(13.03.2014)
Miasteczko Skokie oraz firma specjalizująca się w produkcji marihuany rekreacyjnej Greenhouse Group zapraszają do największego sklepu z używkami w stanie Illinois.
Miasteczko Skokie oraz firma specjalizująca się w produkcji marihuany rekreacyjnej Greenhouse Group zapraszają do największego sklepu z używkami w stanie Illinois.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że większość produktów serwowanych od wczorajszego popołudnia pochodzi z plantacji słynnego aktora Jima Belushiego, brata tragicznie zmarłego Jima Belushiego, znanego z kultowego filmu „Blues Brothers”.
Na dodatek, podczas wczorajszej fety pod sklep o powierzchni ponad 15 tysięcy stóp kwadratowych przerobionego ze starego budynku banku podjechał sam aktor słynnym Bluesmobile czyli czarnym Dodge’m Monaco z 1974 roku.
Sklep w Skokie jako jedyny w naszym stanie będzie zajmował się eksluzywną sprzedażą produktów Jima Belushiego pod nazwą „Blues Brothers”.
Jak informuje Grassroots Canabis, farma Jima Belushiego w Eagle Point w Oregon, którą prowadzi od pięciu lat należy do jednych z najlepszych krajów i odznacza się wysoką jakością rosnących tam konopi o czym świadczy film dokumentalny telewizji Discovery „Growing Belushi”.
We wczorajszej ceremonii otwarcia Greenhouse poza Jimem Belushim i zaproszonymi gośćmi udział wziął burmistrz Skokie, George Van Dusen.
Warto dodać, że z chwilą legalizacji marihuany rekreacyjnej w Illinois, na początku roku, po sześciu miesiącach jej sprzedaży do kasy stanowej wpłynęło z tytułu podatku ponad 52 miliony dolarów.
(13.03.2014)
Substancja:
Marihuana bliżej nieokreślonego pochodzenia.
Doświadczenia:
mj i hasz wiele razy, amf i meth spróbowałem, xtc, grzyby cubensis, san pedro, salvia, trochę aptecznych specyfików i ronson swojego czasu (ech, ta młodość...), CLONAZEPAM parę razy (zaznaczam, bo może mieć to wpływ na opisywane doświadczenie). Do wszystkiego podejście eksperymentalne (poza mj ofkoz:). Ostatnimi czasy przystopowałem i staram sie żyć w trzeźwości (po pewnym grzybowym bad-tripie, ale to już inna historia...)
Własny dom, zupełnie pusty. Noc, dobre samopoczucie, brak problemów.
Cóż to był za trio! We wpisie na forum wspomniałem o nim słowami "uważajcie na aborty!" i jest to klucz do zrozumienia, dlaczego w miarę średnia dawka podziałał tak silnie. Trzy i pół grama suszu, z czego jeden gram to karłowate piny, których miałem tak wiele, że żal było mi ich się pozbywać i postanowiłem je również przyjąć.
Nastawienie pozytywne i w oczekiwaniu na 'pluszowy efekt' oraz wizje psychodeliczne. W domu u chłopaka, gdzie jesteśmy sami. Bardzo chciałam spróbować tej substancji, ze względu na to, iż znajomy szczerze polecał (a ma dość duże doświadczenie).
Godzina 20:50 - w ręku trzymam woreczek strunowy z beżowym proszkiem. Zawiera on 250mg 6apb, co zamierzamy z chłopakiem wziąć na mniejszą (dla mnie 100mg) i większą dawkę (dla niego 150mg). Postanowiliśmy wziąć już u mnie, więc pobiegłam po wodę i szklanki, nasypałam, zalałam i łyk. Smak - ohydny jak nie wiem co... takiej chemii nie da się porównać do niczego. Z racji, że długo wchodzi, bo co najmniej jakąś godzinę, pojechaliśmy do niego samochodem i po drodze już włączyła mi się ‘śmiechawka’. Nie potrafiłam opanować ataku śmiechu, byłam w szampańskim humorze.