Łódź: Oskarżony o międzynarodowy przemyt kokainy

Zamiast żebrać o zasiłek, ryzykował własnym życiem by zmniejszyć polskie bezrobocie. Łódzka Prokuratura Okręgowa chce go za to wsadzić na 15 lat. Dziękujemy, posłowie (lista głosujących na stronach Sejmu RP)!

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza,

Odsłony

1900
W grudniu ubiegłego roku policjanci z Centralnego Biura Śledczego w Łodzi dostali informację, że 39-letni zgierzanin Zbigniew K., który przyjechał właśnie z Amsterdamu, mógł przemycić do Polski narkotyki. Podczas rewizji w jego mieszkaniu znaleźli 1,4 kg kokainy o wartości ok. 350 tys. zł.

Zbigniew K., bezrobotny malarz, w lipcu 2003 r. wyjechał do Holandii. Żył z prac dorywczych, na których zarabiał około tysiąca euro. Na początku 2004 r. poznał czarnoskórego Johnny\'ego, który organizował przemyt narkotyków na międzynarodową skalę. K. zgłosił się na kuriera. Pierwszym zleceniem K. było przewiezienie w żołądku 72 kapsułek z narkotykami na Teneryfę. Dostał za to 720 euro. Przez kilka miesięcy K. zrobił około 20 kursów: do Wielkiej Brytanii, Portugalii, Szwajcarii, Austrii, Norwegii. Przemycił co najmniej 10 kilogramów kokainy, wartości 2,5 mln zł.

Zgubiła go chciwość. W grudniu ubiegłego roku dostał ? kapsułek z kokainą, które miał przewieźć do Londynu. Na własną rękę znalazł w Polsce kupca i uciekł z narkotykami do kraju. Do transakcji nie doszło, bo wpadł w ręce policji.

Teraz grozi mu kara do 15 lat więzienia. Według biegłego, przemytnik ryzykował własnym życiem. Już gram kokainy jest dawka toksyczną, tymczasem on przewoził go za każdym razem po 700-800 gram.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

. (niezweryfikowany)
dziala
.. (niezweryfikowany)
czy w ogóle będzie jeszcze ?
rkw34 (niezweryfikowany)
czasem dziala, czasem nie. chojownia po prostu.
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne
  • Inne
  • Pierwszy raz

Ciepły letni dzień, pierwsza połowa czerwca, podróż z kolegą (D), z którym zdarzyło mi się już kiedyś wybrać na skromnego tripa na połowie kartona. Grzyby własnoręcznie wyhodowane przez D z growboxa przywiezionego z Amsterdamu. Pierwszy test owoców jego pracy jak i mój pierwszy raz z grzybami. Swobodne, bezstresowe podejście do psychodelików po niedawnych próbach z LSD. Nastawienie na wrażenia podobne do kwasu, ale krótsze. Spacer po lasach niedaleko domu D.

 

Wstęp: Podobnie jak wszystkie poprzednie moje raporty, TR pisany po upływie dłuższego czasu. W tym wypadku jest to 2,5 roku. Podawane czasy nie są więc dokładne. Podróż była raczej krótka. Rozmów też nie prowadziliśmy zbyt wiele. Zdarzyło się jednak kilka niecodziennych rzeczy, których nie było mi dane doświadczyć na kwasie. Raport nie będzie więc taki znów najkrótszy.

  • 3-MeO-PCP
  • Przeżycie mistyczne

Jak pobity pies z syndromem sztokholmskim.

  Ciąg dalszy serii niefortunnych zdarzeń. Wlokąc się jak cień człowieka w bladym świetle poranka, nie widziałam zwisającego nad moją głową sejfu. Wielki Misiokłaczek tylko oczekiwał odpowiedniej chwili, żeby spierdolić mi go na głowę. A wydawało się, że skład i twardość gleby wystarczająco poznałam na własnej skórze w ostatnim odcinku. Nie ma tego złego, coby na gorsze nie wyszło.

  • LSD-25

Substancja: LSD, kartonik z Bartem Simpsonem

Doświadczenie: marihuana, haszysz, Psilocibe, LSD, exstasy, DXM, amfetamina, kokaina





  • Echinopsis Peruviana
  • Pierwszy raz

Samotnie w mieszkaniu. Podekscytowany, spokojny, jednak z lekkimi obawami. Miałem chyba nadzieję, że Don Mescalito pomoże mi rzucić tytoń.

   Witajcie duszyczki. Don Mescalito wołał mnie od chyba dwóch lat. Zapraszał do siebie, a ja chyba nie czułem się godzien. Od maja leżała u mnie paczuszka z 32g listków wyschniętej kory peruvian torch. Jarałem się tym faktem, choć nie czułem się gotowy. Jakiś miesiąc temu śniła mi się ta wyprawa, na którą w końcu się wybrałem... sam.