodatku praca, uczelnia, zaraz sesje. Nie wytrzymuje tej nagonki, wieczorem muszę zapalić. Oczywiście żona nic nie wie, a młody ojciec zapomina o ciężarze życia. Wiesz jak jest wtedy inaczej? Spada ciśnienie, wszystko z ciebie spływa, trochę się pośmiejesz, potem wgrasz sobie jakiś film, najesz się nieziemsko i pójdziesz w końcu spać.
Chcesz trawkę? Żaden kłopot.
Nie ma, co ukrywać- taka jest prawda. Z dostępem do narkotyków w dużym mieście nie będzie większych problemów. Tym bardziej w nocnych klubach tanecznych czy akademikach.
Widzisz dobrze ubranych gości, często śmiejących się do rozpuku, podchodzisz i pytasz. Jeżeli akurat nie mają, to na pewno wiedzą, gdzie dostać- opowiada Mirek. Średnio gram marihuany kosztuje 25 zł, a im więcej zamawiasz, tym taniej. Oczywiście można się również nieźle naciąć, ale znawcy tematu nie powinni mieć z tym problemu.
Legalizacja?
W tej kwestii osoby często palące nie mają wątpliwości.
Byłem w Amsterdamie, wchodzisz do "Coffee shopu", zamawiasz różnego rodzaju trawę, palisz, ile wlezie. A tu musisz się czaić i chować przed policją- Grzesiek chciałby, żeby państwo również zarabiało na narkotykach-
nie byłoby nielegalnych transportów z Azji czy Bliskiego Wschodu, kluby płaciłyby podatki, itd. Grzesiek podkreśla, że w grę wchodzą tylko miękkie narkotyki:
O amfetaminie czy jakichś tam kwasach nie ma mowy. To straszny syf i chemia, i źle wpływa na psychikę. Marihuana chyba nie jest aż tak szkodliwa? Mirek ma podobne poglądy: po co dawać zarabiać dealerom, którzy oszukują i nie zawsze mają to, co chcesz. Wchodzisz do sklepu, kupujesz np. haszysz i każdy jest zadowolony. Zarabia sprzedawca, państwo i biznes się kręci. Kto ma zażywać, ten będzie to czynił dalej, a już teraz odzywają się coraz śmielsze głosy w tej sprawie. Raczej drugą Holandią nie będziemy, choć w Polsce wszystko jest możliwe...
Każdy wybiera własny styl życia i w wolnym kraju nie powinien mieć w tym wyborze przeszkód. Gdy znikną szlabany graniczne, przepływu narkotyków nie będzie w stanie nikt skontrolować. Mądry człowiek wie, gdzie jest granica rozsądku, czym jest przyjemność, a czym uzależnienie. Obawa o ludzi mniej radzących sobie w życiu, szukających wyjść z beznadziejności. Ich egzystencja w zjednoczonej Europie będzie wystawiona na ciężką próbę...
Komentarze